Zagrożona demokracja

Zagrożona Europa z udziałem znanych dziennikarzy i komentatorów – Dominiki Wielowieyskiej, Grzegorza Miecugowa, Sławomira Sierakowskiego i Adama Szostkiewicza. Obecny był jeszcze Aleksander Kaczorowski i dwóch Litwinów z Fundacji. Jeden z Litwinów w zastępstwie za — sądząc z nazwiska — Hindusa, któremu właśnie urodziło się dziecko na terenie USA.

Miejsce akcji – Europejskie Centrum Solidarności (ECS) w Gdańsku. W okolicach kiosku z pamiątkami, pod którym niedawno Duda złożył skromną wiązankę kwiatów.

Przybyłem jak zwykle 1/2 h wcześniej, żeby dokładnie obejrzeć publiczność przybywającą na imprezę.

W tak zwanych dyskusjach panelowych publiczność jest najbardziej interesująca. Kto przybył a kto jest nieobecny i dlaczego. Jeśli chodzi o panelistów, to są nimi z reguły osoby dzień w dzień udzielające się w radiu, w telewizji i innych mediach i zaprawdę trudno spodziewać się, że coś nowego od wczoraj wymyśliły.

Tak też było w tym przypadku.

Początkowo zanosiło się na słabą frekwencję, ale organizatorzy zaczekali z rozpoczęciem studencki kwadrans i sala zapełniła się. Nie w 100%, ale kilkaset osób było obecnych. Sporo młodzieży przybyłej w grupach ale także trochę starych solidaruchów, w tym solidaruchy osobiście mi znane oraz z innych znanych mi osobiście – kilku profesorów z Uniwersytetu Gdańskiego.

Najpierw okazało się, że pomysłodawcą, najważniejszym organizatorem i sponsorem imprezy jest niejaki Adamowicz. Audytorium, w większości życzące Adamowiczowi rychłej przeprowadzki do więzienia na Kurkowej, jakoś przełknęło w milczeniu tę początkową niestympatyczność.

Następie były dwa przemówienia Litwinów z Fundacji.

Litwini z Fundacji stwierdzili na podstawie badań, że demokracja i wolność ma się najlepiej na Litwie (jeśli chodzi o kraje postsowieckie). Ciekawe było to, że Litwini z Fundacji stwierdzili to po angielsku zarzekając się, że po polsku mówić nie umieją i po polsku nic nie rozumieją. Przez cały czas demonstracyjnie korzystali ze słuchawek, w których leciało tłumaczenie na litewski albo może na angielski. To jest zjawisko typowe dla Litwinów z Fundacji i nie tylko tych z Fundacji. Litwini demonstracyjnie nie znają języków polskich i sowieckich okupantów. Natomiast Litwini z entuzjazmem uczę się języka obecnych kolonizatorów. Stąd ten ich angloamerykański.

Po przemówieniach Litwinów moderator udzielił głosu panelistom. Paneliści skupili się na temacie: „Kto jest temu wszystkiemu winien?”.

Nie ma dymu bez ognia. Morderca Kaczyński intensywnie poszukuje sprawcy wypadku lotniczego pod Smoleńskiem. Dziennikarze szukają winnych załamania się demokracji w Polsce wiedząc, że bardzo wielu to właśnie ich oskarża, że ułatwili zwycięstwo Dudy i PiS-u. Złodzieje krzyczą „Łapaj złodzieja” i inicjują „intensywne śledztwo”. Nic nowego pod słońcem.

Jako trzeci przemawiał red. S.Sierakowski. W pewnym momencie powiedział coś takiego; „My tu wszyscy jesteśmy jedna banda… Agora, TVN, Tok-FM, Polityka, KP. Zainicjowałem bicie braw. Przyłączyło się wielu obecnych na sali.

Paneliści podjęli wyklaskany temat. Na swoją obronę mieli, że „U nich (pisiaków, dziennikarzy popierających PiS jest to samo). Red. Miecugow stwierdził, że jest obiektywny i na dowód podał, że na spotkaniach z widzami jedni zarzucają mu, że stronniczo popiera PiS a inni, że stronniczo popiera PO.

Jeśli chodzi o perspektywy to paneliści głównie krakali na różne sposoby. Nikt nie przedstawił sensownego planu działania, bo trudno za taki uznać koncepcję red. Szostakiewicza, o której sam powiedział, że może przynieść pozytywne skutki za kilkadziesiąt lat. Na co został skontrowany: Wcześniej będzie wojna. Red. Miecugow zaprezentował teorię historiozoficzną. Według tej teorii wojny są niezbędne. itd.itp.

Po 2.1/2 h popisów panelistów moderator niespodziewanie stwierdził: Teraz nadszedł moment na głosy państwa zgromadzonych na sali.

Wypowiedziało się kilka osób. Być może nawet to nie była ustawka. Wszystkie wypowiadające się osoby z sali odniosły się do problemów związanych z wpływem dziennikarzy na wyniki wyborów. Poruszyły także inne tematy, ale w odpowiedziach panelistów znowu dominowały próby zrzucenia winy na innych…

 

PS. Jutro dyskusja panelowa M.Kijowskiego z red. Wróblem z TOK-fm.

.

>>> Adam Jezierski

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Jak to zwykle bywa….bylejakość…. nie jest niczym nowym.

    Ale sam opis zdarzeń – ciekawy.
    Pozdrawiam i o więcej proszę.

    A co do Litwinów, to pozwólmy im przestać się bać. Może to potrwać pokolenie, albo i dwa?
    Cóż takiego usłyszeliby od współczesnego, a prawdziwego?
    Oddajcie Wilno, oddajcie co zawsze było wasze, oddajcie majątki KK, wyłudzaczom nie swojego.

    Dodam jeszcze, że Litwini tak się spolonizowali, że utracili własny język. Zniknął. Mówiono nim gdzieś na zapadłych wioskach. Kilku wybitnych Litwinów odtworzyło z gwar swój język. Uważany przez językoznawców za bardzo interesujący, bo zachował najwięcej wpływów prabałtosłowiańskiego i praindoeuropejskiego.

    „Współczesny język litewski usystematyzował w pracach z 1901 i 1919 roku litewski językoznawca Jonas Jablonskis. Za podstawę wziął on kowieńską gwarę auksztocką[10]. Setki polskich wyrazów, występujące w piśmiennictwie starolitewskim, zostały usunięte z nowo utworzonego litewskiego języka literackiego.” Wikipedia.

    Jonas nie jest imieniem litewskim i nazwisko Jablonskis także. Ale to wielki bohater tego małego narodu. Dodam akcent prywatny. Mój przodek pochodził z ówczesnej Litwy, z Lachowicz (teraz leżących na Białorusi) Widocznie Lachy to była nazwa Polaków.  Mickiewicz też tak określał Polki w balladzie „Trzech Budrysów” :

    „Bo nad wszystkich ziem branki milsze Laszki kochanki,

    Wesolutkie jak młode koteczki,

    Lice bielsze od mleka, z czarną rzęsą powieka,

    Oczy błyszczą się jak dwie gwiazdeczki.”