…a oszczędzać należy z głową

W kancelarii Prezesa doszło do przecieku. Przeciek został zlokalizowany o godzinie 7:32 rano przez Leokadię Miotłę—Szumiwiatr, p.o. sprzątaczki. Natychmiast zostały powiadomione odpowiednie służby. O godzinie 7:57 wpłynęło pismo informujące Prezesa o przecieku, a już o godzinie 12:21 Prezes wezwał do swojego gabinetu p.o dyrektora właściwych służb.
— W moim gabinecie doszło do przecieku. O tam — Prezes wskazał ręką cieknący grzejnik.
— Wiem. Zostałem o tym niemiłym incydencie poinformowany i sporządziłem na tę okoliczność notatkę służbową nr… — Dyrektor sięgnął do kieszeni, wyjął zmiętą kartkę i odczytał — KRM/2012/11/10/07/32/213A.
— Aha. To dobrze. To oszczędzi nam czasu na wyjaśnianie. Przystąpmy więc niezwłocznie do drugiego punktu programu, czyli do propozycji — powiedział Prezes. — Co pan proponuje?
— Wymianę zaworu na nowy.
— Ot tak? Po prostu? A koszt?
— Sporządziłem wstępny kosztorys. — Dyrektor ponownie sięgnął do kieszeni, wyjął i rozprostował kartkę na oko formatu A3 gęsto zapisaną.
— Jezus Maria — pomyślał Prezes, a głośno powiedział — Mam o 12:37 pilne zebranie w sprawie harat… harmonogramu prac pilnych. Może przejdziemy od razu do konkretów?
— Koszt wymiany zaworu to około… — Dyrektor wodził chwilę palcem po papierze mrucząc do siebie jakieś liczby aż dotarł na sam dół arkusza, odwrócił go i oznajmił — 102 złote i 73 grosze.
— Jezus Maria — pomyślał Prezes, a głośno powiedział — To poważna sprawa. Muszę poradzić się Specjalisty od finansów. Pani Krysiu — zwrócił się do pani Krysi p.o. chłopca na posyłki oraz sekretarki — proszę wezwać Specjalistę.
— Tak jest! Już się robi — zaszczebiotała pani Krysia i udała się.
— Udała się mi ta pani Krysia… — rozmarzył się Prezes. Z zamyślenia wyrwał go tubalny głos Specjalisty.
— O co chodzi? — zapytał i nie zważając na rozpaczliwe gesty Prezesa mówił dalej. — Przecież haratać w gałę mamy dopiero za godzinę?
— Chodzi o przeciek — zrezygnowany Prezes machnął ręką w stronę cieknącego grzejnika. — Pan Dyrektor mówi, że naprawa będzie kosztowała około ponad 100 złotych.
— Dokładnie około 102 złote i 73 grosze — wtrącił Dyrektor.
— Mowy nie ma. Nie stać nas na taką rozrzutność — Specjalista aż zatrząsł się z oburzenia. — Jest kryzys, wszystkim zalecamy oszczędności, więc sami musimy świecić przykładem.
— Więc co pan proponuje? — zapytał Dyrektor.
— Najlepsze rozwiązania są najprostsze. — Specjalista wyjął z kieszeni kalkulator naukowy ósmej generacji połączony z telefonem i siecią i przez chwilę stukał w klawisze. — No proszę — powiedział po chwili. — Wiadro i szmata to koszt rzędu 10 złotych. To jest jedna dziesiąta wydatków zaproponowanych przez Dyrektora.
— No więc podsumujmy — zabrał Dyrektorowi głos Prezes. — Wdrażamy rozwiązanie zaproponowane przez Specjalistę…
— … a do prasy wysyłamy komunikat, że kancelaria Prezesa dziesięciokrotnie obniżyła koszty funkcjonowania — wpadł Prezesowi w słowo Specjalista.
— Ale to przecież żadna oszczędność… — próbować oponować Dyrektor.
— Czyżby kwestionował pan kompetencje wybitnego fachowca w swoim fachu? — zapytał podstępnie Prezes.
— Nnno nie, ale…
— Powinien się pan wstydzić! — ryknął Specjalista. — Sezon grzewczy potrwa jeszcze kilka tygodni. Jaki jest sens inwestować w coś, co potem będzie stało bezużyteczne? A jak przeciek się powiększy, to zaoszczędzimy na gotowaniu wody na kawę.
— No ja nie będę ze szmatą i wiadrem latał. Nie mam tego w zakresie obowiązków — wypalił Dyrektor.
Specjalista zrobił się purpurowy. — Trzeba wiedzieć, gdzie sensownie ciąć wydatki — syknął przez zęby.
— Panowie — uprzedził wybuch Prezes — Apeluję o spokój i rozwagę. Stoimy przed… nie przed… w obliczu, tak, w obliczu przełomowych decyzji. A pan niech się nie martwi — zwrócił się do Dyrektora. — W ostateczności zatrudnimy kogoś na umowę zlecenie żeby zmieniał wiadro i wykręcał szmatę.
— O to, to! Znam nawet kogoś kto się nadaje. — Specjalista błyskawicznie powrócił do zwykłej kolorystyki, tylko uszy jeszcze przez jakiś czas pozostawały purpurowe.
— Masz na myśli tego, no, tego, no, z Serce Bije Po Lewej? — upewnił się Prezes.
— Tak.
— No to świetnie się składa. Upieczemy dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zaraz utworzę stanowisko Pełnomocnika do spraw Mediów — powiedział Prezes. — Zebranie uważam za zamknięte — dodał.
Nikt jednak nie ruszył się z miejsca. Obecni stali w milczeniu mając świadomość uczestnictwa w czymś wyjątkowym, wiekopomnym. Jednocześnie zdawali sobie sprawę, że wagę podjętych właśnie z całą determinacją trudnych i wymagających odwagi decyzji docenią w pełni dopiero przyszłe pokolenia…

Dodaj komentarz