Wypadek lotniczy to zdarzenie związane

8 lutego 2020 roku na portalu wyborcza.pl ukazał się felieton Wojciecha Orlińskiego pod tytułem »Kto decyduje, co jest ency, a co nie«. Albo z niewiedzy, albo nie chcąc nikomu sprawić przykrości autor winą za wstrzymywanie edycji obarczył „adminstratorskiego bota”, czyli automat. W rzeczywistości modyfikacje nie są widoczne dla użytkowników dopóty, dopóki ktoś ich nie przejrzy i nie zaakceptuje. I właśnie z tym jest problem, ponieważ od dłuższego czasu Wikipedię okupują ludzie, którzy delektują się swoją władzą. Taki stan trwa od ponad dekady i nie wygląda na to, by coś w tej materii uległo zmianie.

Wiem o czym mówię, bo sam byłem „wikipedystą” i nawet jakiś czas byłem z tego dumny. Spotkałem wielu wspaniałych ludzi, skorych do pomocy, służących radą i wsparciem. Potem zrobiło się nieprzyjemnie. Hasło nad którym pracowałem nagle zniknęło. Okazało się, że nie było „ency”, choć decyzja o jego skasowaniu zapadła wbrew regulaminowi. Gdy o sprawie powiadomiłem jednego z administratorów wyższego szczebla dostałem odpowiedź następującej treści:

nie mam pojęcia… o które hasło chodzi, ale nie mam ochoty prowadzić w tej sprawie śledztwa. Niezależnie jednak od tego, jakie by nie było, zawsze głosowałem i będę głosował za usuwaniem z Wikipedii haseł nieencyklopedycznych, bezwartościowych lub obniżających jej poziom. Oczywiście zawsze odbywa się to wbrew opinii autorów tych haseł, którzy z reguły są przekonani o tym, że ich wytwór jest wyrazem geniuszu, choć często głęboko się mylą. Po prostu ludzie miewają całkowicie odmienne poglądy na to samo, to jest całkowicie normalne. Niektórzy się o to śmiertelnie obrażają, inni przyjmują do wiadomości fakt, że mogą być w błędzie.

Podstawową zasadą etykiety Wikipedii jest

Zakładaj dobrą wolę drugiej strony – przyjmij, że osoba, z którą dyskutujesz, z pewnością również działa w dobrej wierze

Chodziło mi o odpowiedź na proste pytanie: czy będę mógł spokojnie dodawać hasła dotyczące zespołów muzycznych bez obawy, że zostaną bez ostrzeżenia usunięte. W zacytowanej wyżej odpowiedzi trudno doszukać się „dobrej woli”. Administrator bez owijania w bawełnę deklaruje, że nie musi zapoznawać się ze spornym hasłem żeby głosować za usunięciem go! Próbowałem zainteresować sprawą zarząd, ale z przerażeniem i zgrozą stwierdziłem, że członek zarządu nie rozumie co się do niego mówi! Zniekształca treść, odpowiada na nieporuszone kwestie i w ogóle nie wykazuje dobrej woli. Dalsze próby uzyskania odpowiedzi na wydawać by się mogło proste pytanie zostały zablokowane.

Zostałeś zablokowany za prowokacyjne wypowiedzi w dyskusjach oraz na własną prośbę. Jeśli nabierzesz ochoty na konstruktywny udział w tworzeniu Wikipedii, zapraszamy po upływie okresu blokady. Lajsikonik Dyskusja 21:14, 7 sty 2007 (CET)

Nie mam pojęcia czy okres blokady minął i szczerze powiedziawszy mało mnie to obchodzi. Od czasu do czasu coś anonimowo uzupełnię lub sprostuję, ale nawet nie sprawdzam, czy ktoś to raczył zatwierdzić. Wielokrotnie natknąłem się na hasła ewidentnie bałamutne, ale szkoda mi czasu na jałowe spory. Przypomniałem sobie te zamierzchłe dzieje gdy w programie „Tak Jest” u Andrzeja Morozowskiego wystąpił Łukasz Garczewski, dyrektor do spraw operacyjnych Wikimedia Polska. Tak dowiedziałem się o felietonie Wojciecha Orlińskiego. Choć pan dyrektor próbował z nim polemizować, to argumenty brzmiały bardzo blado. Artykuły w Wikipedii powstają jak najbardziej w sposób demokratyczny, czyli każdy może zaproponować zmianę w dowolnej stronie, w dowolnym artykule — żartobliwie rozpoczął p. dyrektor po czym zdradził w czym tkwi haczyk. Owszem, każdy może, ale głos decydujący ma administrator, który jest panem życia i śmierci hasła lub modyfikacji i decyduje w oparciu o swoje widzimisię. Bowiem na edycję, na te propozycje nałożony jest cały system weryfikacji i zasady, którymi się kierujemy. Każdy dobry żart tymfa jest wart. A jak to wygląda w rzeczywistości przedstawia cytowany już wyżej administrator:

Co do zaś oceny wartości hasła, to to, czy ktoś je ocenia dobrze czy źle nie zależy od przynależności do jakiejkolwiek organizacji, tylko od prywatnej oceny każdego człowieka. […] Moje zdanie wyłożyłem wyżej, ale wyłożę je jeszcze inaczej: wolę encyklopedię zawierającą sto tysięcy dobrych haseł niż pół miliona bubli. I tej zasady się trzymam […] nie oglądając się na patologiczne przerosty miłości własnej poszczególnych autorów.

„Zakładaj dobrą wolę drugiej strony…” No chyba, że jesteś panem administratorem. O tym właśnie pisze Orliński, sugerując jednakowoż, że za arbitralnymi decyzjami stoi automat, a nie człowiek:

Osoba próbująca dokonać edycji w Wikipedii jest w sytuacji zbliżonej do kogoś, kto wrzuca film na You tube’a albo status na Facebooka – nigdy do końca nie wiadomo, co nam zautomatyzowani cenzorzy zakwestionują. Niby są jakieś ogólne zasady – wiadomo, że bezpiecznie jest unikać nagości, polityki bliskowschodniej, zakazanych znaków i słów, ale to wszystko loteria. Mętna woda, w której łowić potrafią tylko wyspecjalizowani rybacy.

Tak naprawdę bowiem jedynym kryterium jest wybujałe ego niektórych administratorów. Z tego, co pisze Orliński wynika, że zgoła nic, albo bardzo niewiele zmieniło się od tamtego czasu.

Co jest ency, a co nie jest ency – kto o tym decyduje? W Wikipedii obowiązują te same zasady, co w „Folwarku zwierzęcym”: wszyscy mają równe prawo do edycji, ale niektórzy mają równiejsze.

Wikipedia to jedna z wielu inicjatyw, które padły ofiarą ludzi, często z tytułami naukowymi, którzy spełniają się delektując władzą i możliwościami. Choćby ta władza i możliwości ograniczały się do usuwania haseł, anulowania modyfikacji i blokowania użytkowników. Na dodatek wtedy odbywało się to bez podania  przyczyny, choć w regulaminie stało, że jeśli kasuje się hasło, to należy o tym powiadomić autora i uzasadnić dlaczego (okazało się, że regulamin jest… nieaktualny). Kto jednak zmusi pana administratora do stosowania się do zasad? Można postawić śmiałą tezę, że to, co PiS zafundowało Polsce teraz, administratorzy zafundowali Wikipedii już dekadę temu. O poziomie Wikipedystów dobrze świadczy pierwszy komentarz pod tekstem Orlińskiego. Przytoczę go w całości:

Panie Orliński, wiem o czym będę pisał, bo jestem wikipedystą od 11 lat, czytałem masę artykułów o Wikipedii ale takiego steku bzdur to jeszcze nie (szkoda, bo lubię Wyborczą, prenumeruję i czytam od pierwszego numeru). Jakie administratorskie boty? Owszem, admini mają boty ale służą one do czego innego. Zwykle edycje wycofywane są człowiekiem, i to nawet nie na poziomie redaktora. O tym co jest ency a co nie, decyduje społeczność Wikipedii, ale według dość ściśle określonych zasad. Również Pan może decydować i np. wypowiadać się w poczekalni (na pl.wiki obowiązuje zasada konsensusu).Pisze pan, że Wikipedii nie wolno zostawić wikipedystom. To gdzie pan był czy ci wszyscy, co niby mają ją kontrolować, kiedy Wikipedię pisano? Przyjść na gotowe każdy głupi potrafi. Zresztą to się nie uda. Wie pan co? Zaczyna pan przesiąkać PiS-em, przynajmniej w tym względzie, że wszystko chciałby pan kontrolować, na wszystko mieć wpływ. Jeszcze długo nie, a potem wcale. Kalamburowo powiem: 3.14 zaliczy egzamin, panie Orliński.

Demokratyczność Wikipedii i zapał Wikipedystów stanowiły o jej sile. Gdy do administrowania dopuszczeni zostali ludzie nadużywający władzy, wkroczyła cenzura, wiarygodność dramatycznie spadła. Nie znaczy to, że spadło zaufanie, ponieważ ani uczelnie, ani państwo nie zamierzają niczego, a już szczególnie wiedzy, nikomu udostępniać za darmo, dlatego profesjonalne, wiarygodne encyklopedie i leksykony są płatne. To zmusza do korzystania z bezpłatnej alternatywy. A im więcej osób z Wikipedii korzysta, im większym, cieszy się zaufaniem, tym większa pokusa manipulacji, kreowania poglądów i rzeczywistości. W pełni demokratyczna instytucja jest w stanie oprzeć się tym zakusom. Niestety, Wikipedia demokratyczna przestała być już dawno.

 

PS.
Orlińskiemu odpowiedział Jarosław Kopeć stwierdzając, że poprawił hasło, o którym wspominał Orliński i nikt nie ośmielił się tej zmiany zakwestionować. Dlaczego?

Przyznaję, że w kwestii edycji hasła o powieści Olgi Tokarczuk mam małe fory. Mam status redaktora polskiej Wikipedii, więc moje edycje są akceptowane automatycznie. Gdybym miał konto bez tych specjalnych uprawnień, mój dopisek musiałby zostać zatwierdzony przez innego redaktora.

Czego ten eksperyment dowodzi, poza tym, że administrator może więcej od zwykłego śmiertelnika? Orliński pisze o kozie, Kopeć o wozie. Polemika miałaby sens wtedy, gdyby dokonał zmian anonimowo. Cały bowiem felieton Orlińskiego dotyczy szarogęszących się administratorów, którzy podejmują arbitralne, choć nie zawsze zasadne i zrozumiałe ingerencje. I rzadko, jeśli w ogóle, kwestionują decyzje i edycje innych administratorów.

Suplement

Cytowany p. administrator jest autorem takich „ency” haseł jak Wypadek lotniczy, Ex aequo (zasada głosi, że encyklopedia to nie słownik, ale najwidoczniej administratora nie dotyczy), Grzmot (zilustrowany błyskawicą) czy Kartki. Jak wyglądają te hasła? Na przykład grzmot to „grom dźwiękowy wytworzony przez piorun”. To nie wszystko, ponieważ „Nagłe zwiększenie ciśnienia i temperatury powietrza wskutek uderzenia piorunu powoduje jego szybkie rozszerzenie się, co z kolei wywołuje grom dźwiękowy.” Lepiej nie dociekać co szybko rozszerza się na skutek uderzenia piorunu i jaki ma związek z grzmotem. Jednak chlubą i dumą Wikipedii jest niewątpliwie bijące rekordy encyklopedyczności hasło Wypadek lotniczy. Otóż jest to

zdarzenie związane z eksploatacją statku powietrznego, który w przypadku załogowego statku powietrznego odbywa się od momentu wejścia na pokład statku powietrznego jakiejkolwiek osoby z zamiarem odbycia lotu aż do opuszczenia pokładu przez te osoby, lub, w przypadku bezzałogowego statku powietrznego, odbywa się od momentu, gdy statek powietrzny jest gotowy do ruchu w celu wykonania lotu aż do czasu jego zatrzymania na koniec lotu i wyłączenia układu napędowego, w którym:
a) osoba znajdująca się na pokładzie statku powietrznego poniosła śmierć lub odniosła poważne obrażenia w następstwie:
• przebywania na pokładzie statku powietrznego…

Warto zwrócić uwagę na źródła, na które powołuje się autor. W pierwszym czytamy (art. 2), że

„wypadek” oznacza zdarzenie związane z eksploatacją statku powietrznego, który w przypadku załogowego statku powietrznego odbywa się od momentu wejścia na pokład statku powietrznego jakiejkolwiek osoby z zamiarem odbycia lotu aż do opuszczenia pokładu przez te osoby, lub, w przypadku bezzałogowego statku powietrznego, odbywa się od momentu, gdy statek powietrzny jest gotowy do ruchu w celu wykonania lotu aż do czasu jego zatrzymania na koniec lotu i wyłączenia układu napędowego, w którym:
a) osoba znajdująca się na pokładzie statku powietrznego poniosła śmierć lub odniosła poważne obrażenia w następstwie:
— przebywania na pokładzie statku powietrznego…

Brzmi znajomo i równie odkrywczo? Drugie źródło jest bardziej lapidarne:

W celu zapobiegania wypadkom i incydentom lotniczym komisje, o których mowa w art. 17 oraz art. 140, prowadzą badania okoliczności i przyczyn zaistniałych wypadków i incydentów lotniczych. Komisje nie orzekają co do winy i odpowiedzialności.

Pytanie co są warte takie hasła pozostaje otwarte.

Dodaj komentarz