Wszystkim amatorom dziczyzny powiem, że nie chodzi o stworzenie z Afryki. To przepis na super szybkie ciasto.
Przygotować składniki:
- 3 jaja
- 1 szklanka cukru
- 3/4 szklanki oleju
- 3/4 szklanki wody
- 2 szklanki mąki krupczatki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżki kakao
Przygotować jedno nieduże naczynie, np. miseczkę, dwie duże łyżki albo chochelki.
Włączyć gaz na 180 stopni.
Całe jaja roztrzepać i ubić z cukrem, dodać resztę składników (oprócz kakao) dokładnie mieszając. Ciasto podzielić na połowę. Do jednej części wsypać 2 łyżki kakao i wymieszać. Gdyby ciasto było bardzo zwięzłe można dodać 2 łyżki wody. Nie zaszkodzi.
W przygotowaną tortownicę wlać chochelkę ciasta białego na środek. Potem chochelkę ciemnego też na środek i tak powtarzać do wykorzystania ciast. Potem wstawić do pieczenia. Piec ok.50 min. Sprawdzić patyczkiem.
Smacznego!
Przepis jak krótki w pisaniu, tak i krótki w robocie, a smaczny.
P.s. Gdyby ktoś uważał, że olej jest fe, to powiem o tym jak chciałam nauczyć się piec makowce według Babci Jasi. Ciasto drożdżowe. Wszystkie przepisy na oko. Najpierw teściowa sprawdziła w palcach mąkę i kazała wziąć: smalec dla trzymania tłustości wypieku, olej dla wilgotności by ciasto postało, masło do smaku. Wyrabiałam to ciasto (na własne życzenie) i wyrabiałam. Teściowa podchodziła, potarła między palcami i mówiła jeszcze. Wpływ na to miała jakość mąki, którą ona w dotyku rozróżniała. Na koniec spróbowała surowizny. Trzeba dodać masła. Prawie padając na twarz przyrzekłam sobie: nigdy makowców Babci Jasi. Były nadzwyczajne, smakowite. Dla mnie zbyt trudne. Gdzie te dawne gospodynie i ich niezwykłe umiejętności?
Święta to okazja by do dawności powrócić, gdzie nie było potrzeby stosować ulepszaczy. Nie panowała wtedy choroba niezakaźna, a będąca już epidemią. Cukrzyca.
Koszenie cukrzyka…
Tylko raz, zimową porą. Malutki kąsek. A jak tam z…..???
Nigdy nie byłam specjalną amatorką słodkości. Teściowa jednak robiła wspaniałe wypieki. I zapraszana do spróbowania, zwykle skusiłam się. Jednak słodkie mnie mdliło i biegłam do kuchni albo po kawałek wędliny z ćwikłą albo po ogórka kwaśnego.
Takie moje zachowania bawiły teścia, który to tak komentował: o, dziś tylko 15 min i jesz na ostro. Albo: o, dziś nawet pół godziny wytrzymałaś bez ogórka. Za ciastami nie przepadam, ale domownicy tak. Więc się staram, bo nie lubię robić byle jak. Z szacunku do własnej pracy. 🙂