Żyłem złudzeniami.

Obejrzałem TVPIS  i ze smutkiem muszę podziękować Jackowi Kurskiemu za otwarcie mi oczu.  Żyłem złudzeniami  o Polsce i Polakach. Telewizja Jacka Kurskiego pozbawiła mnie złudzeń. Obejrzałem „debatę prezydencką” i uświadomiłem sobie w jakim żyję kraju.

Cały czas, czy to z nawyku, czy z wychowania jakie odebrałem starałem się patrzeć na Polskę jako na kraj ludzi dumnych, tolerancyjnych, mądrych i dobrych. Polska jawiła mi się jako kraj o trudnej historii, ale dający swym obywatelom poczucie bezpieczeństwa, dobrobyt i możliwość edukacji i równego startu wszystkich,  jako kraj sprawiedliwy i demokratyczny w którym ludzie dobrej woli zawsze się mogą porozumieć i solidarnie zawalczyć o swą przyszłość.

Te złudzenia prysły.

Dziś już wiem, że szkło szklanych domów Żeromskiego bardzo łatwo porysować propagandą szklanego ekranu, że romantyzm choć potrzebny i  piękny jest mało praktyczny i nie zastąpi pracy u samych podstawa społeczeństwa obywatelskiego i że Siłaczki ciągle są potrzebne, choć ich praca to nieustanna syzyfowa orka na ugorze.

Polska to kraj głęboko podzielony, kraj stojący u progu katastrofy społecznej, gospodarczej i politycznej, jesteśmy potencjalnie łatwym celem jakiekolwiek hybrydowej agresji, bo brak nam wspólnoty dążeń i wspólnego celu.

W całej historii polskiej państwowości zawsze doskonale jednoczyliśmy się w opozycji do zewnętrznego wroga, dziś wróg jest wewnętrzny i jedyne co nam doskonale wychodzi to destrukcja państwa i jego systemów.

Jesteśmy społeczeństwem nie tylko o rozbieżnych interesach i celach  ale przede wszystkim jesteśmy społeczeństwem, które nie jest w stanie uświadomić sobie swych celów, nie jesteśmy w stanie wybrać drogi rozwoju świadomie, kierujemy się w tych wyborach emocjami i populistycznymi hasłami naszych przewodników stada. Brak nam wiedzy, wykształcenia, empatii, ciekawości i chęci do pracy nad sobą.

Politycy… to emanacja nas samych, jesteśmy dokładnie tacy jak tych 11 stojących przed kamerami Kurskiego ludzi, klepiemy wyuczone formułki uważając, że zjedliśmy wszystkie rozumy.

To bardzo smutna konstatacja, nie ma w nas pokory i prawdziwej chęci rozwoju, zniszczyliśmy edukacyjnie całe pokolenie wychowując je w populistycznym bełkocie nieustającego rozwoju i wzrostu. Deprecjonując im wartości niezbędne do tego by żyć szczęśliwie i spokojnie, niekoniecznie w nieustannym wzroście gospodarczym.

Polsce brak jest celu istnienia, skoro szczęście jej obywatelom dają jedynie programy telewizyjne i dobra konsumpcyjne wyprodukowane w Chinach. Sprowadziliśmy życie społeczne do konsumowania papki, a państwo jedynie do organu dystrybucji tej papki. Brak celu powoduje marazm i destrukcję, dlatego jesteśmy tak łatwym celem populistycznej propagandy. Brak wiedzy o realnych zagrożeniach, brak samoświadomości powoduje, że nie potrafmy się bronić. Jako społeczeństwo, jako Polska  – karlejemy.

40 lat temu ludzie byli w stanie stanąć przeciw czołgom z gołymi dłońmi, kto dziś jest w stanie umierać za kraj Kaczyńskiego, Macierewicza czy Ziobry? Pytam: KTO CHCE UMRZEĆ ZA MORAWIECKIEGO CZY DUDĘ?

Są chętni?

A w druga stronę, ktoś chce położyć głowę pod topór za Schetynę?

Jesteśmy krajem rozbitym i pokonanym, i to pokonanym gorzej niż w 1939, bo dziś pokonaliśmy się sami.

Rada jakaś na tą klęskę pod nazwą Polska? Chyba jedna wbrew pozorom możliwa… to skazanie na wielkość. Potrzeba ludzi, którzy uwierzą , że z tego marazmu można wyjść, że Polska jako wspólnota jest im potrzeba do życia jak powietrze, że są cele i wyzwania społeczne  i cywilizacyjne , których nie zapewnią ani Chińczycy ani Rosjanie ani Amerykanie ani nawet Watykan. Że tu w tym miejscu na ziemi jest coś do zrobienia dla tych ludzi, którzy tu żyją i dla całego świata, dla całej cywilizacji. Że bez Polski i wartości w które złudnie wierzyłem nie będzie świata w którym chciało by się żyć. Ludzi, którzy na tyle będą w stanie się poświęcić i zorganizować by wywrócić wygodną kanapę przed telewizorem, na której gnijemy jako społeczeństwo i cywilizacja łykając papkę Jacka Kurskiego.

18.06.2020
Villk

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Czy zaskakują mnie współcześni Polacy? Tak!! I to bardzo. Nie piszę nawet o politykach, ale o rodzinie, o znajomych znanych od podstawówki. I ani jednych, ani drugich nigdy nie podejrzewałabym o to, że pisie „zasady” mogą im odpowiadać.

    O ile potrafimy rozmawiać na różne tematy, to polityka i „zasługi” KK nie są rozmowami, bo żadna ze  stron nie słucha argumentów drugiej.Nie jestem tu wyjątkiem, ale jak  mogę słuchać o „wielkich zasługach JP2 w uzyskaniu wolności w 1989r”? Może i byśmy porozmawiali, ale gdy mówię veto, to jest zakrzykiwana. O pedofilii kleru i pobłażaniu przez psich tym zbrodniczym czynom, nawet nie można wspomnieć.

    Kiedyś ludzie dobrze wychowani, dziś stali się aroganccy, a ich „prawda jest najprawdziwsza”. Nie musiałam oglądać tv Kurskiego by widzieć zaskakujące podziały i brak wzajemnego porozumienia.

    I nie jesteśmy jakimś wyjątkiem. Dalszy znajomy wygonił syna z domu i zabronił mu do siebie przychodzić, bo syn mówił krytycznie o Kaczyńskim. Jeśli podziały biegną przez rodziny, to jak mogą nie przebiegać wśród polityków?

    Polacy nigdy nie byli nacją zgodną i współpracującą ze sobą w potrzebie. Chwalimy się bohaterami, a przemilczamy (cały czas) o niecnościach większości. A ta niecność była nie tylko podczas ostatniej lub poprzedniej wojny. Nie tylko po 1989 r.

    Problemem jest to, ze w szkołach nie uczy się dobrze historii! Nie uczy się jakie były skutki decyzji politycznych, które w założeniach wydawały się dobre. Nie uczy się o paskudnej roli KK. A wpływy paskudne zaczęły się od czasów obsadzenia na tronie Zygmunta III Wazy w 1587 r W szkołach, na uczelniach, a potem w pracy nie wymaga się szacunku do drugiej osoby, do jej osiągnięć. To jak ma być dobrze? To jak ma zaistnieć umiejętność współpracy?

    Juliusz Słowacki

    O Polsko! (…)
    Krzyż twym papieżem jest – twa zguba w Rzymie!
    Tam są legiony zjadliwe robactwa:
    Czy będziesz czekać, aż twój łańcuch zjedzą?
    Czy ty rozwiniesz twoje mściwe bractwa,
    Czekając na tych, co pod tronem siedzą
    I krwią handlują, i duszą biedactwa,
    I sami tylko o swym kłamstwie wiedzą,
    I swym bezkrewnym wyszydzają palcem
    Człeka, co nie jest trupem – lub padalcem.

    A w X w Żyd Ibrahim ibn Jakub napisał wprawdzie o wszystkich Słowianach, ale w części poświęconej krainie Mieszka I:

    …Na ogół biorąc, to Słowianie są skorzy do zaczepki i gwałtowności i gdyby nie ich niezgoda wywołana mnogością rozwidleń ich gałęzi i podziałów na szczepy, żaden lud nie zdołałby im sprostać w sile.

    Czy coś w naturze, charakterze się zmieniło?

  2. Zaprawdę podziwu godny heroizm. Nawet nie próbowałem oglądać debaty, ponieważ uznałem, że ktoś, kto godzi się na to, by prowadziła ją TVPiS, jest po prostu idiotą. Potwierdzeniem tej tezy jest zgoda wszystkich kandydatów na udział i towarzyszący jej szloch, że pytania były głupie, a prowadzenie tendencyjne. A jakie niby miało być w tej telewizji? Powinni cieszyć się, że w ogóle dopuszczono ich do głosu i nie wyłączano mikrofonu.

    Jak to możliwe, że przez tak długi czas, odkąd dobra zmiana zniszczyła portal opinii, żyłeś złudzeniami, mój drogi? Owszem, można popełnić błąd raz. Wyborcy popełniali raz za razem. Ślepy widzi co się dzieje, a mimo to PiS zwycięża. Dlaczego? Bo opozycja to tacy sami nieudaczni karierowicze, którzy dla własnego interesu sprzedadzą własną matkę. Niestety, nawet tego nie potrafią. Są tak nieudaczni, że na tej transakcji wychodzą jak Zabłocki na mydle. Wszystkie sondaże dawały wygraną zjednoczonej opozycji. Co w tej sytuacji robią Kosiniako-Schetyno-Czarzaste? Idą osobno! Powierzenie tym ludziom skopania ogródka skończy się tym, że wylądują szpitalu z poobcinanymi łopatą uszami.

    Z jednego możemy być dumni. Przez tysiąc lat nie pokonał nas nikt. Fuksem bo fuksem odradzaliśmy się jak feniks z popiołów. Teraz postanowiliśmy pokazać światu, że jesteśmy tak sprytnym narodem, że nie potrzebujemy wroga, żeby przegrać. Przez stulecia goniliśmy z kraju obce wojska, a tych, którzy je usiłowali ściągnąć uznawaliśmy za zdrajców, targowiczan. Dziś na kolanach błagamy Amerykanów, żeby u nas stacjonowali. I Amerykanie niczym Macierewicz, skracają dystans. Po co rakieta ma lecieć przez całą Polskę i uderzyć w Niemczech, co grozi przedwczesnym jej wykryciem i reakcją, skoro można Amerykanów wyeliminować już w Polsce? Chociaż nie bardzo wiadomo po co, bo jak sobie znowu wybiorą Trumpa, to załatwią się równie szybko i skutecznie jak Kaczyński Polskę. Howgh!