Ziemia ojczysta czysta jak kryształ

Jeśli naśmieciło się, a ścisłej naśmieciliśmy, to kultura osobista wymaga, by posprzątać. Chyba, że naśmieciło się w domu, wtedy dbać o porządek nakazuje kultura domowa. Dostrzegł tę zależność już poprzedni rząd. Ponieważ segregacja rasowa jest zakazana, a ciągnie wilka do lasu, więc wprowadził segregację śmieci. Reforma śmietnika udała się znakomicie i teraz nieposegregowanego śmiecia ze świecą szukać. Oczywiście jak każda wielka, wręcz wiekopomna reforma i ta nie obyła się bez zgrzytów. Wzrosły na przykład koszty odbioru i wywozu posortowanych odpadów, ponieważ wolny rynek został zastąpiony gminnym. Na szczęście wzrost cen został zrekompensowany mniejszą częstotliwością odbioru śmieci.

Reformę śmietniska przygotował poprzedni rząd. Obecny jednakowoż nie wypadł sroce spod ogona. Dlatego nie mógł tego tak (po)zostawić. A ponieważ wolnego rynku i niskich cen również nie lubi, więc i tu każdy odczuje dobrą zmianę. Od 1 lipca 2017 r.czytamy na stronie Ministerstwa Środowiska wejdą w życie nowe zasady segregacji odpadów komunalnych, które będą obowiązywały na terenie całego kraju. Od tej pory odpady będą dzielone na cztery frakcje. Do pojemnika/worka niebieskiego trafi papier, do zielonego – szkło (z możliwością rozdzielenia na szkło bezbarwne – biały i szkło kolorowe – zielony pojemnik/worek), żółtego – metale i tworzywa sztuczne, a do brązowego – odpady ulegające biodegradacji. Frakcji de facto jest pięć, ponieważ Wszystko to, czego nie można odzyskać w procesie recyklingu, z wyłączeniem odpadów niebezpiecznych, wyrzucamy do pojemnika z odpadami zmieszanymi. A jeśli zostanie wykorzystana możliwość podziału niebieskiego worka/pojemnika na biały i zielony, każdy śmietnik będzie mienił się kolorami tęczy.

Należy pamiętać, że choć zasady wchodzą od lipca, to na wymianę pojemników na te we właściwych kolorach gminy będą miały pięć lat. Czyli będą musiały to zrobić maksymalnie do 30 czerwca 2022 r. Ministerstwo Środowiska wprowadziło również okres przejściowy ze względu na konieczność wygaszenia już obowiązujących umów z firmami odbierającymi odpady. Oznacza to, że wprowadzenie nowych zasad segregacji odpadów w poszczególnych gminach, będzie odbywało się w terminach uzależnionych od czasu zakończenia tych umów, lecz nie dłużej niż do 30 czerwca 2021 r.

Aby raz na zawsze uniemożliwić wywożenie śmieci do lasu, lasy do lipca zostaną wycięte*. Stosowna ustawa obowiązuje od stycznia.

Nawet dzieci w przedszkolu wiedzą, że wygaszenie już obowiązujących umów z firmami i wymiana pojemników to koszty, w skali kraju liczone w setkach milionów złotych. Sama wymiana kontenerów to, według wstępnych szacunków, koszt rzędu 700 milionów złotych. Na dodatek odbieranie pięciu czy sześciu rodzajów śmieci jest zdecydowanie droższe niż dwóch czy trzech. Niestety, oprócz wyborców głosujących na opozycję, których nie żal, koszty te poniosą także wyborcy i sympatycy partii rządzącej, pokładający w niej ogromne nadzieje i zaufanie.

Z nowymi zasadami sortowania śmieci można zapoznać się na stronie Ministerstwa Środowiska. Choć lista wyjątków, czyli tego, czego nie należy wrzucać do danego pojemnika, bywa dłuższa od listy odpadków, które należy wrzucać, to sama segregacja jest wielce intuicyjna. Zasady są proste i nieskomplikowane. Po chwili zastanowienia nikt na przykład nie wrzuci kartonu po soku czy mleku do pojemnika na papier, lecz — co oczywiste — do tego, który jest przeznaczony na metal i tworzywa sztuczne. Z kolei szklana butelka czy fiolka po leku nie pasuje do pojemnika z napisem „szkło”, ręcznik papierowy i chusteczka higieniczna do niebieskiego, a nawet dziecko wie, że odchody zwierzęce nigdy nie ulegają biodegradacji!

Oj czysta będzie wreszcie ziemia ojczysta, oj czysta!


* Brak lasów ma jeszcze i tę zaletę, że opozycja nie będzie miała gdzie organizować partyzantki.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Śmietniki są pozamykane i byle wiatr nie wywiewa worków, woreczków plastikowych. Każdy mieszkaniec otrzymał ku pamięci kartkę z instrukcja, do jakiego pojemnika co wrzucać. Z dopiskiem, że takie tam jak zużyte baterie, urządzenia kiedyś potrzebne jak lodówki, żelazka można oddawać przywożącemu nowe. A jak się nie odda? Ogłoszenie, które zawisło na klatkach informowało, że ze staroci NIE WOLNO usuwać, tego co można spieniężyć, mimo że to jego. Bo sprzęt nie będzie usuwany. A wielkogabarytowe, małe należy wywozić na własny koszt. Np. 2 baterie. Cóż…. uśmiechy niewskazane.

    Od samego początku widać było, że część mieszkańców ma problemy z klasyfikacją do jakiego pojemnika co wrzucać. Wystarczyło nad np. żółtym zamieścić informację, co wrzucać i już byłoby lepiej. Ale po co robić cokolwiek by było proste? Po co wyrabiać dobre nawyki?

    Znajoma po powrocie z Bawarii, była zachwycona tamtą organizacją dzielenia śmieci. Prostą, skuteczną, cichą, bez kolejnej reformy. Po jakimś czasie spytałam ją, czy nadal stosuje w sprawie śmieci bawarskie zasady? – Po co? By mnie palcami wytykano?

    Problem Polska a śmieci, polega na tym, że nikt wyrzucających śmieci o zdanie nie pyta. Ani o to jakie mają ze śmieciami trudności.

    Ujemną stroną dzielenia śmieci na kilka kupek w mieście Kołobrzegu jest to, że poznikały kosze na śmieci. Bo jest część zaśmiecaczy, którzy swoje resztki do ogólnodostępnych koszy wrzucali. A miasto nie po to wystawiło swoje ładne śmietniczki. Petów na chodnikach widać pełno. Ale urząd ma się dobrze i jest zadowolony.

    UE nie przyjęła jako realizację segregacji śmieci przez Polskę, ponieważ trzeba w nich powtórnie grzebać. I zagroziła karami. A wystarczyło popatrzeć jak to jest u cwanego Niemiaszka albo zmyślnego brata Czecha.

    1. Celem reformy Tuska nie było rozwiązanie problemu, tylko żeby Unia się odczepiła. No i się odczepiła na jakiś czas. Oczywiście to nie Tusk przygotował te idiotyczne prawo. Ale Tusk był wtedy premierem i mógł zareagować, a nie zareagował. Jedynym jego zmartwieniem były ceny, a nie zasady.

      Opłata za śmieci stała się sprawą polityczną. Głos w tej sprawie na spotkaniu w Białymstoku zabrał sam premier Donald Tusk. – Dlaczego emerytka, właścicielka 25-metrowej kawalerki, ma płacić za odpady tyle samo, co mój minister Tomasz Arabski, który mieszka z żoną i czwórką dzieci w 200-metrowej willi? – pytał.

      Logiczne, prawda? Jedna osoba w 200 metrowej willi wyprodukuje więcej śmieci niż 5 osób w 70-metrowym mieszkaniu. Logika historyka…

      Jeśli liczba wyjątków od reguł jest wyższa niż samych reguł, to znaczy, że reguły są nieprzemyślane, niedopracowane, jeśli nie idiotyczne. Zdrowe zasady to takie, przy których człowiek nie zastanawia się którego śmiecia gdzie wrzucić. Bo to tylko rodzi frustracje i zniechęca.

      A przecież można jednym pociągnięciem pióra wprowadzić nakaz oznaczania opakowań kolorową kropką zgodnie z kolorem pojemnika, w jakim się ma znaleźć i po sprawie. Nikt nie będzie się zastanawiał wtedy gdzie które opakowanie wrzucić, nie trzeba będzie studiować listy. Ale żeby wprowadzić przemyślane prawo trzeba chcieć i umieć. Jeśli liczy się tylko słupek poparcia jak w przypadku Tuska, albo widzimisię, jak w przypadku Kaczyńskiego…

      1. ….Aby wprowadzić przemyślane prawo trzeba do tego ludzi myślących. W dodatku takich, którzy potrafią zapytać tych, co wiedzą lepiej, bo z problemem są na co dzień. Czyli przeprowadzić tzw. konsultacje…

        Dam przykład ze swojego pracowniczego, dawnego podwórka. Zatrudniony mężczyzna, pracujący nad doktoratem….nie potrafił rozwiązać problemu, z którym poradziła sobie chętna do pracy, myśląca kobietka po zawodówce.Tak jak nie potrafiła pani inżynier ds.żywności.

        Tak jest i ze śmieciami. Trzeba by skonsultować z tymi, co zajmują się nimi bezpośrednio. Ale czy ktoś z Warszawy będzie uzgadniał cokolwiek ze śmieciarzem z Pipidowa? Przecież on jest pan z panów. Opcja polityczna obojętna, bo polityka ogłupia równo, a Polak każdy głowę nosi zbyt wysoko. Co słychać w mowach posłów i senatorów.

        Czy to znaczy, że nie szanuję wykształciuchów? Ależ oni powinni być solą ziemi, dlatego patrzę dalej; na to co ma w głowie w danej sprawie.

        1. Pluto37 na blogu tok zwrócił uwagę na coś oczywistego — w blokach z ciasnymi kuchniami będącymi nierzadko tak zwanymi aneksami kuchennymi trudno upchać jeden kosz na śmieci, a co dopiero cztery czy pięć. Nasz paniska już kompletnie oderwały się od rzeczywistości, więc wydaje im się, że każdy ma kuchnię, w której zmieści się i 20 pojemników na śmieci.