Usłyszałem w radiu i nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Oto Stefan Bratkowski, legenda dziennikarstwa twierdzi, że dziennikarzowi nie wolno posługiwać się źródłami informacji opartymi na przestępstwie, a takim jest nielegalny i nieuprawniony podsłuch. I dalej, że Publikacja informacji, choćby najatrakcyjniejszych, jeśli pochodzą z przestępstwa, jest sprzeczna z zasadami kodeksu Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy, nie mówiąc już o kodeksie karnym. Ale chyba redaktor nie jest do końca pewien tego co mówi, gdyż zapewnia solennie, że nie jestem w żadnych stosunkach z obecnym rządem, nie doradzam i nie admiruję. Trudno w to uwierzyć. Czymże jak nie admirowaniem jest stawianie dziennikarzy na cenzurowanym i odmawianie obywatelom zawartego w konstytucji prawa do informacji?
Z przemyśleń redaktora wynika, że dziennikarz powinien wystąpić do organów ścigania z wnioskiem o pozwolenie na podsłuch tego lub owego ministra i wniosek swój uzasadnić. Gdy w wyniku tego jak najbardziej legalnego podsłuchu wyjdzie na jaw, że ten lub ów minister postępował nie do końca zgodnie z prawem, to śledztwo będzie nadzorował podsłuchiwany. Ze względu na znajomość sprawy.
Cały wpis