Agent wpływu

Ile kosztuje nas, podatników, wpływ Ducha Świętego na funkcjonariuszy publicznych? Czy nie nadszedł  już najwyższy czas, by koszta generowane przez sumienie i światopogląd zacząć podawać do publicznej wiadomości? Żeby znalazły odzwierciedlenie w „Roczniku statystycznym”?

Pokazy dziwnych kroków trwają w najlepsze. Najpierw człowieka o poglądach dewotki, gorącego zwolennika naprotechnologii, mianuje się dyrektorem państwowej placówki medycznej, a potem szuka się okoliczności łagodzących i potwierdzenia, że to była dobra decyzja. Choć wiadomo było od początku, że ten konglomerat ignoranci i dewocji w końcu doprowadzi jak nie do nieszczęścia, to do skandalu. Nawet dla niemowlaka było także jasne, że taki osobnik ze swoich fantasmagorii uczyni podstawę funkcjonowania całej placówki i wymusi na podwładnych kierowanie się duchem świętym, a nie wiedzą. W tej materii od dwóch tysięcy lat nic się nie zmieniło — opornych albo zmuszało się do podzielania jedynie słusznej wiary siłą, albo eliminowało, albo szczuło tłuszczą.

Ostatni sposób sprawdza się znakomicie dzisiaj, gdy wyrwano inkwizycji zęby tortur i pozbawiono władzy. Dziś słudzy boży stoją gdzieś z tyłu i pociągają za sznurki, wskazują cele, a tłum posłusznie spełnia powierzone sobie zadanie wymuszając przestrzeganie bożych praw*. Kwestią czasu jest gdy podbechtane zgromadzenie dewotów i dewotek, wspomagane przez prawdziwych, wygolonych Polaków-katolików, bez zastanowienia zlinczuje wskazanego przez kapłana „wroga”. A wymiar sprawiedliwości będzie dwoił się i troił poszukując okoliczności łagodzących i usprawiedliwienia.

Jeden z najistotniejszych aspektów tego stanu rzeczy umyka uwadze przy okazji takich akcji. Względnie intencjonalnie jest pomijany milczeniem. Oto prof. Chazan tłumaczy tłumowi, że dziecko kobiety opisywanej przez media może żyć długo, są propozycje operacji i rokowania nie są złe. Pomijając fakt, że dyrektor szpitala robi idiotę ze swojego podwładnego, który zdiagnozował nieuleczalne uszkodzenie płodu, nasuwa się fundamentalne pytanie: kto płaci za konsekwencje tego typu decyzji?

Gdy pan życia i śmierci z państwowej placówki medycznej zmusi kobietę do rodzenia, problem — także finansowy — ma najczęściej ona i jej rodzina. Czasem także podatnicy, gdy trzeba wypłacić odszkodowanie za bezprawie. Jednak w tym przypadku państwo nic więcej nie musi. Nawet nie musi zatroszczyć się o stosowną ilość żłobków i przedszkoli. Problem pojawia się wtedy, gdy dziecko rodzi się kalekie, upośledzone lub zostanie porzucone. Tutaj oprócz rodziców zaangażowane są także instytucje i placówki państwowe. Prof. Chazan lekko rzuca, że są propozycje operacji. Ale te operacje nie są wykonywane w czynie społecznym, w ramach woluntariatu, lecz są opłacane przez wszystkich podatników. I słono kosztują, bo wiadomo skądinąd, że lekarze są słabo opłacani i przymierają głodem.

Parafianie zżymają się, że na wizytę czekają w gigantycznych kolejkach, że są odsyłani do sklepu po opatrunki, że muszą żyć ze złamanym barkiem, bo nie ma pieniędzy na badanie tomografem, że na wszystko brakuje pieniędzy. Jednocześnie lekarza generującego olbrzymie koszta nosiliby na rękach za „odwagę”. Tak, to jest dla nich przejaw odwagi być lekarzem i powiedzieć pacjentce „Wal się niewiasto bo przeze mnie przemawia Duch Święty, a wszystko to, czego się nauczyłem na studiach jest o kant dupy potłuc, bo jest sprzeczne z planem bożym”.

Warto więc zacząć domagać się, by państwowe instytucje zaczęły rozliczać i podawać do publicznej wiadomości wszelkie koszta generowane przez funkcjonariuszy i urzędników. Łącznie z karami, odszkodowaniami, wsparciem publicznym czy pomocą społeczną. Ponieważ sprawa prof. Chazana stała się głośna dobrze by było o niej pamiętać i zsumować wygenerowane przez niego koszta.

Przykładowo: sumienie ministra kultury i dziewictwa niepokalanego tylko w roku 2013 kosztowało podatników 6 milionów złotych.


* Gdy przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę? Jezus im odpowiedział: Ja też zadam wam jedno pytanie; jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię. Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi? Oni zastanawiali się między sobą: Jeśli powiemy: z nieba, to nam zarzuci: Dlaczego więc nie uwierzyliście mu? A jeśli powiemy: od ludzi — boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka. (Ewangelia Mateusza 21:23-26, Biblia Tysiąclecia)

Dodaj komentarz