Zbrodnia smoleńska

Wiosną 1940 roku rozstrzelano bez mała 22.000 obywateli polskich, w tym ponad 10.000 oficerów wojska i policji. Podstawę stanowiła decyzja najwyższych władz Związku Radzieckiego zawarta w tajnej uchwale Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 roku. Egzekucji uznanych za „wrogów władzy radzieckiej” jeńców wojennych, zabijanych strzałami w tył głowy, dokonała radziecka policja polityczna NKWD.

Informacje o odkryciu masowych grobów w Katyniu podali Niemcy w kwietniu 1943 roku. 40 lat później nieopodal Smoleńska doszło do katastrofy samolotu z prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej na pokładzie. Tragiczna śmierć bez mała 22.000 obywateli polskich, w tym ponad 10.000 oficerów wojska i policji przestała mieć jakiekolwiek znaczenie.

W katastrofie zginęło 96 osób. Przeciętny obywatel potrafiłby wymienić nazwiska ledwie kilku z nich. Powoli w zapomnienie odchodzi prezydent RP na uchodźstwie p. Ryszard Kaczorowski, który przekazał insygnia władzy pierwszemu wybranemu w powszechnych wyborach prezydentowi III PR Lechowi Wałęsie. Dokonana przez NKWD zbrodnia także schodzi na dalszy plan zawłaszczona i zakrzyczana przez ludzi bez żadnych skrupułów grających obiema tragediami dla osobistych korzyści.

Zdumiewające, że zarówno społeczeństwo jak i władza ugina się przed szantażem, daje sobą manipulować i godzi się na zakłamywanie rzeczywistości. We wrześniu 2010 roku w kaplicy Pałacu Prezydenckiego odsłonięto tablicę poświęconą Lechowi i Marii Kaczyńskim oraz wszystkim pracownikom prezydenckiej kancelarii, którzy zginęli w katastrofie. Dla pozostałych ofiar na tablicy brakło miejsca. Mimo, iż p. prezydent Lech Kaczyński leciał 10 kwietnia czcić ofiary zbrodni katyńskiej, dwa lata później już o żadnym czczeniu ofiar zbrodni katyńskiej nie ma mowy. W liście skierowanym do prezydent Warszawy Ewa Kochanowska, wdowa po Rzeczniku Praw Obywatelskich Januszu Kochanowskim oraz Jerzy Mamontowicz, brat Bożeny Mamontowicz-Łojek piszą:

10 kwietnia 2012 będziemy na Krakowskim Przedmieściu – miejscu, które stało się symbolem pamięci o ofiarach tragedii narodowej. Będziemy tam z tysiącami Polaków, którzy tego dnia pragną wspólnie uczcić pamięć wszystkich, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Prosimy panią prezydent o umożliwienie zrealizowania tej obywatelskiej inicjatywy.

Dlaczego należy upamiętniać ofiary katastrofy, lecz pomniki stawiać i ulice, skwery, ronda nazywać imieniem tylko jednej z nich, śp. Lecha Kaczyńskiego? Wyjaśnia Jego brat, Jarosław: Trzeba pamiętać o tych, którzy zginęli. Trzeba pamiętać, że nie zginęli w zwykłym wypadku. Zginęli w drodze do Katynia, wykonując swój narodowy, a w wypadku wielu także państwowy obowiązek, obowiązek pamięci o naszych przodkach, którzy oddali życie za ojczyznę.

Jak długo będziemy bez szemrania godzić się na to, by pomnikami honorować nie tych, którzy ginęli walcząc lub rozstrzeliwani za ojczyznę, ale tych, którzy zginęli w drodze? Którzy wykonując swój obowiązek nie dotarli na miejsce? Jakaż to jest zasługa? Dla kogo?

Dodaj komentarz