Wy rok

Na szacunek trzeba pracować latami. Ciężko pracować, rzetelnie i zgodnie z najwyższymi standardami wykonując powierzone sobie obowiązki. Tu nie ma miejsca na folgowanie sobie, schodzenie poniżej pewnego, wysokiego poziomu. Szacunku bowiem nie da się zadekretować. Ktoś kto szacunku do siebie domaga się lub próbuje wymusić jest żałosny i groteskowy. Ostatnio zaś im bardziej jakaś instytucja się ośmiesza, tym bardziej się nadyma i nie posiada się z oburzenia.

Pewien mieszkaniec pewnego miasta położonego w prawym górnym rogu mapy stwierdził, że dość już rasistowskich ekscesów i zaczął słać do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez „propagowanie symboliki nazistowskiej”. Żartowniś prokurator odmówił wszczęcia postępowania uzasadniając to tym, że swastyka to żaden tam nazistowski, lecz azjatycki symbol szczęścia. Nazwa swastyka pochodzi z sanskrytu i oznacza przynoszący szczęście. Obecnie w krajach Europy i obu Ameryk symbol ten kojarzony jest prawie wyłącznie z Adolfem Hitlerem i nazizmem, natomiast w Azji jest powszechnie stosowanym symbolem szczęścia i pomyślności. Przenosząc powyższe rozważania na kanwę przedmiotowej sprawy, nie sposób dostrzec w zamalowanym znaku przedstawiającym swastykę propagowania faszystowskiego ustroju państwa.

Gdy autor doniesienia nagłośnił to kuriozalne uzasadnienie odmowy podjęcia śledztwa, sam popadł w tarapaty. Prokuratura za pieniądze podatników szuka na niego haków, blokuje konta i uprzykrza życie na wiele znanych z minionych czasów sposobów. Gdy przez Polskę przetaczał się szyderczy śmiech i padały głosy potępienia, prokuratorzy wysmażyli pełne oburzenia oświadczenie, w którym pi… szą o kampanii medialnej przejawiającej się w naruszaniu godności prokuratorów! Tak! Prokuratorzy zamiast przeprosić stroją się w piórka męczenników. Warto więc pamiętać, że można określić pana prezydenta mianem „bydlę” i „pajac”, bo to nie jest zniewaga, ale niech nikomu nie przyjdzie do głowy nazywać tak pana prokuratora. Bo wtedy to na pewno będzie zniewaga, na dodatek naruszająca godność.

Ostatnio Trybunał Konstytucyjny orzekł, że Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej jest jak Pismo Święte — nie wolno jej rozumieć dosłownie. Wcześniej ten konstytucyjny organ zwrócił się do premiera z zapytaniem jak powinien orzec w sprawie OFE. To akurat nie powinno dziwić, bo według prezesa Rzeplińskiego ten organ co prawda nie jest powołany do kontrolowania kondycji finansowej państwa, nie może jednak ignorować tej kondycji, kontrolując konstytucyjność ustawowych rozwiązań sanacyjnych. Tak więc konstytucja konstytucją, ale najważniejsza jest kasa.

Teraz prezes Sądu Najwyższego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz prezes Trybunału Konstytucyjnego wydali wspólne oświadczenie, zwane przez prasę niechętną prezesowi Prawa i Sprawiedliwości „mocnym”. Wyrazili w nim głębokie oburzenie w imieniu swoim i każdego z tysięcy sędziów wszystkich sądów w Polsce. Najwidoczniej uznali, że podległe im instytucje jeszcze niedostatecznie się ośmieszyły, więc postanowili zdynamizować nieco ten proces. Coraz częściej mamy bowiem do czynienia ze sprzecznymi czy wręcz kuriozalnymi wyrokami różnych sądów wydających wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej. Warto także pamiętać, że to nie krasnoludki, lecz sędziwie zasiadający w Państwowej Komisji Wyborczej zapewniali publicznie, że niedziałający program zadziała.

Szacunku nie da się wymusić najmocniejszymi oświadczeniami, tylko ciężką pracą. W przypadku wymiaru sprawiedliwości są to sprawnie prowadzone postępowania zakończone zrozumiałymi i zgodnymi ze zdrowym rozsądkiem, literą i duchem prawa wyrokami.

Prawdziwa cnota krytyk się nie boi.

Dodaj komentarz