Zrób kabaret, po prostu zrób kabaret

Rada Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Świeckich wydała oświadczenie, którego celem jest „wsparcie rodziców w walce o ochronę ich dzieci”1). Ochronę przed czym? Przed wiedzą oczywiście. Albowiem wiedza jest śmiertelnym wrogiem wiary. Cytaty są długie, ale nie godzi się natchnionej mowy skracać. Oświadczenie rozpoczyna apel o powagę w dyskusji:

POWAGA W DYSKUSJI. Najpierw prosimy o uczciwość i powagę w wypowiedziach oraz realizm poznawczy. Kiedyś ludzie się oskarżali, że mówią „językiem nieparlamentarnym”. Dzisiaj są zaniepokojeni i zniesmaczeni językiem, jakim politycy wypowiadają się w różnych sprawach, w tym również broniąc próby narzucenia wskazań WHO dotyczących wychowania dzieci. To zbyt poważny temat, aby w publicznej debacie dopuszczać sformułowania wysoce emocjonalne, banalizować rzeczywistość czy trywializować opinię interlokutora, a dyskusję sprowadzać do pikanterii i uszczypliwości.

Po takim wstępie należy od razu uczciwie, z pełnym realizmem poznawczym przekonywać, że chrześcijaństwem ktoś ośmiela się gardzić. Poważnie. Choć może rzeczywiście instytucja, której bogiem jest mamona jest godna pogardy?

POGARDA DLA CHRZEŚCIJAŃSTWA. Wolność religijna to jedno z podstawowych praw ludzkich w cywilizowanym świecie. Tymczasem mówiąc nieustannie o prawach człowieka, o tolerancji dla odmienności oraz o wolności słowa i wyznania, próbuje się zmusić chrześcijan, aby postępowali i nauczali wbrew swoim odwiecznym przekonaniom religijnym, na których zbudowana jest cywilizacja zachodnia. Jednym słowem – jak ubolewał św. Jan Paweł II – „przedstawia się jako postęp cywilizacyjny lub osiągnięcie naukowe to, co w rzeczywistości jest po prostu klęską z punktu widzenia ludzkiej godności oraz dobra społeczeństwa”.

Trzeba mieć nieziemski talent, żeby tyle mówiąc nic nie powiedzieć. Niestety, prawda jest inna. Wolność religijna to dowód na to, że morze przelanej krwi, nieszczęścia i pożogi niczego ludzkości nie nauczyły.

NIEZBYWALNE PRAWA RODZICÓW. Dzieci nie są własnością Państwa, ani jakiejkolwiek grupy społecznej. Prawo międzynarodowe, a przede wszystkim zdrowy rozsądek, gwarantuje rodzicom prawo do zrodzenia dzieci oraz do ich wychowania. Raz na zawsze trzeba odciąć się od przeciwnych temu przekonań właściwych dla państw totalitarnych. Zarówno komunizm jak nazizm oraz inne niechlubne totalitaryzmy jednoznacznie pokazują, jak dramatyczne i nieodwracalne skutki niesie ideologiczne traktowanie dzieci. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 48. gwarantuje ochronę władzy rodzicielskiej, stanowiąc iż „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania”. Przypomniał o tym Rzecznik Praw Dziecka w kontekście nieuprawnionego ataku na tę konstytucyjną gwarancję.

Owszem, dzieci nie są własnością państwa, ale państwo ma obowiązek zapewnienia im wykształcenia. A kształcenie, przekazywanie wiedzy nie ma nic wspólnego z wychowaniem, bo to dwa zupełnie różne i niezależne od siebie procesy. Zdumiewające jest przywoływanie dwóch totalitarnych ustrojów w sytuacji, gdy walczy się o rząd dusz forsując jedynie słuszną, pozbawioną alternatywy wizję edukacji.

Gott mit uns

Skoro biskupi powołali się na Konstytucję, to warto zwrócić uwagę, że w art. 48. gwarantuje nie tylko ochronę władzy rodzicielskiej, ale także prawo dziecka do swobodnego wyboru systemu wartości, wyznania i kształtowania przekonań. W całkowitej sprzeczności z tymi konstytucyjnymi gwarancjami stoi przymusowy chrzest, przymus religijny od żłobka oraz blokowanie dostępu do wiedzy. Dziś w zasadzie każdy ma niemal nieograniczony dostęp do zgromadzonych w sieci informacji, może sięgnąć do źródła i na własne oczy przekonać się, czy rzeczywiście jest tak jak, to przedstawiają duchowni. Na przeszkodzie stoi jednak strach nie do przezwyciężenia. Większość parafianin woli niczego nie sprawdzać nie tylko dlatego, że nie potrafi czytać ze zrozumieniem, lecz także z obawy, że jeśli to, w co wierzą okaże się nieprawdą, to może dojść do nieodwracalnego zwichnięcia kręgosłupa moralnego.

Okazuje się, że nawet dla biskupów zalecenia WHO są zbyt trudne, dlatego cytują jednozdaniowe, hasłowe omówienie, z którego wynika niekoniecznie to, o co chodzi.

Grupa wiekowa 0-4 lata: przekaż informacje na temat „radości i przyjemności dotykania własnego ciała, masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa”; pomóż dziecku rozwijać „świadomość, że związki są różnorodne”.

W rzeczywistości chodzi o informacje, czyli wiedzę, że dotykanie, badanie swojego ciała nie jest niczym nagannym, że masturbacja jest czymś zupełnie naturalnym i nie powoduje wysychania mózgu ani soków życiowych. Katechizm Kościoła Katolickiego uznaje ją za grzech, choć przewiduje okoliczności łagodzące4). Swoją drogą trzeba posiadać nieziemską wyobraźnię, by powiązać masturbację z szóstym przykazaniem, zgodnie z którym „Nie będziesz cudzołożył”. Pozostając w zgodzie z rozumowaniem przedstawionym w Katechizmie, masturbacją jest każde „dobrowolne pobudzanie narządów płciowych w celu uzyskania przyjemności cielesnej”. Oznacza to, że seks oralny i analny, a także zwykły, lecz zabezpieczony na przykład prezerwatywą, to zwykła masturbacja tyle, że bilateralna, której żadną miarą nie można zakwalifikować do kategorii „cudzołożenie”.

W objaśnieniach do matrycy „Standardów edukacji seksualnej”, której omówienie zacytowali biskupi, napisano:

Należy zaznaczyć, iż wszystkie zagadnienia powinny być przekazywane w sposób dostosowany do wieku i okresu rozwoju. Na przykład w grupie wiekowej 0-4 lata dzieci powinny nabyć umiejętność „szanowania równości płci”. Wydaje się to zadaniem „na wyrost” w przypadku tej grupy wiekowej, ale celem jest nauczenie się postawy, że chłopcy i dziewczynki są sobie równi. Należy podkreślić, iż kształtowanie tej zasadniczej postawy powinno rozpocząć się już od początku życia, stanowiąc podstawę dla przyszłych wartości i norm zachowania. We wczesnym okresie życia przedstawia się podstawy dotyczące poszczególnych zagadnień, natomiast w dalszym okresie rozwoju te same zagadnienia ponownie pojawiają się w celu ich utrwalenia.

Na czym polega problem? Ano na tym, że w takim duchu edukowane i wychowywane dzieci nie będą spełniały oczekiwań duchownych. Po pierwsze będą wzrastały w przekonaniu, że chłopcy i dziewczynki, kobiety i mężczyźni są sobie równi. Po drugie dowiedzą się, że jeśli same dotykają swojego ciała to jest to naturalne i normalne, ale gdy próbuje ich dotykać ktoś obcy, to mu nie wolno nawet wtedy, gdy nosi sutannę. Po trzecie nie uwierzą, że kobieta jest osobnikiem drugiego sortu, ponieważ stworzona została z surowców wtórnych2) i ponosi osobistą odpowiedzialność za wyrzucenie człowieka z raju. Po czwarte skoro kobieta i mężczyzna są równi, to nie można kobietom ani zabraniać zabierania głosu publicznie, ani odmawiać prawa do edukacji, jak chce Pismo Święte3).

W 2007 roku władza ruszyła z kampanią „Niech zostanie tak jak było” przekonując, że nie wolno do tego dopuścić. Dwa lata później do akcji wkracza Episkopat z kampanią „Niech zostanie tak jak jest” przekonując, że niczego nie wolno zmieniać, bo tak jak jest, jest dobrze i po bożemu. Według ideologów w sutannach wolność polega na bezkrytycznym podporządkowaniu się im i głoszonej przez nich barbarzyńskiej ideologii. Dlatego warto korzystać z daru podarowanego ludziom przez boga — rozumu, by dostrzec, że biskupi nie powołują się nigdy i nigdzie na naukowców, zdobycze nauki, osiągnięcia cywilizacji, lecz wyłącznie na swoich własnych ideologów. Nie dopuszczają do siebie myśli, że mogą się mylić, że nauka już dawno odkryła to, co dla nich ciągle stanowi tajemnicę. Mimo to ciągle wypowiadają się o sprawach, o których nie mają zielonego pojęcia, o których wypowiadać się wręcz nie mają prawa. Podobieństwo do reżimów, które sami przywołali, aż nazbyt rzuca się w oczy. Naziści i komuniści także starali się ze wszystkich sił indoktrynować młodzież od kołyski.

WZAJEMNY DAR. Tekst WHO przedstawia zacytowane powyżej działania jako elementy „holistycznej edukacji seksualnej”. Tymczasem jest to wysoce nieodpowiedzialny – popełniany w imię ideologii – gwałt na psychice dziecka, banalizacja sfery płciowej człowieka, a w konsekwencji realna przyczyna wielu nieszczęść w małżeństwie. Sobór Watykański II przestrzega, że „egoizm, hedonizm i niedozwolone zabiegi przeciw poczęciu” profanują miłość małżeńską (GS 47). Pp Franciszek w adhortacji Amoris laetitia przypomina natomiast, że „pozytywne i mądre wychowanie seksualne” powinno być osadzone w kontekście „wychowania do miłości, do wzajemnego daru z siebie” (AL. 280). „Nieodpowiedzialna jest wszelka zachęta kierowana do nastolatków, by bawić się swoim ciałem i swoimi pragnieniami, jak gdyby osiągnęli już dojrzałość, wartości, wzajemne zaangażowanie i cele właściwe małżeństwu. W ten sposób beztrosko zachęca się ich do używania innej osoby jako przedmiotu eksperymentów” (AL 283).

Od dawna wiadomo, że główną przyczyną nieszczęść w małżeństwie jest kompletny brak wiedzy, nieumiejętność rozmawiania o „tych sprawach”, egoistyczne zaspokajanie wyłącznie własnych potrzeb. Gdy Owsiak zaproponował Pawłowicz rozwiązanie jej problemów, najbardziej oburzyli się ci, który albo wcale seksu nie uprawiają, albo taktują go jak zło konieczne, przykry obowiązek małżeński, nie czerpiąc z niego żadnej przyjemności. Biskupi chcą, by taki stan trwał wiecznie, by współżycie było obowiązkiem, a nie przyjemnością. Wręcz zdają się mówić „Dlaczego ktoś miałby czerpać przyjemność z czegoś, co nam jest wzbronione? Niech wszyscy cierpią jako i my cierpimy.”

Jak długo społeczeństwo w masochistycznym transie będzie tolerowało ten stan rzeczy? Jak długo o tym co dobre dla dzieci i młodzieży będą decydowali ci, którzy dzieci i młodzież bezlitośnie wykorzystują do zaspokajania własnych chuci?


1) Oświadczenie Rady KEP ds. Apostolstwa Świeckich: wspieramy rodziców w walce o ochronę ich dzieci.
2) Mężczyzna […] jest obrazem i odbiciem chwały Bożej; lecz kobieta jest odbiciem chwały mężczyzny. Bo nie mężczyzna jest z kobiety, ale kobieta z mężczyzny. Albowiem mężczyzna nie jest stworzony ze względu na kobietę, ale kobieta ze względu na mężczyznę. Dlatego kobieta powinna mieć na głowie oznakę uległości ze względu na aniołów. (I Kor 11, 7-10)
3) Niech niewiasty na zgromadzeniu milczą, bo nie pozwala się im mówić; lecz niech będą poddane, jak i zakon mówi. A jeśli chcą się czegoś dowiedzieć, niech pytają w domu swoich mężów; bo nie przystoi kobiecie w zborze mówić (I Kor 14: 34-35)
4) 2352 Przez masturbację należy rozumieć dobrowolne pobudzanie narządów płciowych w celu uzyskania przyjemności cielesnej. „Zarówno Urząd Nauczycielski Kościoła wraz z niezmienną tradycją, jak i zmysł moralny chrześcijan stanowczo stwierdzają, że masturbacja jest aktem wewnętrznie i poważnie nieuporządkowanym”. „Bez względu na świadomy i dobrowolny motyw użycie narządów płciowych poza prawidłowym współżyciem małżeńskim w sposób istotny sprzeciwia się ich celowości”. Poszukuje się w niej przyjemności płciowej poza „relacją płciową, wymaganą przez porządek moralny, która urzeczywistnia.”
W celu sformułowania wyważonej oceny odpowiedzialności moralnej konkretnych osób i ukierunkowania działań duszpasterskich należy wziąć pod uwagę niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które mogą zmniejszyć, a nawet zredukować do minimum winę moralną.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Poważny temat. Jednak niewyobrażalna biskupia hipokryzja, głupota, ograniczenie umysłowe, to „wyciąganie ręki” by swoją łapą rozmówcę przymusić do klęknięcia przed niby autorytetem facia w spódnicy, kolorowej czapeczce – jest bardzo irytujące.

    Co można w sytuacji zetknięcia się z degrengoladą moralną grupy obwiesiów, którzy sami siebie oceniają, a potem wydają sobie wyroki uniewinniające?

    Odebrać przywileje wszystkie, odciąć od kasy państwa, ZREPOLONIZOWAĆ KOŚCIELNE NIERUCHOMOŚCI, nadać obowiązki fiskalne (od zajmowanych nieruchomości, od prowadzonych działalności gospodarczych, od mediów przykościelnych, które prawa nie przestrzegają) oraz Redemptorystów wyrzucić z kraju, jako działających na jego szkodę.

    W odniesieniu do „nauk” zastosować naukę z fraszek Sztaudyngera.

    „Kiedy cudzą żonę w swo­je łoże włożę, to nie cudzołożę.” Albo

    „Mod­li się pod fi­gurą – a diabła ma za skórą.”

    „Zbrod­nia to niesłycha­na – tu­lipan tu­li pa­na.”

    „Szczęścia szu­ka w por­nogra­fii, kto inaczej nie pot­ra­fi.”

    „Praw­da ko­le w aureolę.”