1% sensu

Sejm, i dobrze, odrzucił pomysł Ruchu Palikota, żeby partie finansowali podatnicy odpisujac sobie 1% od podatku. Przykre, że partia, która weszła do sejmu pod hasłami reformatorskimi, obiecująca nowoczesne i sprawne państwo wyskoczyła z tak nieprzemyślaną i – nazwijmy rzecz po imieniu – głupią propozycją.

Teraz tylko te partie biorą pieniądze z budżetu, które dostały się do sejmu. Propozycja Palikota to zmiana polegająca na tym, że z via podatnik pieniądze wędrowałyby praktycznie do wszystkich, także tych spoza sejmu. I nie to jest problemem, że w sumie tych pieniędzy wytransferowywano by więcej niż teraz. Problemem jest brak możliwości ukrycia informacji o preferencjach odpisującego. Kto da gwarancję, że nikt się tą wiedzą nie podzieli lub w jakiś inny sposób nie wykorzysta, na przykład nasyłając kontrolę?

Mizeria klasy politycznej skłania ku tezie, że pieniędzy od większości podatników nie dostałby nikt. Jeśliby zaś odpis był obligatoryjny to stan konta mógłby zdziwić np. Korwina-Mikkego czy Andrzeja Prochonia. I tego tak naprawdę boją się politycy. Gdyby bowiem mieli gwarancję, że kasę dostaną głosowaliby za tym rozwiązaniem na cztery ręce i obie nogi.

Dlaczego zamiast odpisów nie obniżyć podatków o ten 1% (+ 0,3% na kościół) i pozwolić podatnikom zdecydować komu przekażą swoje pieniądze?

Dodaj komentarz