Złączył? Nieważne!

Czy „co Bóg złączył” ktoś może rozłączyć? Oczywiście nie może. Ale może unieważnić. A było tak.

Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?» I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela» Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?» Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę — chyba w wypadku nierządu — a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo». (Mt 19, 1-9)

Co z tego wynika? Że aby oddalić po bożemu żonę swą musi się ona wpierw dopuścić nierządu. Co to jest nierząd i czy się dopuściła określi kapłan za co łaska + VAT. Ale sam Jezus daje wskazówki.

Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić». Lecz On im odpowiedział: «Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!» (Mt 19, 10-12)

Czyli trzeba wykazać, że się nie jest w stanie pojąć, bo musi nie dane, żeby stać się wolnym. Oczywiście nie ma mowy o żadnym rozwodzie. W grę wchodzi tylko unieważnienie. Przecież nie godzi się przyjąć, że mąż z żoną (względnie żona z mężem) rozstaje się, bo już dłużej z nią (względnie z mim) być z różnych powodów nie chce, a może nawet nie może. Nie. Kościół nie lubi być posądzany o szacunek dla wszechwiedzącego stwórcy. Musi więc pokazać parafianom, że głupkowaty staruszek łączy coś, czego łączyć nie powinien, bo już niedowidzi*. Na szczęście słudzy jego są nie w ciemię bici i nieoszukiwalni, więc wiedzą kiedy łączenie jest ważne, a kiedy nie.

Wyjaśnia to przystępnie i zrozumiale jezuita, ksiądz Jacek Prusak, zgrabnie wymiksowując wszechmogącego:

Często zdarza się, że ludzie pobierają się nie będąc do tego gotowymi, wystarczająco dojrzałymi. To oczywiście nie znaczy, że podjęta decyzja była nieświadoma. Po prostu wyobrażenie na temat tego, czego się podejmuje, i stopień zdolności do wzięcia odpowiedzialności za to nie były adekwatne do rangi samego gestu i zobowiązania. Nie wystarczy powiedzieć „będę cię kochał i szanował do śmierci”. Inną podstawą do stwierdzenia nieważności małżeństwa oprócz niedojrzałości jest wykorzystanie drugiej osoby pod pretekstem małżeństwa do realizacji własnych celów, np. w celu przejęcia majątku. Tak też się, niestety, zdarza.

Więc łączy czy nie łączy? Oto jest pytanie…

Ks. Stefan Kośnik, oficjał Sądu Metropolitalnego w Warszawie tłumaczy dlaczego ludzie ubiegają się o unieważnienie tego, co z taką pompą i celebrą zostało „zawarte w obliczu Boga”: Dlaczego ludzie ubiegają się o stwierdzenie nieważności małżeństwa? Sądzę, że taka refleksja przychodzi z czasem, ludzie uświadamiają sobie, że mają taką potrzebę. Trudno jednoznacznie określić przyczyny, każda sytuacja jest inna. To kwestia odpowiedzialności i większej świadomości religijnej ludzi.

Sprawa o stwierdzenie nieważności małżeństwa może trwać kilka lat i trzeba spełnić jeden z warunków, choć niekoniecznie. W Warszawie na ten przykład kosztuje to tyle, ile zarabia miesięcznie strona wnosząca o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Z kolei „La Stampa” pisze, że za wydanie przez włoski trybunał kościelny orzeczenia o nieważności małżeństwa trzeba zapłacić nawet 45 tysięcy euro.

Kancelaria Prawa Kanonicznego, która prowadzi tego typu sprawy, wyjaśnia, iż:

W pierwszej kolejności należy bardzo mocno podkreślić, że w Kościele Katolickim nie udziela się rozwodów (błędne są więc określenia typu: rozwód kościelny, unieważnienie małżeństwa czy unieważnienie sakramentu małżeństwa), można natomiast w określonych przez prawo kanoniczne sytuacjach starać się o stwierdzenie nieważności małżeństwa bądź o dyspensę od małżeństwa zawartego a niedopełnionego. Po pozytywnym zakończeniu procesu dla obu stron otwiera się możliwość ułożenia sobie życia w związku małżeńskim zgodnie z własnym sumieniem i nauką Kościoła.

A można prosto i zgodnie z Biblią i prawdą. Tylko jak wtedy wmówić zainteresowanym, że taka usługa jest bardzo skomplikowana, długotrwała i musi kosztować?

Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem, lecz nie będzie jej darzył życzliwością, gdyż znalazł u niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie. (Powt. 24.1)

Ile mniej byłoby tragedii rodzinnych, gdyby maltretowana kobieta mogła po prostu od troglodyty na swój wniosek odejść w każdej chwili, bez obawy narażenia się na wieczne potępienie? Dlaczego do ślubu wymagane są tylko zaświadczenia, a do rozwodu sąd podchodzi z większą powagą i skrupulatnością niż do morderstwa?


* Parafianie, którym to stwierdzenie wydaje się obrazoburcze i bluźniercze powinni mieć świadomość, że z nieba zaprawdę niewiele widać i wiele można przegapić. Potwierdzenie tego znajdą w samym Piśmie Świętym już w pierwszej księdze (Rodzaju)

Dodaj komentarz