Zamienił stryjek PiS na Nowoczesną z PO

Oko.press to „portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa”. Z faktami bywa różnie, ze śledztwami takoż, ale w jednym aspekcie czujność portalu jest niezrównana. Owszem, od czasu do czasu zajmuje się demolką sądów, państwa, służb i podobnymi sprawami. Czasem nawet poświeci swoje — jeśli można tak to ująć — łamy jednej czy drugiej ustawie procedowanej w sejmie z gorliwym poparciem tak zwanej opozycji. Jednak nigdy, przenigdy, choć równie wybiórczo, nie przejdzie, do porządku dziennego nad szeroko pojętym seksizmem i wszystkim, co się pośrednio i bezpośrednio wiąże z płcią. Ale tylko jedną, ściśle określoną. Gdyby PiS nagle zaczął wspierać kobiety, zgodnie z parytetem mianować na kierownicze stanowiska w państwie i partii oraz urzędach, zliberalizował ustawę antyaborcyjną (przy histerycznym sprzeciwie PO), omawiany portal znalazł by się… w kropce.

Oczywiście naiwnością byłoby sądzić, że z jednakową zajadłością trąbi o wszelkich przejawach mowy i postaw, które należy ganić, zwalczać, piętnować i potępiać. Takie domniemanie mogło postać jedynie w głowie osobnika niebywale naiwnego. Portal jest nie w ciemię bity i czynników partyjno-rządowych oraz ich sprzymierzeńców przeważnie nie tyka, a jeśli już, to najrzadziej jak się da. Dlatego skandaliczne wypowiedzi publicysty związanego z Radiem Maryja i Telewizją Trwam pominął wyniosłym milczeniem, za to pogłębioną tyradę umoralniającą poświecił przedstawicielowi opozycji. Zupełnie przypadkiem oburzenie portalu jest równie wielkie jak oburzenie czynników partyjno-rządowych, które okazały się nagle bardzo wyczulone na seksizm. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że portal nie posiada się z oburzenia dwa dni po tym, jak zainteresowany w wyniku fali krytyki opuścił szeregi Platformy Obywatelskiej. Być może chciano się upewnić, że już można, bo on ci już na pewno nie jest nasz jest i nie ujmie się za nim ani PiS, ani PO. Już leży? No to pokażemy na co nas stać!

Media i politycy opozycji przez wszystkie przypadki odmieniają pojęcie „efekt mrożący”. To efekt zmian w wymiarze sprawiedliwości dotykający niezależnych sędziów, którzy — ze strachu przed konsekwencjami dyscyplinarnymi, szykanami albo z serwilizmu — będą ferowali wyroki zgodne z oczekiwaniami władzy. Zupełnie inaczej ma się sprawa ze wszystkim, co jest związane z wolnością słowa lub w oparciu o nią funkcjonuje. Co prawda Konstytucja coś tam wspomina o prawie do głoszenia i wyrażania poglądów (Art. 54: Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.), ale dlaczego tylko PiS miałby mieć monopol na łamanie ustawy zasadniczej? Gdy więc tylko ktoś palnie jakąś głupotę, powie coś idiotycznego lub obrazoburczego natychmiast wniebogłosy ryczą oburzeni. Zależnie od tego kto coś powiedział z prawa, z lewa solo, albo wspólnie wszyscy razem. Bowiem w Polsce logomachia zastąpiła dyskurs publiczny. Zamiast rozwiązywać problemy walczy się z nimi. Zamiast rozmawiać, dogadywać się, dyskutować szeroko omawia się i komentuje wypowiedzi przeciwników politycznych. Co ciekawe i wielce charakterystyczne knebla najgorliwiej domagają się pożyteczni idioci, czyli ci, którzy z wolności słowa żyją — pismaki (nazywanie ich dziennikarzami uwłacza dziennikarzom).

Owszem, słowa są ważne, odgrywają kluczową rolę, lecz wyłącznie w przepisach. Tam należy je ważyć, tam trzeba być precyzyjnym, tam nie wolno używać określeń rozmytych, niejasnych, uznaniowych. Ale tym pismaki łbów sobie nie zaprzątają. Za to amoku dostają gdy ktoś coś powie, co można wykorzystać skrobiąc demaskatorki artykuł, przy okazji wykazując się czujnością i „wrażliwością społeczną”. W omawianej kwestii dla przykładu oczywistą oczywistością jest, że zdecydowanie lepszym prezydentem Legionowa będzie kandydat PiS-u, więc każdy pretekst jest dobry, by utrącić kandydata PO. Czym naraził się ten pan? Ano prezentował kandydatki eksponując ich niekoniecznie intelektualne walory. I chyba słusznie, skoro nikt nie dał mu do zrozumienia, że jego żarty są żenujące i nie na miejscu, nie zareagowała żadna z poniżanych kobiet ani nikt z publiczności. Sprawa się „rypła” dopiero wtedy, gdy wrzask podniosły środowiska PiS-owskie, w których interesie jest utrącenie jak największej liczby kandydatów opozycyjnych. W sukurs PiS-owi ruszyły środowiska kobiece, postępowe i sam G. Schetyna, który nie potrafił doprowadzić do żadnej dymisji w rządzie PiS-u, choć regularnie próbował, ale pokazał kolegom partyjnym, że choć sam został mianowany, to działa twardo. Co nie powinno być zaskoczeniem, bo on zawsze działa jak nie twardo, to odważnie, rzadko mądrze.

Dla nikogo nie ulega wątpliwości, że pewnych rzeczy się nie robi, nie mówi. Istnieją nawet podręczniki i poradniki, w których opisano co wypada, a czego robić i mówić nie należy. Jednak brak kultury nie jest ani przestępstwem, ani nawet wykroczeniem. Szeroko pojęte chamstwo, opowiadanie idiotyzmów ku uciesze gawiedzi, może denerwować tych, którym wydaje się, że są dobrze wychowani, ale o wiele bardziej destrukcyjne jest na przykład kłamstwo. Wyborcy już wiedzą jaki jest pan prezydent. I zdecydują, czy chcą mieć takiego nadal. Jak jednak maja wierzyć G. Schetynie gdy raz mówi jedno, a drugi raz co innego? Kiedy mówi prawdę? Wtedy gdy zapewnia, że Trzeba urealnić wiek emerytalny, obecna polityka PiS jest absurdalna? Czy wtedy, gdy deklaruje, że Nie będziemy ponownie podwyższać wieku emerytalnego? Wtedy gdy przekonuje, że demokracja polega na tym, że to wyborcy decydują kogo poprą, czy wtedy gdy arbitralnie decyduje za nich kogo mają obowiązek poprzeć? Paweł Kasprzak z Obywateli RP postulował zorganizowanie prawyborów. Dlaczego żaden z niezłomnych obrońców demokracji nie odważył się na taki krok?

Wczoraj w Sejmie odbyło się zorganizowane przez p. Joannę Scheuring-Wielgus spotkanie z przedstawicielami ofiar księży pedofilów. W spotkaniu nie wzięli udziału ani prawi i sprawiedliwi z PiS-u (Be. Mazurek: Oczekuję, że takie działania będą podjęte, które taki proceder będą ukracały. Uważam, że każde tego typu przestępstwo powinno być ścigane), ani twardzi i odważni z PO (Ce. Tomczyk: Obojętnie, jakiej grupy społecznej dotyczy ten problem, chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci. Powinna obowiązywać jedna zasada: zero tolerancji.), ani niebywale nowocześni z Nowoczesnej (Ka. Lubnauer: Ja jestem poza wspólnotą, więc nie chcę pouczać Kościoła, co ma robić, a co nie. Słuchałam wczoraj biskupa Opola, który mówił bardzo jasno, że przeprasza w imieniu opolskiego Kościoła, mówił o przypadkach pedofilii. Widać, że w samym Kościele też coś się zmienia).

Czy z tak marnymi mediami i nędzną opozycją Polska ma jakąkolwiek szansę na powrót do normalności? Jak przekonamy Europę, że PiS to incydent, wpadka demokracji? Że PO posprząta i przywróci normalność? I najważniejsze — czy partia, która ostentacyjnie łamie Konstytucję, podporządkowuje sobie sądy, wyprowadza Polskę z Unii, dopuści do niekorzystnego dla siebie wyniku wyborów?

 

UAKTUALNIENIE.
Agnieszka Graff grzeje temat uświadomiwszy sobie, że

To, jak Roman Smogorzewski przedstawił kandydatów (a przede wszystkim kandydatki) do rady miasta, obejrzała już chyba cała Polska. Cała Polska już wie, że to nie tylko żenujące, ale też oburzające. Że oburzające, bo seksistowskie.

Trudno polemizować z wiadomością, że cała Polska wie i odczuwa to, co p. Agnieszka Graff. Cała Polska także czuje, że trzeba wspierać z całych sił tak uczuciowe kobiety jak p. Agnieszka w zbożnym dziele eliminowania kandydatów opozycyjnych, ponieważ wiadomo, że tylko kandydaci PiS-u dają gwarancję, że o żenadzie, oburzeniu i seksizmie po wyborach w ogóle nie będzie mowy.

Dodaj komentarz