Polacy są podzieleni i skaczą sobie do oczu oraz gardeł. Scena polityczna jest spolaryzowana. To truizmy. Wszyscy to dostrzegają i nad tym boleją. Ale działań na rzecz dialogu, uspokojenia nastrojów, pojednania nie podejmują. Wręcz przeciwnie, podsycają i eksponują animozje.
Nie od dziś wiadomo, że język pozwala na sterowanie emocjami. I wcale nie trzeba kłamać, żeby osiągnąć zamierzony efekt. Wystarczy informację podać w taki sposób, by wywarła odpowiednie wrażenie. Ta sama wiadomość w zależności od sposobu przekazania może wywołać wzruszenie ramion, gniew lub współczucie. A repertuar jest zaiste imponujący. O sposobach grania na emocjach można poczytać w książce „Psychosocjotechnika, dezinformacja — oręż wojny” Vladimira Volkoffa i posłuchać w programie Elizy Michalik w telewizji jednego widza zwanej buńczucznie Superstacją. Tylko co z tej wiedzy, skoro na emocjach grają wszyscy? Jedni świadomie i intencjonalnie dla korzyści, inni jako pożyteczni idioci.
Cały wpis