Zdobytej władzy… szkoda

Czy można mieć pretensje do rządzących, że garną się do nich ludzie o podejrzanej proweniencji? Od dawna nie można. Homo sovieticus, działający w minionym okresie na odcinku zwanym „demokratyczna opozycja”, nie był w stanie wyzwolić się z ograniczeń mentalnych i demokrację skroił pod siebie. Od razu postarał się o to, by wyborcy nie mieli wiele do gadania. W miarę upływu czasu kolejne rządy stopniowo ograniczały parlamentaryzm. Dzięki temu teraz sejm zbiera się wyłącznie po to, by zatwierdzić kolejne zmiany wymyślone nie wiadomo gdzie i nie wiadomo przez kogo. Tym samym powrócił do swych komunistycznych korzeni, gdy służył wyłącznie legitymizowaniu władzy. W takim systemie nie liczy się wykształcenie, doświadczenie, wiedza.

Zielony Kwiat w komentarzu pisze, że

wykształcenie nie ma tu znaczenia. Biorąc pod uwagę politykę, gdzie zdecydowana większość to wykształciuchy a jednocześnie widząc bylejakość tworzonego prawa, głupotę wypowiedzi, ograniczoną umiejętność analizowania, rozumienia stanowionego prawa, bezmyślną rozrzutność, można nabrać przekonania, że wiedza nic nie daje. Jednak takie myślenie byłoby wielką omyłką. Bo to nie zasoby wiedzy są czemukolwiek winne, a zasady edukacji.

Trudno się z tym nie zgodzić, i trudno zgodzić zarazem, ponieważ mizeria intelektualna jest skutkiem, a nie przyczyną. System, zafundowany przez tak zwaną „opozycję demokratyczną”, która w wyniku bezkrwawej rewolucji doszła do władzy, premiuje wyłącznie miernoty i serwilistów. To nie są regulacje sprzyjające partiom, to przeniesiony żywcem z czasów minionych system wodzowsko-dyktatorski. Różnica polega na tym, że każdy watażka sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem, każdy zgarnia pod siebie, a ideał, do którego właśnie doszliśmy, to samodzielne, niczym nieograniczone rządy. Taka zresztą idea przyświecała zmianom — zbytnie rozdrobnienie sejmu wymaga rozmów, dyskusji, dogadywania się. Ani pogrobowcom PZPR-u, ani ich „demokratycznym” adwersarzom nie uśmiechało się mozolne wykuwanie porozumienia w drodze negocjacji. Postarali się już na starcie o wzmocnienie dużych partii kosztem małych. Wprowadzili system proporcjonalny, który dopisali do Konstytucji, ustanowili także progi wyborcze, żeby mali nie plątali się po sejmie. Dzięki temu partia, która zdobyła raptem 37% głosów zgarnęła ponad 50% mandatów i rządzi samodzielnie.

Po przejęciu władzy sposobem na jej utrzymanie jest uzależnienie. Służy temu rozbudowany system zasiłków i zapomóg. Jeśli zarobki są zbyt wysokie należy zasiłki ustawić na absurdalnie wysokim poziomie. W 2015 roku przeciętna płaca wynosiła niecałe 3.000 zł netto, a minimalna niecałe 1.300 zł. To oznacza, że zasiłek na dziecko wynosił odpowiednio 17% i 39%. Oprócz tego należy zadbać o wierne, oddane kadry. W tym celu należy powyrzucać ludzi kompetentnych i awansować takich, którzy o awansie ze względu na niewielkie doświadczenie, umiejętności i wiedzę nie mogliby nawet marzyć. Ci ludzie będą najwierniejszymi z wiernych, żywotnie zainteresowani tym, by łaskawa dla nich władza rządziła jak najdłużej.

Polska Zjednoczona Partia Robotnicza nie musiała fałszować wyborów. Listy wyborcze przygotowywało i zatwierdzało Biuro Polityczne KC PZPR, znajdowali się na nich tylko sprawdzeni towarzysze. Nie było możliwości wybrania kogokolwiek spoza układu. Dlatego fałszowano nie same wyniki, lecz frekwencję, ponieważ władza ludowa chciała pokazać światu, że cieszy się gigantycznym poparciem. Dzisiaj listy także powstają w centralach partyjnych, a do wyborców należy wybranie spośród umieszczonych na nich, często kompletnie nieznanych nazwisk. Stąd tak ważną rolę odgrywają pierwsze miejsca — wyborcy przeważnie nie wskazują ludzi, tylko partie zakreślając pierwszego kandydata na liście.

Jak wygląda sytuacja na niewiele ponad dwa miesiące przed wyborami? Wszystko jest już dogadane. Są dwa możliwe scenariusze. W pierwszym wygrywa opozycja i wtedy należy nieco poprawić wynik. Z taką opozycją to żaden problem. Do tego scenariusza właśnie dostosowano ordynację wyborczą. Realizacja drugiego wymagała odseparowania PSL-u od SLD i PO. Wyprowadzenia PSL-u podjął się Kosiniak-Kamysz, a wykopania SLD sam Schetyna. Dzięki temu PiS wygrywa w cuglach i nie trzeba niczego poprawiać.

Na wygraną partii rządzącej pracują nie tylko politycy wszystkich opcji, ale także postępowe media. Na przykład „portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa” przedtem z całych sił wspierający propagandowo program 500+, przypominał zarzut z poprzednich wyborów, że sieci handlowe nie płacą w Polsce podatków:

Jerónimo Martins zapłaciło podatek jedynie od 5 proc. swoich polskich przychodów za rok 2017

Jakie znaczenie dla portalu sprawdzającego coś tam coś tam ma to, że w Polsce nie obowiązuje podatek przychodowy, lecz dochodowy? Że Jerónimo Martins zapłaciło więcej niż bank PKO SA, który zapłacił jedynie od 0,35% (tak! to nie pomyłka!) swoich dochodów? Że Open Finance Obligacji Przedsiębiorstw Fundusz Inwestycyjny Zamknięty od dochodu przekraczającego 100 miliardów złotych zapłacił, uwaga! niecałe 353 tysiące zł podatku? Co ciekawe portal jest tak pewny, że żaden czytelnik nie zweryfikuje podanych informacji, że podaje do nich link! Oczywiście nie tylko oko.press wspomaga propagandowo władzę. Czyni to często „Gazeta Wyborcza”, a ostatnio Krytyka Polityczna rozpoczęła wychwalanie inflacji przekonując, że nie jest taka zła, a poza tym zarobki Polaków wzrosły aż o 29%, więc nie ma podstaw do narzekania. Konkluzja rozważań brzmi następująco:

Ludziom, którzy mają zamiar normalnie pracować do emerytury, kilkuprocentowe wzrosty cen w niczym nie przeszkadzają, jeśli tylko wzrost płac za nimi przynajmniej nadąża. Przeszkadza zaś jedynie tym, którzy żyją z zachomikowanego kapitału. Odpowiedź lewicy na lament różnej maści liberałów, którzy załamują ręce nad wzrostem płac i zasiłków powodującym inflację, powinna więc być prosta – wam się zwyczajnie robić już nie chce!

Włodzimierz Ilicz Ulianow, pseudonim konspiracyjny Lenin: Кто не работает, тот не ест. Jak widać lewica już zaczęła kampanię. Kampanie zaczęła także Platforma Obywatelska czy jak się teraz ten twór nazywa. Zamiast zająć jednoznaczne stanowisko wobec wydarzeń w Białymstoku wije się jak glista. W październiku musimy wszyscy wyjść z domuprzekonuje czołowy ideolog Neumann Sławomir. Wyjść z domu ale Nie do marszu tylko do urny wyborczej. Zagłosować i odrzucić tę władzę, która daje ochronę takim zachowaniom. I wybrać taką, która im się nie przeciwstawia. W „Faktach po faktach” Cezary Tomczyk dał tak niewiarygodny popis buty, arogancji i hipokryzji, że aż serce rośnie. Z kolei Marek Sawicki zrównaniem katów z ofiarami zaskarbił PSL-owi rzeszę oddanych wyborców.

Dla wyborców pocieszeniem być może będzie świadomość, że pierwszy raz nie będą musieli jak Amerykanie wybierać między dżumą a cholerą. Wybiorą między seppuku a harakiri.

 

PS.
Jak kupuje się wierność? Doskonałą ilustracją jest „walka z pedofilią”. Aby skutecznie z nią walczyć powołano siedmioosobową państwową komisję. Jednak komisja nie może przecież działać bez zaplecza. Obsługiwał ją więc będzie specjalnie powołany urząd. W pierwszym roku na jego działalność zostanie przeznaczone 8 mln zł, w kolejnych latach po 12 mln. Wynagrodzenie dyrektora określono na 13 tys. zł brutto, zastępcy na 11 tys., pracowników merytorycznych i administracyjnych oraz kierowców średnio na 9 tys., etatów sekretarskich na 5,5 tys. Łącznie na wynagrodzenia przewidziano 4,6 mln zł oraz milion na dodatki motywacyjne.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Ciekawi mnie kogo rządowi lub przy-rządowi nadskakiwacze oskarżą tym razem o „donoszenie” lub „zdradę” https://wiadomosci.wp.pl/onet-onz-pyta-polski-rzad-o-dyscyplinarke-sedzi-to-pierwszy-raz-w-historii-6406298011416193a

    500 ooo zł „nagrody” przyznał sobie szef NBP wybrany na stanowisko po decyzji swojego kolesia. Czym te pół miliona złotych różni się od 50 000 zł łapówki oprócz wysokości?

    Emeryci dostaną waloryzacji z 30 zł a jeszcze z 10 zł zyskają na obniżeniu podatku PIT z 18% na 17%. „Jarosław dał. Jarosław jako jedyny nie kradnie” woła głupia popleczniczka, która ma emeryturę!!!! Na uwagę, że rewaloryzacja powinna nie być tym co „Jarosław da”, a być określona w ustawie nazwała te słowa „propagandą lewacką i głupotą” i pogniewała się. Chociaż tyle dobrze.

    https://wiadomosci.wp.pl/wojna-w-pis-o-listy-rozmowa-w-cztery-oczy-6406261694933121a

    Królestwo za konia!!!   Dałabym nasze 21 letnie BMW (w dobrym stanie) by zobaczyć te współzawodnictwa do łaski prezesa. Podobno prezes donosy lubi, a kto więcej o innych powie, tym pewniejszy znalezienia się na listach. Ta metoda została przejęta od biskupów, którzy też muszą wiedzieć wszystko o podległym im klerze. Taką metodę stosowano kiedyś w UB i jej następczyni SB.Nie ma to jak sprawdzone i skuteczne działania.

    A Schetyna? Ten prostak widząc władzę kolegi z ław sejmowych, podąża też jego śladem. Tylko jako naśladowca jest mniej i skuteczny i mniej sprawny.