Zdaniem wielu nam są wcale niepotrzebne caracale

Sądy to obok banków filar, na którym wspiera się państwo. Bez sprawnych sądów i sektora bankowego państwo niedomaga, zaś gospodarka kuleje. Problemy może sprawiać własność. Jeśli sądy są całkowicie w polskich rękach, to banki w większości nie. Dlatego rząd od jakiegoś czasu usilnie je „repolonizuje”. W tym roku kupił już polski oddział GE Money i zamierza wykupić od UniCredit udziały w drugim pod względem wielkości banku Pekao. Własnością państwa są dwa inne banki, większościowe udziały w dwóch kolejnych i ponad 30-procentowe udziały w największym banku PKO BP.

Co ciekawe choć zakłady w Mielcu i Świdniku nie należą do Polaków, to są polskie i nie ma planów ich repolonizacji. Dlaczego więc banki? To proste — w bankach są pieniądze. A już lata temu wybitny polski polityk i wicepremier, śp. Andrzej Lepper zauważył, że pieniądze są w bankach i stamtąd należy je brać. A jak brać, jak one nie nasze? Obcy kapitał nie jest związany z polską gospodarką na dobre i złe, lecz kieruje się partykularnym interesem. Jako jeden z nielicznych krajów daliśmy się tak uzależnić od zagranicznego kapitału, zapominając o zasadzie, kto ma pieniądze, ten ma władzę — przekonywał polityk. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że repolonizacja banków to pomysł Prawa i Sprawiedliwości. W 2013 roku bank PKO przejął za 2,8 mld Nordea Bank, PZU kupiło pakiet kontrolny akcji Alior Banku, a Włodzimierz Karpiński, minister skarbu państwa zacierał ręce: Mam nadzieję, że jest to dopiero początek dalszej konsolidacji sektora wokół tego banku na bazie polskiego kapitału.

Oczywiście sama repolonizacja to za mało. Sądy są przecież całkowicie w rękach polskich, a mimo to są nieprzewidywalne. Choć starają się jak mogą, jak chociażby Sąd Najwyższy, który uznał, że samoubezwłasnowolnienie to procedura prawna jak każda inna i każdy może się sam pozbawić praw. Oczywiście sąd, zwłaszcza Najwyższy, mógł sobie na takie orzeczenie pozwolić, bo wnioski o samoubezwłasnowolnienie rozpatruje… sąd, więc nic nie jest przesądzone. Ale spróbować można. Także niektóre sądy niższych instancji są już na ogół przewidywalne. Na przykład Doda została skazana za obrazę ewangelistów. Sąd tym samym przyznał, że w efekcie przemiany wody w wino powstaje produkt, którym nie da się „napruć”. Ukarany został także Jaś Kapela za to, że śpiewał swój tekst na melodię hymnu państwowego. Według sądu Jaś czynem tym dokonał „demonstracyjnego zlekceważenia Narodu Polskiego i Rzeczpospolitej Polskiej”. Sprawiedliwym wyrokiem sąd zapobiegł dalszej eskalacji zjawiska.

Ostatnio głośno jest o firmie z Francji, która chciała nam wcisnąć helikoptery za grube miliardy i wybudować jakiś zakład w Łodzi czy Radomiu. Zupełnie niepotrzebnie, bo mamy już dwa — w Świdniku i Mielcu. Poza tym wyszło na jaw, niczym szydło z worka, że Polacy przeprowadzili na ogromną skalę szkolenia dla Francuzów z posługiwania się widelcem, a strona francuska nie uwzględniła tego w cenniku. W tej sytuacji zerwanie rozmów było jak najbardziej zasadne. Tym bardziej, że — co ujawniła Rzeczpospolita już w sierpniu — „Polska za 50 śmigłowców Caracal miała zapłacić tyle samo, co Turcja za 109 amerykańskich black hawków”. Warto nadmienić, że nieistniejący już organ minionych czasów, Trybuna Ludu, rozumowała podobnie. Niebywałym skandalem według niej był na przykład zakup „5 niemieckich mercedesów, za które trzeba zapłacić tyle samo, co za 50 polskich syrenek”.

Strona polska zerwawszy negocjacje, postanowiła wykazać, że to strona francuska je zerwała. Polska nie ma zamiaru płacić odszkodowania za zerwanie negocjacji ws. zakupu śmigłowców wojskowych Caracal. Zamiast tego to nasz rząd może domagać się teraz pieniędzy od producenta maszyn, francuskiego Airbusa — powiedział wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki. Nie da się tego dowieść bez sprawnych, profesjonalnych, a co najważniejsze przewidywalnych sądów. Przy czym przewidywalny to nie taki, który oddala pozew PZL-Świdnik w sprawie przegranego przetargu na śmigłowce. Ani nie taki, który nakazuje prokuraturze podjęcie śledztwa w sprawie nieopublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca, dotyczącego grudniowej nowelizacji ustawy o TK.

Aby sprawiedliwosci stało się zadość zawsze, gdy zachodzi taka potrzeba sąd musi działać równie sprawnie, jak zadziałał na przykład w przypadku pewnego Irakijczyka, którego aresztowano w oparciu o tajne zarzuty. Bowiem dobry sąd to taki, który nie potrzebuje dowodów, żeby wydać sprawiedliwy wyrok w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej.

 

PS.
Prof. Legutko raczył był powiedzieć o zmarłym niedawno światowej sławy reżyserze, że miał w sobie niestety to, co jest charakterystyczne dla dużej części polskiej inteligencji, czyli nastawienie konformistyczne. Tako rzecze członek PiS-u, którego żadne krzyki i płacze nie przekonają, że czarne jest czarne. Chyba, że prezes postanowi inaczej.

Dodaj komentarz