Zrobimy i zobaczymy

Pojawiły się nowe, groźniejsze, bardziej zaraźliwe mutacje koronawirusa. Europa zamyka się w obawie przed paraliżem służby zdrowia. Polskę nowe odmiany wirusa zdają się omijać szerokim łukiem, a przedstawiciele władz przekonują, że epidemia wygasa. Niestety, z fałszywych danych można wyciągnąć jedynie fałszywe wnioski i podjąć wyłącznie błędne decyzje. Rząd nie wie, bo nie chce wiedzieć ani ile osób jest zakażonych, ani którą odmianą wirusa. Mini ster Niedzielski przeciwstawia liczbę wykrywanych zakażeń w krajach europejskich i danym prokurowanym przez swoje ministerstwo nie wyjaśniając jakim cudem w niektórych krajach liczba wykrytych przypadków zakażeń przewyższa liczbę wykonanych w Polsce testów. Rząd płynie niesiony prądem rwącej rzeki nie zważając na dochodzący z przodu coraz bardziej donośny huk wodospadu.

Rząd ewidentnie nie ma pojęcia co robić i jak. Decyzje podejmuje bez ładu i składu, na łapu capu, w ostatniej chwili, bez żadnej myśli, logiki, sensu, na zasadzie „zrobimy coś i zobaczmy co będzie”. Takie działania urzędników państwowych podsumował kiedyś Jan Pietrzak stwierdzając, że gdyby nie wiedział, że to zwykła głupota, to by pomyślał, że prowokacja. Dotyczyło to co prawda innej władzy, ale do tej także pasuje jak ulał. Jak bowiem nazwać sprowokowanie ludzi, by wyszli na ulice? Narodowy program szczepień coraz bardziej przypomina narodowy popis nieudolności i niekompetencji. Gdy chaos narasta rząd publikuje tak zwany wyrok tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego mając pełną świadomość, że sprowokuje w ten sposób masowe protesty. To tak, jakby palący się dom kropić obficie benzyną.

Nie da się, w żaden sposób nie da się zrozumieć dlaczego polski rząd z pełną premedytacją „sprowadza niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób”. Władza dolewając oliwy do ognia liczy na to, że winą za fiasko programu szczepień i chaos gospodarczy, pozostawienie przedsiębiorców samym sobie można będzie obarczyć protestujących? Ktoś to kupi? Naprawdę?

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Odnoszę wrażenie, że rządzący zachowują się jak głupiec przed budą psa. Drażnią, złoszczą ludzi i cieszą się, że pies przywiązany jest do budy łańcuchem. Jakby nie mieli pojęcia, że i z łańcucha pies może się zerwać. A wtedy nie pomogą już polecenia: won, do budy. Można nawet życie  stracić, gdy pies zacznie gryźć.