Gdyby

Co by się stało, gdyby dziś gdzieś przyszedł na świat syn boży? W pierwszym rzędzie fakt narodzin musiałby zostać odnotowany w stosownym urzędzie. Wszelkie formalności wieńczy wypłata 1.000 zł „becikowego”. Na tym świeckie wymogi kończą się.

Co dalej? Wyobraźni nie staje. Księdza, który by ochrzcił za darmo bez większego wysiłku można sobie wyobrazić. Ale czy ktoś potrafi sobie wyobrazić, że oto pod stajenkę zajeżdżają trzy maybachy, wysiada z nich trzech biskupów, wchodzą i nie tylko składają hołd noworodkowi, ale jeszcze zostawiają dary?

Dlaczego dzisiaj nikt, dosłownie nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, że historia właśnie się powtarza? Dlaczego dziś nikt, dosłownie nikt nie uwierzy, że narodził się stwórca? Przecież Biblia nie tylko nie wyklucza takiej ewentualności, ale nawet ją zapowiada.

Jakich dowodów potrzebowaliby dziś wierni, a zwłaszcza duchowni? Czy ktoś uwierzyłby biskupowi, który wskazując palcem nieślubne dziecko oznajmiłby zgromadzonym, że to syn boży, bo właśnie śnił mu się Duch Święty i wszystko wyjaśnił?

W tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak partykularnie wykorzystać preambułę Konstytucji i życzyć wszystkiego najlepszego wszystkim moim Czytelnikom, zarówno wierzącym w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a uniwersalne wartości wywodzącym z innych źródeł. Wszystkim życzę zdrowia, pomyślności i wiele radości na co dzień, nie tylko od święta.

Dodaj komentarz