Wszystko zmienimy, kamienia na kamieniu nie zostawimy!

Wczoraj odbyły się w kilku miastach Polski manifestacje, których celem było zamanifestowanie sprzeciwu wobec łamania prawa. Manifestacje — według zwolenników obecnej władzy — charakteryzowały się tym, czym strajki (zwane przestojami w pracy) w czasach minionych — udział w nich brali nieliczni i byli to głównie chuligani, warchoły i prowokatorzy. Jedyna różnica to brak elementów antysocjalistycznych, godnie zastąpionych przez „resortowe dzieci”. Argumenty także są identyczne choć i tu dostrzec można pewne różnice. Choćby taką, że tamta władza oficjalnie cieszyła się niemal stuprocentowym poparciem, a ta ledwie dwudziestoprocentowym.

Problem jednak nie polega na tym, czy zwycięzcy mogą kontestować prawo, ignorować je i łamać, ale na tym, że spora część społeczeństwa nie widzi w tym niczego nagannego. Oczywiście dopóty, dopóki jej samej nie spotkają szykany, sama na własnej skórze nie przekona się co w praktyce oznacza relatywizacja prawa. Innymi słowy ta część społeczeństwa wierzy głęboko, że ktoś nie stosujący się do zasad, łamiący je będzie wobec nich uczciwy i lojalny. Co prawda historia dostarcza licznych dowodów, że to mrzonki, że nigdy nie jest, ale czy można dać wiarę takiej nie poprawionej, nie napisanej od nowa historii?

Nie przypadkiem zwolennicy obecnej władzy demonstrują poparcie dla niej 13 grudnia, w rocznicę wprowadzenia Stanu Wojennego. Nazwali swój marsz „Marszem wolności i solidarności”, a analogie nasuwają się same.  Na przykład 13 grudnia 1981 roku została zdelegalizowana Solidarność i powołała własne związki zawodowe. Dziś władza próbuje zdelegalizować Trybunał Konstytucyjny i powołać własny. Wtedy władza miała pod kontrolą wszelkie przejawy życia publicznego, dziś jeszcze nie ma, ale usilnie pracuje nad tym, by mieć. Wtedy przedstawiciele opozycji demokratycznej zostali internowani, dziś Będą rozliczeni z tego wszystkiego, o czym się dowiadujemy grozi prezes Kaczyński. — Po części już widzieliśmy, teraz dowiadujemy się coraz więcej. To będzie pokazane społeczeństwu. Jeżeli będą podstawy do działań o charakterze prawno-karnym to one też będą podejmowane. Nie będzie zemsty, ale zawsze mówiłem, że nie będzie też abolicji. Nie może być tak, że ludzie, którzy dopuścili się gigantycznych nadużyć, albo przynajmniej je tolerowali, nie ponieśli najdalej idących, w tym tych najbardziej dolegliwych konsekwencji. Co ciekawe Władysław Gomułka uważał podobnie: Zniszczymy wszystkich bandytów reakcyjnych bez skrupułów. Możecie jeszcze krzyczeć, że leje się krew narodu polskiego, że NKWD rządzi Polską, lecz to nie zawróci nas z drogi.

Demokratycznie wybrana, demokratyczna władza nigdy nikogo nie rozlicza. Czystki, masowe aresztowania, obsadzanie wszystkich instytucji swoimi ludźmi, terror, to cechy charakterystyczne dla okupacji lub totalitaryzmu. Chcemy żeby Polska była suwerenna i silna — zapewnia Jarosław Kaczyński. — Nie chcemy żeby ktokolwiek nam narzucał swoją wolę. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że ci, którzy mówią „my wam dajemy pieniądze”, mają wobec Polski długi nieporównywalnie większe niż te pieniądze. Długi niemieckie wielokrotnie razy więcej przekraczają to, co otrzymujemy z Unii Europejskiej. Problem polega na tym, że na przekonaniu i zapewnieniach nie da się zbudować niczego solidnego. Co z tego, że jakieś wyimaginowane długi moralne Niemiec coś przekraczają wielokrotnie, jeśli żaden sąd tego nie potwierdzi, a więc i żadna siła Niemców nie zmusi by „oddali”? Zdumiewające, że poplecznicy prezesa, bo nawet nie rządu, entuzjastycznie reagują na taką mowę-trawę.

Jak ci ludzie wyobrażają sobie funkcjonowanie w państwie, którego władza kwestionuje i łamie wszelkie prawa i normy? Co zrobią, gdy zamiast emerytury czy zasiłku dostana informację, że pieniądze winni im są komuniści, Rosjanie, Niemcy czy PO i w związku z tym niech się do nich zwrócą w sprawie wypłaty należnych świadczeń? Obecny Trybunał Konstytucyjny ma być redutąprzekonuje prezespozycją ryglową, tego układu. Broniącą tego wszystkiego, co w ciągu ostatnich 26 lat było złe i haniebne. A my to chcemy zmienić i dlatego musimy zmienić ten Trybunał.

Niedawno p.rezydent ujawnił, że Polski wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, a wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą walczyć z korupcją. Czy słowa prezesa i słowa p.rezydenta oznaczają, że obecnie wymiar sprawiedliwości jest redutą, pozycją ryglową układu, broniącą tego wszystkiego, co w ciągu ostatnich 26 lat było złe i haniebne? I dlatego oni będą zmuszeni zmienić ten wymiar? Prokuratora, który zna się na rzeczy już mają w swoich szeregach…

Warto uświadomić sobie, że w sprawie dekretu o wprowadzeniu stanu wojennego władza mataczyła, bo tak się spieszyła, że z przepisami nie zdążyła. Przy okazji nie od rzeczy będzie przypomnieć sobie jego preambułę, by utwierdzić się w przekonaniu, że nie ma żadnej analogii między tym, co było, a tym, co jest: Kierując się potrzebą zapewnienia wzmożonej ochrony podstawowych interesów państwa i obywateli, w celu stworzenia warunków skutecznej ochrony suwerenności i niepodległości Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oraz spokoju, ładu i porządku publicznego, jak również mając na względzie zabezpieczenie sprawnego funkcjonowania władzy i administracji państwowej oraz gospodarki narodowej […] Rada Państwa stanowi, co następuje…

  1. Będę Prezydentem, który słucha i służy obywatelom;
  2. Będę Prezydentem dialogu, porozumienia i rozmowy;
  3. Będę Prezydentem, który przywróci Polakom zaufanie do państwa i poczucie godności;
  4. Będę Prezydentem, który troszczy się o bezpieczeństwo Polaków;
  5. Będę Prezydentem, który buduje państwo uczciwe i sprawiedliwe;
  6. Będę Prezydentem, który z troską i zrozumieniem odnosi się do każdego obywatela;
  7. Będę Prezydentem Polski przyszłości. Silnego, sprawnego państwa w centrum zjednoczonej Europy;
  8. Będę Prezydentem Polski dumnej ze swojej historii, swoich przodków i korzeni, Polski, która pamięta i czci swoich bohaterów;
  9. Będę Prezydentem, który nie unika trudnych sytuacji, który nie ucieka, kiedy powinien być arbitrem;
  10. Będę Prezydentem aktywnym, który chce korzystać z inicjatywy ustawodawczej.

Umowa programowa Andrzeja Dudy z Polakami.

Dodaj komentarz


komentarzy 8

  1. Przypomnę, że w czasie wprowadzania stanu wojennego była całkiem spora grupa ludzi, którym to odpowiadało. Bo nareszcie będzie bezpiecznie na ulicach, bo ukróci się warcholstwo. Czy pamiętasz wezwania by zmuszać siłą do pracy wszystkich obiboków? Nikt nie miał żyć według jakiegoś widzi mi się. Taki stan życia cały czas jest w Korei Płn, a wtedy wielu uważało to za dobre rozwiązanie.

    Obciążanie kogokolwiek za „winy rodziców” i tworzenie „resortowych dzieci” jako pierwszych wrogów ludu bardzo przypomina czas w Rosji opisany w książce Lenin Ossendowskiego. Polecam tę książkę wielu znajomym i nieznajomym, ale odzew na to by ją przeczytać jest nikły. Szkoda.

    Gdyby zdecydowano się na wprowadzenie obostrzeń, to ciekawy byłby moment zachowań „resortów siłowych”. Jak tam zareagowaliby dowódcy? Część poszłaby za władzą (jak zawsze), ale co z resztą? Bo takich rozwiązań wykluczyć nie można. Przesłaniem do takiego myślenia są np. zachowania, mowy Kempy. Jej straszenie prokuratorem w czasie udzielanego wywiadu w Radiu Zet jest znamienne.

    Poza tym gdyby liczyć na „żołnierzy rewolucji”, to kibole, narodowcy wsparci błogosławieństwem kleru, są dobrym zaczątkiem. Wszelkiej maści bandyci też się dołączą, bo im państwo rozregulowane bardzo odpowiada (patrz książka Lenin)

    1. Większość miłośników PiS-u cieszy się nie z tego, że im się poprawi, lecz z tego, że innym się pogorszy. Sami na kolanach, nieudacznicy poświęcą wszystko, żeby upokorzyć tych, którym się udało. Do nich nie dotrze, że to już było, że tak samo podle zachowywali się ich rodzice wspierający całym sercem władzę ludową, gnojący z zapałem kułaków, spekulantów i wichrzycieli. Zaś Be. Kempa? Dziecko, które dorwało się do piaskownicy i na uwagę, że ma plamę na bluzce w bek i straszy, że powie mamusi. Ale to doskonale tłumaczy dlaczego sądy, prokuratura, słowem cały wymiar sprawiedliwości musi być ich.

      1. Postawa Polaków by pogorszyć los znajomego, sąsiada, współpracownika, tylko po to by on miał mniej lub nic, to straszna wielu Polaków przywara. W państwach bogatych widok bogactwa u innych motywuje do zwiększenia wysiłków, nakładów by osiągnąć cel jak ma sąsiad.

        Dlatego tak wielu emigruje i gdy są poza grupą Polaków radzą sobie bez takich dokuczliwości bardzo dobrze.

        Czytałam kiedyś o emigrantach w USA. Grupą najbardziej pełną przeciwieństw, braku współpracy, byli Polacy. Najbardziej wspomagali się na obczyźnie Ukraińcy.

        Wśród Polaków były podziały na emigracje lepsze, gorsze i najlepsze. Najlepsza była sprzed wojny, powojenna i jej potomkowie. Potem emigracja lat 80-tych, bo oni „walczyli o wolną ojczyznę”. Najsłabsza, najgorsza i nie wybierana do władz polonijnych była emigracja najpóźniejsza. Największą jej wadą była ucieczka przed wysiłkiem budowania silnego państwa!!

        Tak jakby wszyscy nie byli uciekinierami.

        By w Polsce zmieniło się na lepsze, pracę należy zacząć od przedszkolnego wychowywania. Bez religii. Bez ściągania – pokazywanego jako kradzież wiedzy. Ze stałym podkreślaniem obowiązków wobec państwa. Bez wpływu kleru na obsadzanie stanowisk dyrektorskich w szkołach. Na tych stanowiskach są prawie wszędzie kobiety. Kobiety pełnia także rolę nauczycielską. I wbrew feministkom i ich poglądom, to szkoła nie błyszczy przykładami wychowawczymi, a ogromną przemocą na każdym szczeblu nauczania. Zabrakło w szkołach dobrego wzorca męskiego.

        Ale nie od dziś wiadomo, że jestem przeciwko parytetom (czyli przywilejom), a za promowaniem lepszych, mądrzejszych.

        1. „- Kaczyński będzie prowadził cały czas politykę konfrontacji, bo taka jest jego natura i styl rządzenia. W związku z tym, chaos i niepokój będą trwały cały czas – ocenia Dominika Wielowieyska. Wg dziennikarki „GW”, przeciwnicy PiS muszą więc robić wszystko, by nie ulec emocjom. – Opozycja musi być tylko i wyłącznie bardzo merytoryczna – mówiła w TOK FM.
          Dominika Wielowieyska nie ma wątpliwości, że Jarosław Kaczyński będzie za wszelką cenę podgrzewał polityczne emocje. Najlepiej pokazały to niedzielne manifestacje zorganizowane przez Prawo i Sprawiedliwość.
          Jak mówiła dziennikarka w „Poranku Radia TOK FM”, prezes PiS nie umie inaczej uprawiać polityki. – W związku z tym chaos, niepokój i niepewność będą trwały cały czas. To będzie nakręcać bardzo silne emocje. A to bardzo niebezpieczne, bo grozi wybuchami agresji.”
          Dlatego wg Dominiki Wielowieyskiej, przeciwnicy PiS muszą unikać konfrontacyjnego tonu, by „nie robić tego co Kaczyński, czyli nie rozniecać tych emocji”.

          Czy to jest swoiste ostrzeżenie przed możliwością bycia postawionym w stan oskarżenia?

    1. To jest wpis blogowy a nie dysertacja naukowa. Poniekąd masz rację. Tyle tylko, że nie do końca, albowiem w obwieszczeniu „O wprowadzeniu stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa” czytamy:
      W czasie obowiązywania stanu wojennego, jeżeli będą tego wymagać interesy ochrony spokoju, ładu i porządku publicznego, uprawnione organy administracji państwowej mogą również:
      3) zawiesić działalność stowarzyszeń, związków zawodowych, zrzeszeń oraz organizacji społecznych i zawodowych, których działalność stanowi zagrożenie dla interesów bezpieczeństwa państwa, z wyjątkiem kościołów i związków wyznaniowych

      Można dyskutować, czy zawieszenie to delegalizacja czy nie, ale fakt, iż związki zawodowe po wprowadzeniu stanu wojennego nie mogły działać legalnie jest bezsporny. Tak samo jak bezsporna jest analogia, za którą serdecznie dziękuję, do wydarzeń obecnych. Obecnie, tak jak i wtedy, sejm robi to, co mu władza zwierzchnia każe. Znowu, jak wtedy, nie jest organem samodzielnym.