Wyborco przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią

Najpierw prawie 40% klubu Nowoczesnej wyszło z sali podczas głosowania mającego zdecydować czy projekt „Ratujmy kobiety” liberalizacji ustawy antyaborcyjnej odesłać do dalszych prac, czy wrzucić do kosza. Potem okazało się, że Nowoczesna jest tak niebywale nowoczesna, że udało się znaleźć ledwie 12 posłów skłonnych poprzeć inicjatywę ustawodawczą i zgłosić własny projekt liberalizujący ustawę antyaborcyjną. Klub Nowoczesnej składał się wtedy z 26 posłów (teraz 25), zaś w zarządzie zasiada 11, z czego trzech (Dolniak Barbara, Meysztowicz Jerzy i Pampuch Mirosław) nie wzięło udziału w głosowaniu. Jeśli traktowanie prawa do aborcji przyjąć za miernik nowoczesności, to Nowoczesna jest nowoczesna w zaledwie 46%, ale zarząd aż w 73%. A ponieważ jej założyciel twierdził, że powstała „w kontrze do PO”, to trudno nie zapytać gdzie ta kontra?

Z kolei partia opozycyjna, czyli PO, bardzo szanuje swojego mianowanego przewodniczącego i jego zarządzenia. Ponieważ zarządził dyscyplinę partyjną, trzech posłów pokazało mu gest Kozakiewicza i zagłosowało przeciw, a 29 olało zalecenia przewodniczącego olewając głosowanie. Mianowany lider wyprężył muskuł i zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji. Gdy jednak sobie uzmysłowić, że jeden z głosujących przeciw, Jacek Tomczak, przeszedł z PiS-u do PO, podobnie jak nie biorący udziału w głosowaniu Antoni Mężydło, to jedyną konsekwencją może być uszczuplenie klubu parlamentarnego partii opozycyjnej, która dziś liczy 136 osób, i powiększenie klubu parlamentarnego koalicji rządowej. Ponieważ przynależność do partii przy obecnie obowiązującej ordynacji wyborczej jest czysto teoretyczna, a wyborcy  nie mają nic do gadania. Antoniego Mężydłę na przykład dwukrotnie poparli wyborcy PiS-u (2001 i 2005) i trzykrotnie wyborcy PO (2007, 2011 i 2015). Co dowodzi, że dla wyborców poglądy i program ma czwartorzędne znaczenie, liczy się wyłącznie aktualny szyld partyjny. Po czym elektorat nie może pojąć jak to możliwe, że poseł PiS głosuje za, a poseł PO przeciw, choć powinno być na odwrót.

Gdy okazało się, że nowoczesna jest mniejszość Nowoczesnej, Joanna Scheuring-Wielgus rozważała opuszczenie partii, ale szybko zmitygowała się i oświadczyła, że Dzisiaj podjęłam decyzję aby z Nowoczesnej nie odchodzić. Chcę dać szansę moim koleżankom i kolegom, miesiąc na przemyślenie swoich wczorajszych błędnych decyzji, na wrócenie do wartości które przestrzegaliśmy. Daję moim koleżankom i kolegom czas na zastanowienie się nad tożsamością Nowoczesnej i podjęłam decyzję aby w taki symboliczny sposób zawiesić swoje członkostwo w klubie Nowoczesna na miesiąc. Ten czas chciałabym poświęcić na to aby moi koledzy i koleżanki którzy razem ze mną budowali Nowoczesną na wartościach liberalnych, przedyskutowali ze mną i innymi osobami po co powstała Nowoczesna. Oznacza to, że dwa lata po wyborach nawet członkowie Nowoczesnej nie wiedzą po co powstała Nowoczesna Ryszarda Petru. Za to coraz wyraźniej widać, że podział na partie jest pozorny, bo wszystkich polityków łączy wspólnota interesów i jeżeli uznają, że bycie „w opozycji” przestało się opłacać, to zasilą partie władzy. Jeśli bowiem ktoś mógł być z Gowinem w PO, to może być z Gowinem gdziekolwiek.

Katarzyna Lubnauer nowa przewodnicząca Nowoczesnej znana jest z prawdomówności. Swego czasu patrząc via kamera wyborcom prosto w oczy zapewniała, że wyjazd przewodniczącego Petru i osoby towarzyszącej był podróżą służbową. Dziś przewodnicząca tłumaczy równie wiarygodnie i przekonywająco, że Bardzo wielu naszych posłów nie zdaje sobie sprawy, że nie głosują za danym projektem, ale za skierowaniem do komisji, co miało bardziej charakter politycznego wsparcia. Oczywiście dla wyborców ma to kolosalne znaczenie i czyni wielką różnicę czy posłowie Nowoczesnej z głupoty czy z innych przyczyn doprowadzają do odrzucenia projektu, na którym obywatelom zależy. Nie do końca jest jasne także czy p. Lubnauer ma bardziej za durniów swoich kolegów, sugerując, że skoro przez dwa lata nie opanowali tajników pracy w sejmie, to raczej już nie opanują, czy wyborców. Wyborcy uwierzą, że posłowie, którzy nie zdają sobie sprawy z tego co robią stanowią jakąkolwiek alternatywę dla czegokolwiek i kogokolwiek i zagłosują na nich powtórnie?

Każdy, kto od jakiegoś czasu obserwuje polską scenę polityczną, a zwłaszcza parlament musi dostrzec, że poziom posłów pod wszelkimi względami — od wiedzy po obycie — coraz szybciej obniża się. Nie może być inaczej, skoro wyborcy z jednej strony nie mają żadnego wpływu na to, kto znajdzie się na listach, z drugiej mają minimalny wpływ na to, kto zostanie wybrany. Większość bowiem nie głosuje na konkretnego posła, bo praktycznie nikogo nie zna, ale bezmyślnie stawia krzyżyk przy nazwisku otwierającym listę partyjną. Dzięki temu dostaje się kilka osób mających wysokie poparcie i reszta z kwalifikacjami takimi jak chociażby posłowie Nowoczesnej, którzy po dwóch latach pracy nadal nie wiedzą co robią i za czym względnie przeciw czemu głosują.

Kilka dni temu opozycja jak jeden mąż poparła skandaliczne przepisy pozwalające myśliwym wyrzucić z lasu i karać tego, kto przeszkadza w polowaniu. Nie głosowało tylko 6 posłów PO i 3 Nowoczesnej. Dlaczego głosowali za? Bo nie wiedzieli co robią. To było takie posiedzenie że mało który poseł wiedział jak ma głosować ze względu na skandaliczną formę przygotowania materiału — tłumaczył poseł PO Marcin Kierwiński. Jak widać niewiedza nie przeszkadza posłom w niczym, a już na pewno nie powstrzyma ich od podniesienia łapy w górę. Ponieważ każda nieusprawiedliwiona nieobecność podczas głosowań to uszczerbek na diecie…

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Taaak. By zrozumieli co o nich sądzą wyborcy, należy używać języka dla posłów . Być może także nazwanie jednego z drugim słowem prostym: pośle mało szanowny jesteś durniem. Może zdarzyć się, że przyjmie te nieeleganckie słowa jako uznanie dla swojego  posłowania. Czyli nic nowego, tradycja jakości posłów jest podtrzymywana.

    „Jakby grzybów – radnych panów;
    Na pohybel wszyscy gonią,
    Huk rycerstwa, huk hetmanów!!
    A zębami z trwogi dzwonią.

    I parlament postępowy
    To stonoga, a bez głowy;
    Z niego taka korzyść czysta:
    Miast jednego – osłów trzysta.”
    A.Fredro
    Teraz 360 czeka na wytyczne, a jak ich brakuje, to nie wie co zrobić.
    Lubnauer i jej koleżanki pokazały, że trzeba wybierać tych z umiejętnościami, wiedzą, a nie z parytetów.
    Problem w tym, że orłów wśród facetów także nie ma. Bo też są z mianowania i poparcie płynącego z ambony. W takiej sytuacji RP była już nie jeden raz.

    1.  

      „Zero tolerancji dla ksenofobicznych, agresywnych i niezgodnych z obowiązującym w Polsce prawem działań. Każdy, kto dopuszcza się tego typu zachowań wobec ludzi ze względu na ich kolor skóry, religię czy przekonania, musi liczyć się ze zdecydowaną reakcją polskiej policji” – napisał na Twitterze minister.
      Brudziński obłaskawia takich jak ja, by na PIS zagłosować.