A o cco chozi?

W internecie bez trudu można znaleźć programy wszystkich bez mała partii. Nigdzie, literalnie nigdzie, nie znajdziemy w tych dokumentach deklaracji, że „jeśli nas nie wybierzecie będziemy negować, sprzeciwiać się, wetować i bruździć z całych sił”. Wręcz przeciwnie – pełno dobrych chęci, zrozumienia, empatii, planów. A po wyborach? Posłowie koalicyjni bezmyślnie i bezrefleksyjnie są za, opozycja równie bezmyślnie i bezrefleksyjnie przeciw. Pieniądze, interes, dobrostan, kraj – to wszystko schodzi na dalszy plan. Najważniejsze postawić na swoim z jednej strony i maksymalnie utrudnić podejmowanie decyzji z drugiej. O wspólnym działaniu dla wspólnego przecież dobra nie ma mowy.

Ale polityk, jeśli tylko może, potrafi wykrzesać z siebie jeszcze więcej. I na przykład będąc za być przeciw. Przykład polityków PiS-u i SP popierających ACTA, choć całym sercem od początku byli przeciw jest chyba najjaskrawszą ilustracją, że nie ma żadnych granic, a kompromitacja to martwe, nic nie znaczące słowo. Trudno sobie wyobrazić tow. Jaruzelskiego protestującego na ulicach przeciw reżimowi… Jaruzelskiego. A obecnych polityków? Premiera protestującego przeciw podpisaniu… ACTA? Jednak wiedząc o tym i godząc się na to nie można mieć do polityków pretensji, że stanowią prawo coraz gorszej jakości, wewnętrznie sprzeczne. Że zamiast problem rozwiązać stwarzają nowe.

Każdemu zdarzy się zbłądzić. Człowiek światły jednak stara się zminimalizować niebezpieczeństwo popełniania błędu. Zwłaszcza, gdy od jego decyzji zależy życie i zdrowie milionów. Chociażby konsultując propozycje zmian z fachowcami. Projektując elektrownię wodną należy wziąć pod uwagę nie tylko ile da MW, ale co się stanie z zalanymi terenami. Gdy Hausner proponował zrównanie ustawowego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn na poziomie 65 lub 67 lat, to przeciw był solidarnie zarówno Tusk, jak i Kaczyński. A Rostowskiemu nie było wstyd! Warto sobie przypomnieć argumentację p. Tuska, który wtedy sam się zwolnił z podejmowania trudnych decyzji: Kiedy wpadamy w logikę Leszka Millera, to trzeba mocno podnosić głos i mówić jestem za albo jestem przeciw planowi Hausnera. Zdecydowana większość zapomina o tym, że plan Hausnera to mają być konkretne ustawy. Przez najbliższe kilkadziesiąt dni będę powtarzał: chcecie, żebyśmy coś poparli, to dajcie konkrety, my je przeczytamy, obejrzymy i oceniając każdą ustawę z osobna będziemy głosować za lub przeciw.

Dzisiaj pan Premier przedstawia wyliczenia, z których nic nie wynika, ponieważ zasady wypłacania emerytur i cały system emerytalny zależy od widzimisię rządu i parlamentu. I to tak dalece, że można nie oglądając się na prawo i konstytucję zasady ad hoc zmieniać – vide tegoroczna waloryzacja rent i emerytur. Prezentowane wyliczenia mają więc taką wartość, jak horoskopy w pismach kobiecych. Ale są znamienne z innej przyczyny. Otóż 2009 roku prasa donosiła, że Premier Donald Tusk jest zdeterminowany, by wprowadzić Polskę do strefy euro w 2012 roku. Na początku 2012 roku prasa donosiła, że Premier Donald Tusk i minister Jacek Rostowski zapewniali, iż Polska nie ma zamiaru wstępować do strefy euro w 2015 roku. A teraz p. Premier ujawnia, że w roku 2040 nadal nie będziemy w strefie euro (thx kiszkajoy). Na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów stoi czarno na białym:

Jeżeli nie wydłużymy wieku emerytalnego, to przeciętna emerytura kobiet w 2040 r. będzie wynosiła 2062 zł, ale jeżeli kobiety będą pracowały dłużej to średnia emerytura wyniesie 3411 zł, a jest to różnica o 65%.

Co z tego wynika? Że my ich wybieramy po to, by mogli robić co chcą. By to osiągnąć skroili demokrację pod siebie. A nam wmówili, że mamy wybór

Puentę niech stanowią słowa p. ministra Jacka Rostowskiego. Warte zapamiętania: Żeby emerytura była godziwa, no to te eee jednak niestety mówmy o przykrych rzeczach, ale jest to konieczne eee musi… przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwany przeciętny oczywiście, oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa.

Dodaj komentarz