Zrównoważony rozbój

W telewizji jednego widza bogato ilustrowany redaktor rozmawiał z dr. Andrzejem Polaczkiewiczem. W aspekcie strajku nauczycieli i degrengolady polskiego systemu edukacji dr rzekł: Jeśli ilość patentów pod koniec lat osiemdziesiątych, osiemdziesiąty ósmy, siódmy, to był rząd dwudziestu tysięcy sztuk zgłoszeń patentowych, które składaliśmy w polskim urzędzie patentowym, jak i również robiliśmy zastrzeżenia na terenie całego świata, to teraz dzisiaj my takich patentów składamy trzysta, czterysta. To jest skala upadku również naszego procesu edukacyjnego.

Telefaks to «urządzenie służące do odbioru i przesyłania na odległość nieruchomych obrazów i tekstów za pomocą sieci telefonicznej». Między innymi za pomocą tego urządzenia należy zgłosić wynalazek do urzędu patentowego. Jednak w przeciwieństwie do arcydzieła w postaci utworu literackiego czy muzycznego, które chronione jest od momentu powstania, chcąc opatentować wynalazek należy wnieść stosowną opłatę.

Rozwój cywilizacji możliwy jest dzięki postępom nauki z jednej strony oraz wynalazcom i dokonanym przez nich wynalazkom z drugiej. To jest truizm i rozumie to każdy od oseska po starca z wyjątkiem ustawodawców. Dlatego „patent trwa dwadzieścia lat od daty dokonania zgłoszenia wynalazku w Urzędzie Patentowym”, zaś ochrona utworu muzycznego może trwać nawet 150 lat — przez całe życie twórcy i 70 lat po jego śmierci. Czyżby p. dr nie zauważył, że bardziej opłaca się komponować niż patentować? Gdyby odkrycia podlegały tym samym prawom co utwory muzyczne czy inne dzieła twórców wszelakich, to tranzystor do roku 2031 podlegałby ochronie, a spadkobiercy Juliusza Lilienfelda jeszcze przez ponad 10 lat mieliby zapewnione dochody.

Polska edukacja jest w stanie kompletnego rozkładu. Marnie opłacani nauczyciele realizują przeładowany, zindoktrynowany, absurdalny program nie mający nic wspólnego z wyzwaniami współczesności. Szkolnictwo dotyka to, przed czym fachowcy ostrzegali po reformie słuzby zdrowia autorstwa tow. Łapińskiego — starzenie się i odpływ kadry. Na każdą krytykę czynniki partyjno-rządowe reagują jednakowo opowiadając o tym, czego PO nie zrobiła i nie robiąc nic.

Polska polityka musi być inna — przekonywała była premier Beata Szydło w exposé. Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność. A przede wszystkim słuchanie obywateli. To są zasady, którymi będziemy się kierować. Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą. Co mamy po trzech latach rządu? Nieustannie ponawiane zapewnienia, że polska polityka nie może być inna, że jeśli oni czegoś nie zrobili, to my też nie zrobimy, jeśli oni zrobili coś źle, to my zrobimy to jeszcze gorzej, jeśli oni obsadzali swoimi ludźmi niektóre instytucje, to my obsadzimy wszystkie, jeśli oni wybrali niezgodnie z prawem dwóch sędziów, to my w ten sam sposób wybierzemy ilu zdołamy…

Co na to opozycja? To samo co PiS, tylko na odwyrtkę. PiS jest zły, PiS rujnuje Polskę i dlatego trzeba go odsunąć od władzy. Ale, jak zapewnia W. Czarzasty, członek koalicji populistycznej, nic się nie zmieni, ponieważ „Nie odbierzemy Wam niczego, co dał Wam PiS, zwrócimy Wam wszystko co Wam zabrał”.

 

PS.
Juliusz Edgar Lilienfeld zgodnie z tym, co pisze Wikipedia, to urodzony we Lwowie polski fizyk pochodzenia żydowskiego. To on wynalazł i opatentował tranzystor w latach dwudziestych i kondensator elektrolityczny w trzydziestych. Jego wkład w naukę docenił komitet noblowski honorując w 1956 roku Waltera Brittaina, Johna Bardeena i Williama Shockleya za… wynalezienie tranzystora. Niestety nasz rodak wyprzedził swój czas patentując tranzystor polowy, którego sposób wytarzania opracowano dopiero na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, a opatentowano w listopadzie 1962 roku. Historia Lilienfelda dowodzi, że mają rację ci, którzy chcą pozbyć się z Polski wszystkich obcych. Czy może raczej tych, których za obcych uważają. Może jednak mimo wszystko warto by było ocalic od zapomnienia, przypominać sobie i światu genialnych Polaków bez względu na pochodzenie?

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Zaśmiałam się czytając „bogato ilustrowany redaktor”. Superowo –  jak mawia wnuczek. Gdyby ogłosić nazwiska wszystkich Polaków, którzy jako inżynierowie, naukowcy, lekarze dokonali odkryć, to wielu z żyjących rodaków mogłoby tego nie przeżyć. No, jeszcze należałoby dodać artystów i biskupów!!! Co spowodowałoby ten śmiertelny szok? Wielu z nich miało/ma pochodzenie żydowskie.

    Jeśli chodzi o biskupów, to nie wiem czy to był żart, czy może potrzeba odreagowania…. 🙂 OTO HIERARCHOWIE ŻYDOWSCY POLSKIEGO EPISKOPATU (309)