Ma się wrażenie

Gdy Duda zupełnie nieoczekiwanie powiedział znienacka ‚nie pozwalam!’ czyli zawetował ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa PiS dostało amoku. Niektórzy sympatycy deklarowali wręcz, że „już nigdy na Dudę nie zagłosują”, inni wieszali na nim psy, sam Kaczyński jeździł do Pałacu choć dotąd Pałac jeździł do niego. Opozycja okrzyknęła Dodę bohaterem narodowym i nie szczędziła słów zachwytu i podziwu.

Gdy rok później Duda postanowił powtórzyć swój wyczyn najpierw ogłosił publicznie, że się skłania, potem odczekał kilka dni i nie doczekawszy się żadnych gwałtownych reakcji po prostu nie podpisał. PiS przyjęło weto ze stoickim spokojem, niemal z ulgą i radością, pochwaliło niezależność prezydenta zapewniając, że ma pełne prawo wetować ustawy i zadeklarowało, że nie zamierza na razie grzebać przy ordynacji.
Cały wpis

Powrót boleści

1000 osób protestowało w obronie Konstytucji. 100.000 wdrapało się na Jasną Górę by lepiej usłyszeć co biskup prawiBardzo boleśnie powróciły w ostatnim czasie wypowiedzi, że w Polsce rządzi Konstytucja, a nie Ewangelia, że Konstytucja ma iść przed Ewangelią. Ma rację biskup. Dzięki Konstytucji i Komisji Majątkowej Kościół odzyskał więcej niż mógł pomarzyć w najśmielszych snach, był obficie dotowany, stał ponad prawem i robił co chciał. I choć Komisji Majątkowej już nie ma, to poza tym niewiele się zmieniło. Zastąpienie Konstytucji Ewangelią jest więc zasadne, na czasie, bardzo łatwo uzasadnić ten krok, który przyniesie wymierne korzyści.
Cały wpis

Z wrogiem uporamy się w миг

Wiadomo powszechnie i nie od dziś, że wszystko kiedyś kończy się. Najlepszym przykładem jest wpis blogowy, który często na początku dobrze się zapowiada, a potem wypełnia znamiona powiedzenia „miłe złego początki, a koniec żałosny”. Analogicznie jest z co najmniej połową ludzkości. Na przykład „prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna”. To w obecnej rzeczywistości oznacza, że — parafrazując słowa Maryli Rodowicz, a ściślej Agnieszki Osieckiej — „dziś prawdziwych mężczyzn już nie ma”. Albowiem dziś osobnik podający się za mężczyznę prędzej wykończy niż skończy, a często w ogóle nie ma zielonego pojęcia jak zacząć. Nie można jednak ani oburzać się, ani dziwić, ponieważ problem znany jest już co najmniej od połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Już wtedy zapomniana nieco Danuta Rinn, a w zasadzie pamiętany doskonale Jan Pietrzak, po bezskutecznych poszukiwaniach pytali się: „gdzie ci mężczyźni prawdziwi tacy?”
Cały wpis

K czyli kontynuacja. Prozą!

Zwrócono mi uwagę… Uwagę zwracać można na wiele sposobów, niekoniecznie publicznie, w komentarzu pod wpisem, medium społecznościowym, sieci. Tak więc zwrócono mi uwagę, że w „wierszu” jedne wulgaryzmy zastąpiłem skrótami myślowymi, a inne nie. I jest to uwaga słuszna, aczkolwiek problem leży gdzie indziej. Otóż wszystkie słowa mają taką samą wartość, a ich emocjonalne zabarwienie zależy od intencji wypowiadającego je. Jednakowoż z przyczyn, o których dalej, należało niektóre uznać za niedopuszczalne.

Wyobraźmy sobie idealny świat, w którym panuje idealna równoważność słów. Wszystkie mają identyczną wartość, wszystkie są neutralne, a zabarwienia emocjonalnego i znaczenia nabierają dopiero w wypowiedzi. Jak wtedy w łatwy sposób odróżnić człowieka kulturalnego od niekulturalnego, wulgarnego od eleganckiego? Przecież jednym z podstawowych kryteriów jest właśnie słownictwo! Stąd przymus i obowiązek sortowania, kwalifikowania, podziału na wulgarne, nieprzyzwoite, obraźliwe, wyzwiska, inwektywy, zniewagi, przekleństwa itp. Przy czym odpowiedniki, synonimy znaczące to samo plugawe nie są. To zrozumiałe, ponieważ gdyby były, to w ogóle nie dałoby się o niektórych rzeczach, zjawiskach czy osobach mówić.
Cały wpis

K

Na głównej stronie portalu wyborcza.pl straszy olbrzymi tytuł: „Już, k, nie mogę słuchać tych, co to tak siądą i tak będą pieprzyć, że k dyktatura, że k Kaczor”.

k k k

Kiedyś Zenon Laskowik podczas występu kabaretu Tey zadał dramatyczne pytanie: „Skąd to chamstwo przyszło do naszego kraju?” Teraz już nie ulega wątpliwości, że znikąd. Ono jest tutejsze. Tyle, że dawniej społeczeństwo dzieliło się na klasy, a pewne instytucje, opanowane z reguły przez klasy wyższe, były święte. Tak, jak nie wypada bekać, ryczeć i popuszczać pasa w kościele, tak nie wypadało ozdabiać wulgaryzmami słowa pisanego. Gazety i książki wolne były od wulgarnych słów na k, ch, d, j, c, i p. Potem pensjonariusze czworaków chwiejnym krokiem, a czasem na czworakach zaczęli wtaczać się na salony, zaś dotychczasowi użytkownicy postanowili dowieść, że także nie wypadli sroce czy innemu zwierzęciu spod ogona i też potrafią.
Cały wpis

Nie wierz własnym oczom, przeczytaj relację

Dawniej było zdecydowanie łatwiej. Dziennikarz udawał się na miejsce i relacjonował to, co widzi. Na drugi dzień, lub tego samego dnia po południu, relacja ukazywała się w gazecie. Potem wymyślono telewizję. Na miejsce udawał się kamerzysta, a dziennikarz patrząc w oko kamery opowiadał widzom, co się dzieje. Teraz mamy internet. Coraz większej liczbie materiałów towarzyszą albo zdjęcia, albo relacje filmowe. I tu zaczynają się schody.

Na filmie widać jadącą poboczem obok chodnika rowerzystkę. Widać także, że chodnik jest nieco wyżej, oddzielony od pobocza krawężnikiem. Ponieważ pobocze w tym miejscu kończy się, więc kobieta postanawia wjechać na chodnik. Każdy, kto kiedykolwiek jechał rowerem wie, że nie da się pod małym kątem wjechać na krawężnik. Nasza bohaterka najwidoczniej o tym nie wiedziała. Skręciła, lecz rower zamiast wjechać na chodnik zachował się jak zwykle w takich przypadkach — pojechał prosto. Ratując się przed upadkiem kobieta zeskoczyła, lecz ponieważ nie puściła kierownicy nieobciążony rower posłusznie skręcił, kobieta tracąc równowagę usiadła na ramie i zanim się przewróciła wjechała na jezdnię pod nadjeżdżający autobus.
Cały wpis

Zdrada, zdrada, czai się, snuje, wślizguje, wkrada

Człowiek niestety nie jest racjonalny. Dlatego dużo łatwiej uwierzy w piramidalną bzdurę niż w potwierdzone naukowo fakty. Tę słabość natury ludzkiej bezwzględnie wykorzystują przede wszystkim populiści. Ale nie tylko. Także oszuści i grupy interesów. Oszuści mają w miarę prosto. Wystarczy, że roztoczą przed ofiarą wizję gigantycznych zysków, dwucyfrowych odsetek, by „uczciwie pracujący” lud powierzył im oszczędności całego życia. Możliwy jest też inny scenariusz — wieloletni kredyt nominowany na przykład we frankach szwajcarskich z gwarancją stałego, niskiego kursu przez co najmniej pięćdziesiąt lat.

Innym przykładem są żarliwi przeciwnicy roślin modyfikowanych genetycznie. Jeśli już, to tylko naturalne. Co znaczy naturalne? Rosnące dziko? Oczywiście nie. Chodzi o uprawiane tradycyjnymi metodami, często z użyciem substancji, o których dziś wiadomo, że są toksyczne. Przeciwnicy GMO wolą poświecić życie setek milionów ludzi skazując ich na śmierć głodową niż dopuścić do uprawiania roślin, których szkodliwości wykazać nie potrafią. Nie są także w stanie dostrzec związku migracji ludzi uciekających przed głodem z polityką blokowania postępu.
Cały wpis

Prawica RP plus Razem

Wiele dzieli, ale jedno łączy — wspólny pęd do koryta. To spaja. Spoiło i tym razem Razem razem z Kukizem 15, PSL i Prawicą RP.

Razem to partia, która zawsze osobno. I trudno się dziwić, skoro proponuje rozwiązania zaproponowanie przez Lenina ponad 100 lat temu, które Stalin, a potem inni siłą wcielali w życie:

Razem to Polska, która wygląda inaczej. Prawo może stać po stronie pracowników. Państwo może zapewniać tanie mieszkania czynszowe, bezpłatne żłobki i solidną opiekę lekarską. Da się zagwarantować stabilne warunki pracy i godne płace.

Razem to Polska „PiS plus”. Gdzie każdy obywatel jest na garnuszku państwa, zależny odeń w każdym calu. To Polska, gdzie ludzie nie bogacą się dzięki własnej pracy, zdolnościom, talentom, lecz układom, znajomościom i koneksjom. To Polska działaczy partyjnych na kierowniczych stanowiskach w urzędach i spółkach.
Cały wpis

Prawo to my!

Każdy, kto jeszcze nie był pewny, teraz już zyskał pewność i może z czystym sumieniem zakrzyknąć „Nareszcie!” Co nareszcie? Nareszcie mamy demokratyczne państwo prawa w wersji full wypas względnie de luxe. Choć malkontenci twierdzą, że to nie demokratyczne państwo prawa, ale im trudno dogodzić. Niestety, choć do niedawna bardzo chętnie numerowano Rzeczpospolite i przeciwstawiano trzeciej czwartą, a czwartej trzecią, to teraz zaprzestano, więc nie wiadomo, czy to schyłek trzeciej, początek czwartej. Wielu pogubiło się tak dalece, że nie jest w stanie zorientować się, czy to, co obserwują to rozwój ustroju, rozstrój rozwoju czy coś jeszcze lepszego.

Jak bardzo nareszcie Polska stała się demokratycznym państwem prawa najlepiej świadczy fakt, że sądy już nie mają prawa wydawać wyroków. Ba, nie maja prawa nawet pytać innych sądów o wykładnie przepisów. Kto w takim razie ma prawo wydawać wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej? Na razie tylko politycy i prokuratura, lecz lista uprawnionych jest otwarta. Tak więc sąd nie ma prawa wydawać postanowień, za to prokuratura jak najbardziej ma prawo oceniać do czego sąd miał prawo, co mógł postanowić, a co nie jest wyrokiem. Na stronie Prokuratury Krajowej widnieje Oświadczenie Zastępcy Prokuratora Generalnego dotyczące postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 2 sierpnia 2018 roku, w którym czytamy:
Cały wpis

Pochylamy się

W krajach cywilizowanych władza ustawodawcza stanowi prawo, władza wykonawcza prawo stosuje, a władza sądownicza sprawdza, czy wszystko jest lege artis. Gdy władza wykonawcza spróbuje pójść na skróty, do akcji wkracza sąd i mówi: „Hola, hola władzuniu, tak nie wolno, nie masz do tego prawa!” I władza musi ustąpić.

Zupełnie inaczej ma się sprawa w krajach niecywilizowanych oraz dzikich. Tam jest odwrotnie — sąd wydaje wyrok, a władza mówi „Hola, hola, to nie jest wyrok, tylko opinia i my, władza, do tego stosować się nie będziemy. Bo to my, a nie ty, sądzie, decydujemy o tym co jest zgodne z prawem”.

Przez cały nieomal XX wiek istniało państwo, w którego skład wchodziło kilkanaście różnych krajów. Każdy kraj był oczywiście autonomiczny, miał własny rząd i nawet swoją reprezentację w ONZ, a mimo to nie ośmielił się kwestionować decyzji i wyroków zapadających na szczeblu centralnym. Inny kraj leżący co prawda w środku Europy, ale na krańcach zarówno tamtego państwa jak i cywilizacji europejskiej, który do wspólnoty dołączył dobrowolnie, kwestionuje panujące w niej zasady.
Cały wpis

Larum!!! Ratuj się kto może! Upał latem!!!

Larum czy inaczej alarm. Na portalach można przeczytać o zagrożeniu upałem. Bo w lipcu to rzecz niesłychana by temperatura była w wysokości 30+ stopni. I rzecz niesłychana by zdarzały się burze!!! Więc portal za portalem „temperaturę podnosi” (w słowie), straszy, ostrzega, prognozuje.

Czy pogoda trochę się nie zmieniła? Przebieg zim, wiosen, lata, ilość opadów, wskazuje, że TAK. Ale Polska deficytem wody stoi od dziesiątków lat. A wycinane lasy, drzewa sprzyjają temu by woda nie była w ziemi gromadzona. W Warszawie dzięki deweloperom wycięto dwa Laski Bielańskie. To ogromna ilość drzew. A lud się cieszy, bo pod domem będzie miał ogrodzony parking. Inną sprawą jest to, że Gronkiewicz-Waltz nikt nie stawia z tego powodu jakiegoś zarzutu. Nikt deweloperom nie nakazuje zasadzenia pięciu/dziesięciu drzewek za jedno wyrąbane.
Cały wpis

Na nagraniu wyraźnie widać oskarżonego mówiącego „ni”

Wyobraźmy sobie kilka sytuacji. W najgorętszym okresie kampanii wyborczej pojawia się w sieci film, na którym widać kandydata katującego żonę i obrzucającego ją najobrzydliwszymi wyzwiskami. „Wycieka” filmik na którym widać innego kandydata uprawiającego seks ze zwierzęciem. Do sądu trafia sprawa rozwodowa wraz ze zdjęciami i filmami stanowiącymi dowód, że jedna ze stron dopuściła się zdrady. Na ławie oskarżonych zasiadają policjanci, którzy zostali oskarżeni o próbę wymuszenia „korzyści majątkowej” na zatrzymanym za przekroczenie szybkości. Dowodem jest filmik na którym widać i słychać, że funkcjonariusze domagają się pieniędzy.
Cały wpis

Interplepleplacja

W latach czterdziestych i pięćdziesiątych imperialiści amerykańscy działając wspólnie i w porozumieniu z odwetowcami z Bonn zrzucali z samolotów stonkę ziemniaczaną na socjalistyczne zagony ziemniaków. Cel był oczywisty — zniszczyć uprawy tej jadalnej bulwy i doprowadzić socjalistyczne władze do upadku. Nie udało się, ponieważ zawsze udawało się przekonać młodzież i rolników żeby zbierali stonkę do słoików. W ten sposób wraże plany imperialistów dawało się skutecznie krzyżować.

Czasy zmieniają się, a zmiany są dobre. Stonka nie stanowi już żadnego problemu, bo wystarczy popsikać pole odpowiednim środkiem i zdechnie. To zmusza wraże siły do stosowania coraz bardziej wymyślnych metod. Na przykład za pomocą geoinżynierii klimatycznej steruje się klimatem w celu wywołania suszy lub powodzi. Na dodatek obecny w chmurach monotlernek diwodoru, na co dzień nieszkodliwy, w nadmiarze niesie śmiertelnie zagrożenie, zaś liczba osób uzależnionych od tej groźnej substancji na całym świecie sięga stu procent! Może właśnie z uwagi na powszechność zjawiska nikt nie bije na alarm?
Cały wpis