A taki hybrydowy system

W cywilizowanym świecie jest tak, że jest sobie władza i są sobie przedsiębiorcy. Władza ustala zasady, a przedsiębiorcy w ramach tych zasad sobie działają. Decydują w co zainwestować, gdzie poczynić oszczędności, kalkulują ceny usług lub produkowanych dóbr w oparciu o bilans zysków i strat, czyli rachunek ekonomiczny, ustalają siatkę płac. Te zasady nie dotyczą administracji rządowej i samorządowej, choć one także działają w otoczeniu wolnorynkowym.

Zupełnie inaczej jest w gospodarce scentralizowanej, nakazowo-rozdzielczej, gdzie decyzje dotyczące poszczególnych przedsiębiorstw podejmowane są na szczeblu centralnym. W socjalizmie, a zwłaszcza komunizmie, gdzie właścicielem wszystkiego jest państwo jest to uzasadnione, ponieważ strategiczne decyzje z reguły podejmuje właściciel. Problem polega na tym, że są to często decyzje podyktowane względami politycznymi lub społecznymi. Dlatego te systemy nie sprawdziły się nigdzie nigdy. Polskiej lewicy oraz narodowym socjalistom to nie przeszkadza, ponieważ jedni i drudzy głęboko wierzą, że dostatecznie duża liczba prób musi wreszcie przynieść oczekiwany rezultat.

Specyficznym rodzajem działalności gospodarczej jest ochrona zdrowia. Placówki medyczne działają na wolnym rynku, więc powinny kierować się rachunkiem ekonomicznym. Jednak ochrona zdrowia traktowana jest inaczej niż reszta gospodarki. W Polsce populiści przekonali dużą część społeczeństwa, że jeśli placówka medyczna będzie prywatna, to nikogo nie będzie stać na leczenie. Aby zapewnić ciepłe posadki dla swoich oraz niekontrolowany przepływ pieniędzy pogrobowcy bolszewików wymyślili hybrydę dwóch systemów. Na wolnym rynku państwowy monopolista kontraktuje usługi medyczne. Pierwowzór, czyli kontraktacja trzody chlewnej, bydła rogatego i płodów rolnych skutkował nagimi hakami w sklepach mięsnych i gigantycznymi kolejkami w pozostałych. Kontraktacja usług medycznych daje jeszcze gorszy efekt, ponieważ nie tylko generuje kolejki, ale także zaburza rachunek ekonomiczny placówek medycznych. Monopolista podpisuje bowiem umowy po uważaniu, z kim chce, płaci albo nie, a nieprzejrzysty system nie pozwala planować inwestycji. Gdyby nie wsparcie Owsiaka i jego Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy wiele szpitali nie miałoby podstawowego sprzętu. Pojawiła się także znana z czasów minionych „klęska urodzaju” zwana „nadwykonaniami”.

Robotnicy zwykle strajkują pod swoim zakładem pracy domagając się podwyżek płac od jego właściciela lub zarządu. Pracownicy służby zdrowia nie protestują pod swoimi placówkami lecz w Warszawie, bo w tym systemie nie od pracodawcy lecz od ministra zależy ile zarobi pielęgniarka i lekarz w Pipidówce Dolnej. Oczywiście pieniędzy na płace nie wyasygnuje minister, lecz będzie musiał poszukać ich zarząd zadłużonego po uszy szpitala. Skąd weźmie? Z rozporządzenia lub ustawy. Dlatego Małgorzata Pieńkowska, pielęgniarka z Podkarpacia domaga się szacunku dla zawodu pielęgniarki, zaś ten szacunek ma wymierną cenę. Domagamy się szacunku dla zawodu pielęgniarki i położnej, ponieważ sytuacja w jakiej znalazłyśmy nawarstwiała się od wielu okresu czasu, od około 30 lat. Poszczególne rządy właściwie w naszej sprawie nie zrobiły nic [poczciwa niewiasta nauczyła się tekstu, ale wiadomo, trema]. Co prawda, to prawda. Po powrocie finansowania służby zdrowia do zasad obowiązujących w realnym socjalizmie kolejne rządy skupiały się wyłącznie na redukcji kosztów po stronie płatnika. Stąd forsowana głównie przez rząd Donalda Tuska prywatyzacja placówek medycznych bez zmiany zasad finansowania, stąd wpierw krytykowana a potem forsowana przez tow. Arłukowicza Bartosza „reforma” systemu refundacji leków. Skutek jest taki, że szpitale toną w długach, ceny w aptekach poszybowały w górę, kolejki do lekarzy specjalistów wydłużyły się, a wykwalifikowany personel medyczny masowo emigruje.

W zdrowym systemie pracownik wie, że jeśli bardziej postara się, przyłoży, to więcej zarobi. W polskiej służbie zdrowia dobry lekarz, fachowiec jest problemem, bo generuje koszty. A ponieważ według decydentów szpital bez pielęgniarki od biedy może się obejść, a bez lekarza, choćby i najgorszego nie, stąd redukcje etatów pielęgniarskich i skandalicznie niskie płace. System jeszcze się nie rozleciał dlatego, że zostali w kraju pasjonaci, lekarze z prawdziwego zdarzenia z jednej strony i miernoty, które zagranicą nie mają czego szukać z drugiej. Na szczęście populiści przekonali ciemny lud, że nawet jeśli lekarz zrobi z pacjenta kalekę lub wyśle na tamten świat, to nie można mieć mu tego za złe, gdyż zrobił to „za darmo”, „na NFZ”.

Co dostaną pielęgniarki i personel medyczny? Zgodnie z zapewnieniami ministra Niedzielskiego najpierw figę, a potem mak do niej. Najpierw bowiem należy przyjąć zaproponowane rozwiązania w obecnym kształcie, a drugim etapem rozmów po przyjęciu tej ustawy w pierwotnym kształcie ma być kontynuacja rozmów dotyczących najniższych wynagrodzeń, która ma zagwarantować [ta kontynuacja rozmów ma zagwarantować!] wszystkim przedstawicielom zawodów w środowisku medycznym partycypację czyli udział w tym zwiększających się nakładach. I chcemy zdefiniować, zbudować ścieżkę wzrostu najniższych wynagrodzeń do roku 2027, do którego mamy zrealizować ten cel w postaci wzrostu nakładów do 7% PKB.

Senat zaproponował wzrost wynagrodzeń o 30%. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ w służbie zdrowia rachunek ekonomiczny nie odgrywa żadnej roli i można proponować co tylko się chce. Okazało się jednak, że choć budżet państwa jest w znakomitej kondycji, PKB rośnie szybciej niż inflacja, to na podwyżki nie ma pieniędzy, bo wszystkie wydano na maseczki, respiratory, szpitale tymczasowe i antybiotykowe i tp. podobne pilne wydatki.  Dlatego to, co zaproponował Senat to jest obietnica bez pokrycia. Koszt półroczny, koszt półroczny tego podwyższenia to jest prawie 6 i pół miliarda — błyskawicznie policzył w pamięci mini ster Niedzielski, po czym wynik pomnożył przez dwa i wyszło mu, że roczny koszt to jest 12 miliardów. Chwilę wcześniej na sali sejmowej i w maju mini ster Niedzielski zapewniał, że bez precedensu jest przyjęty w ostatnich dniach przez rząd projekt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia, na którego realizację tylko w ciągu najbliższego półrocza zostanie przeznaczone blisko 4 miliardy złotych. Jeśli przyjąć, że wszystkich pracowników ochrony zdrowia jest aż 666 tysięcy, to na każdego wypada nieco ponad 1000 zł podwyżki. Tymczasem

19 zł brutto — o tyle więcej do obecnej pensji 6750 zł brutto mieliby od lipca 2021 dostać lekarze specjaliści w ramach gwarantowanych płac minimalnych. To propozycja, którą wysuwa resort zdrowia na forum trójstronnego zespołu ds. ochrony zdrowia przy Radzie Dialogu Społecznego.

Mini ster Dworczyk przekonywał, że publikowanie pochodzących z jego skrzynki pocztowej poufnych treści przez cyberprzestepców to dezinformacja. Niestety, także to, co mówią przedstawiciele władz z informacją nie ma nic wspólnego. Na przykład p.rezydent Duda na konferencji GLOBSE w Bratysławie wzorem towarzyszy pierwszych sekretarzy dukał z kartki plotąc duby smalone o Polskim Ładzie i prognozach dla Polski. Międzynarodowe gremium, w tym papieża Franciszka poinformował, że nie ma wątpliwości i chce. Nie mam co do tego wątpliwości, że przyjęty w Polsce model odbudowy w oparciu o zakrojony na szeroką skalę program infrastrukturalnych inwestycji publicznych, inwestycji w sektorze prywatnym, głęboką transformację energetyczną i cyfrową oraz zwiększenie efektywności i dostępności służby zdrowia, zaowocuje powstaniem nowej architektury gospodarczej. Architektury, która pozwoli na dalszy nieskrępowany rozwój mojej ojczyzny przy jednoczesnym uodpornieniu jej na ewentualne przyszłe wstrząsy o charakterze globalnym. Chcę mocno podkreślić, że jest to priorytet mojej drugiej kadencji prezydenckiej, który w ubiegłorocznej kampanii nazwano popularnie „Planem Dudy” a dziś zostało to wpisane w polski, rządowy program, który określano jako „Nowy Ład”, czy finalnie jako „Polski Ład”.

Trudno, zaprawdę trudno orzec, czy Duda większe androny plecie gdy mówi z głowy czy gdy czyta z kartki. O kartce można z całą pewnością powiedzieć, że nie jest pusta, albowiem zapisano na niej, że do końca nie wiadomo czy pandemia słabnie dlatego, że coraz więcej osób jest zaszczepionych, czy z innego, cudownego powodu. Czy możemy mówić o tym, że jeżeli liczba zachorowań dziennie w moim kraju, czyli w Polsce, spadła w tej chwili do takiego poziomu, jaki notowaliśmy dokładnie rok temu czyli między 200-400 przypadków każdego dnia – to czy rzeczywiście możemy się cieszyć, że jest to efekt szczepienia, czy też jest to efekt po prostu tego, że mamy takie, a nie inne warunki atmosferyczne, pogodowe, że taka jest pora roku. W zeszłym roku nie mieliśmy szczepionki, a tych przypadków było tyle samo. Dla porównania przemyślenia pochodzące z głowy: Mam poczucie, że my w ramach UE mamy niedosyt demokracji. Wielu ludzi zadaje sobie pytanie, dlaczego UE zabrania tego, zabrania tamtego. Dlaczego na przykład w sklepie nie można w tej chwili kupić już zwykłej żarówki, można kupić tylko żarówkę energooszczędną? Nie wolno kupić, bo UE zakazała. To są problemy, nad którymi zastanawiają się ludzie. Nie wiem, czy to przypadkiem nie jest jedna z przyczyn brexitu.

W Sejmie Marek Suski poinformował posłów o ciężkiej pracy i dwóch posiedzeniach. Po pierwsze są to kłamstwa, że rząd nic nie robi. W tej sprawie odbyły się 2 posiedzenia komisji energii, klimatu i aktywów państwowych. Ci którzy tam uczestniczyli usłyszeli jaka jest sytuacja, że ta woda, która spływa do żwirowni, jaką sobie Czesi wykopali, jest główną przyczyną braku wody w ujęciach wody w Czechach, a nie Turów. Jest ekran w Turowie, który zabezpiecza, żeby woda nie spływała do elektrowni. To są fakty niezbite, gdybyście państwo się tym zainteresowali, to byście wiedzieli, że Czesi, no, trochę naciągają sytuację, ale skandalem jest to, że skandalem jest to, że taka mentalność zdrajców, która dominuje na opozycji powoduje, że stajecie po stronie innego państwa w sporze z Polską! Hańba! Ekran, o którym mówił Suski istnieje jedynie na papierze, ponieważ jest w fazie projektowania. Niestety, nie czekając aż powstanie i odbędzie się trzecie posiedzenie komisji

Czechy wysłały do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wniosek o zasądzenie nakazu zapłaty przez Polskę kary pieniężnej w wysokości 5 milionów euro dziennie za niewykonanie obowiązku natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla w kopalni Turów – poinformował Trybunał. Z kolei polski rząd we wtorek przyjął uchwałę w sprawie współpracy na rzecz zakończenia sporu z Czechami.

Czy te miliony euro zostaną doliczone do rachunków za prąd? Polityka prężenia muskułów ewidentnie zdaje egzamin. Oczywiście to nie jest tak, jak się niektórym wydaje, że winę ponosi polska strona. Przecież od zawsze było wiadomo, że Polak na zagrodzie równy wojewodzie oraz wolnoć Tomku w swoim domku.

Dodaj komentarz