Zabrać bogatym i poczekać aż dojdzie

Choć ta wiadomość jest absolutnie niewiarygodna, to jednak jest prawdziwa. Ostatnio potwierdził ją Piotr Szumlewicz, ekspert OPZZ. Otóż okazuje się, że w Polsce biedni płacą często wyższe podatki niż bogaci. Tak. Po 25 latach od transformacji, mimo wysiłków wszystkich bez wyjątku partii, które ciężki los ubogich miały odmieniany na sztandarach przez wszystkie przypadki, nadal biedni płacą często wyższe podatki niż bogaci! Wcześniej też nie wyszło, bo choć wszyscy byli równi, to jednak byli wśród równych równiejsi, którzy nie byli równie biedni jak pozostali i stać ich było na więcej.

Co ciekawe jedynym jak dotąd rządem, który naprawdę obniżył podatki biednym, był odsądzany od czci i wiary rząd PiS-u. Zarówno wcześniejszy, SLD, jak i późniejszy PO dużo biednym obiecywały, a jak już przystępowały do działania to korzyści odnosili wyłącznie lub w dużym stopniu bogaci. Chociażby ostatni pomysł darmowego podręcznika, za który zapłacą wszyscy podatnicy solidarnie. Niby skierowany do biednych, a zaoszczędzą także ci, których stać na zakup nie tylko podręczników, ale i całego wydawnictwa. Gdyby te pieniądze przeznaczyć na wsparcie dla faktycznie potrzebujących, odczuliby realną ulgę.

Albo sztandarowy projekt PO wsparcia dla rodzin wielodzietnych polegający na odpisie podatkowym. Ci, którzy znaleźli się naprawdę w trudnym położeniu utraciwszy pracę, dostaną figę. I to nawet bez maku. Trudno oprzeć się wrażeniu, że chodzi o to, żeby dać na niby, by ciemny lud to kupił. Zwłaszcza, że wydatki na opiekę nad dziećmi ponoszone są przez cały rok, a państwo łaskawie raz do roku rzuci jakiś ochłap w postaci zwrotu nadpłaconego podatku. System podatkowy w Polsce jest niebywale zagmatwany, niejasny, niespójny. Na dodatek władza na okrągło przy nim majstruje, ale zamiast go uprościć komplikuje go jeszcze bardziej.

Co proponuje doradca OPZZ? Rozwiązania prorozwojowe, inwestycje, dzięki którym więcej osób znajdzie dobrze płatną pracę? Skąd! Doradca OPZZ proponuje to, co proponowali bolszewicy sto lat tamu — zabrać bogatym. Z tą różnicą, że bogatym zabrać, ale biednym nie dawać. Zatrzymać dla siebie. Rewolucja Szumlewicza sprowadza się do tego, by kwota wolna od podatku wynosiła 10.000 zł, a osoby zarabiające ponad milion złotych rocznie płaciły 95% podatek. Dlaczego akurat od miliona? Bo niektórzy działacze związkowi zarabiają setki tysięcy rocznie.

W dzisiejszych czasach nie ma omnibusów. Nie ma ludzi znających się na wszystkim. Dlatego rządzący muszą opierać się na wiedzy doradców, których sobie dobierają. Jeśli na przykład premier wybierze na doradcę człowieka, który będzie równie mądry jak on, to skutki dla państwa będą opłakane. Gdy w audycji Weekend Radia TOK FM z 4 października dr Michał Wilczyński mówi, że doradca premiera, Jan Krzysztof Bielecki, opowiada o niemal niewyczerpanych złożach węgla w Polsce, to trudno się dziwić, że premier forsuje budowę elektrowni węglowej. Kto jednak ponosi tu winę? Ekonomista, który na geologii i górnictwie nie zna się zupełnie, a zapytany opowiada co gdzieś usłyszał, czy premier, który na doradcę do spraw kulinarnych wybiera sobie krawca, a opinii w kwestii kolorystyki gabinetu zasięga u daltonisty?

Wczoraj Gazeta podała dwie wiadomości. Zacznijmy od dobrej. Szefem doradców p. premier i ministrem bez teki zostanie Jacek Rostowski. To potwierdza słowa Tuska, że gość już miał dość wicepremierowania i dlatego został zastąpiony ministrem technicznym. Wcale nie dlatego, jak sugeruje opozycja, że taki był wymóg szefa banku centralnego. Dzięki tej nominacji o finanse kościoła możemy być spokojni. Bo jeśli sobie uświadomić, że to za ministrowania Rostowskiego dług przekroczył bilion złotych, a odłożone w OFE przez pracowników pieniądze zostały znacjonalizowane, o finanse państwa jednak nie możemy być spokojni.

Druga wiadomość należy do kategorii hiobowych. Gazeta informuje tłustym drukiem, że # dochodzi wypowiedź premier Ewy Kopacz #. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak tylko powstrzymać się z wypróbowywaniem teraz za 0,99 zł i spróbować za miesiąc, gdy dojdzie.

dojdziekopacz

P.S.
Portal opinii nie przestaje zaskakiwać. Oto czytamy, iż Ewa Kopacz zapewniła, że Ministerstwo Zdrowia opracowuje standardy w związku z zagrożeniem wirusem ebola. – Na pewno te standardy będą i dzisiaj na chwilę obecną. Minister Arłukowicz powinien raportować, obiecał, że to będzie robił każdego miesiąca, o stanie zaawansowania tych prac – mówiła. Standardy na pewno będą i dzisiaj na chwilę obecną? Kiedy? Bo jak jutro, to nie dzisiaj i na chwilę minioną. Poza tym jak Arłukowicz ma raportować co miesiąc o stanie zaawansowania prac nad standardami, to na kiedy planowane jest ich zakończenie? Po śmierci ostatniego Polaka?

Dodaj komentarz