Wszystko w rękach boga. Należy się 150 zł.

Przed dzisiejszą młodzieżą, rozgarniętą, inteligentną, żądną wiedzy rysuje się niepowtarzalna szansa. Szansa jakiej nie mieli Polacy od pokoleń. Oto na jej oczach dokonuje się powolna metamorfoza państwa prawa, swobód obywatelskich, wolności w zatęchłe wyznaniowe państwo totalitarne. Z gorliwością godną lepszej sprawy obywatele domagają się coraz to nowych obostrzeń, zakazów, ograniczeń. Cieszą się jak dzieci, gdy uda się zaostrzyć jakieś przepisy, czy jakąś swobodę ograniczyć lub znieść.

Gdy w czasach minionych ktoś podpisał jakiś dokument w obawie o życie swoje lub swoich najbliższych, w oczach prawdziwych polskich patriotów uchodzi za zdrajcę, zaprzańca, tchórza, agenta. Teraz podpisanie jeszcze bardziej służalczej, wiernopoddańczej lojalki postrzegane jest jako niebywałe bohaterstwo. Poziom serwilizmu, służalczości, uległości, czołobitności przekracza to, co starsi pamiętają z czasów stalinowskich.

Tak. Przed dzisiejszą młodzieżą, rozgarniętą, inteligentną, żądną wiedzy rysuje się niepowtarzalna szansa. Szansa na poznanie tych, którzy powoli, acz konsekwentnie, wpychają państwo w objęcia totalitaryzmu, podporządkowują obcym interesom zadłużając w tempie niespotykanym. To są ci sami mentalnie ludzie, którzy zanosili się szlochem po śmierci Stalina, a dziś opłakują swoich herosów, którymi nie przypadkiem są ludzie, którzy nic dla Polski nie zrobili, a wręcz ją zdradzali. Bo oni PRL-u nie uznają za swoją ojczyznę, choć wtedy albo nie mieli odwagi, albo nie odczuwali potrzeby, by protestować. Wręcz przeciwnie, bardzo chętnie uczestniczyli w wiecach organizowanych przez władzę, zwalczali kułaków i spekulantów, demaskowali wrogów ludu. A dziś równie gorliwie zwalczają wrogów swojej wiary. Tym razem w boga, nie w sprawiedliwość społeczną i równe żołądki.

Ostatnio parafian ucieszyła wiadomość, że lekarze podpisali deklarację wiary. Parafianie mają to do siebie, że nie potrafią powiązać skutków z przyczynami. Służba zdrowia w Polsce to obraz nędzy i rozpaczy. Z jednej strony niedouczona kadra, ludzie z niedoborem wiedzy i umiejętności, za to z rozedmą sumienia. Z drugiej strony niedoinwestowana infrastruktura, pochłaniająca olbrzymie środki, choćby na doskonalenie systemu reglamentacji leków, pozorowaną kontrolę, czy biurokrację. Z jednej strony idiotyczne, bezsensowne oszczędności, z drugiej marnotrawstwo i rozrzutność. Na to teraz nakłada się Deklaracja wiary, która w tym przypadku nie jest niczym innym jak tylko usankcjonowaniem niekompetencji i bezkarności.

Parafianie nie są w stanie pojąć, że na przykład zakaz aborcji nie rozwiązuje żadnego problemu, a tylko przyczynia się do ludzkich tragedii. Teraz też nie mieści im się w głowie, że w sytuacji, do jakiej doprowadzono służbę zdrowia wszelkie klauzule sumienia czy deklaracje wiary to de facto konserwowanie i legalizowanie patologii. Co ciekawe Naczelna Rada Lekarska, czyli samosąd lekarski, nie zamierza wypowiadać się w sprawie Deklaracji wiary, choć sprzeczna jest ona z Kodeksem Etyki Lekarskiej: Najwyższym nakazem etycznym lekarza jest dobro chorego — salus aegroti suprema lex esto. Mechanizmy rynkowe, naciski społeczne i wymagania administracyjne nie zwalniają lekarza z przestrzegania tej zasady.

Niebawem trafi na europejski rynek lek, którego działanie oparte jest na modyfikacji DNA pacjenta. Polskim pacjentom jednak lekarze mają do zaoferowania znacznie tańszy odpowiednik generyczny, surogat o podobnym działaniu — modlitwę. Odmawiana wraz z lekarzem pozwoli zwalczać wady genetyczne, niepłodność oraz raka. Nic, absolutnie nic nie obliguje bowiem lekarza do śledzenia postępów medycyny, stosowania najnowocześniejszych metod, samokształcenia się. System jest tak skrojony, że nagradza bylkejakość, tumiwisizm i brak staranności. Zaś Deklaracja wiary nobilituje wiedzę i wierzenia sprzed dwóch tysięcy lat czyniąc z nich podstawę diagnozy i leczenia. Kto by się przejmował tym, że Lekarzowi nie wolno posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe lub nie zweryfikowanymi naukowo.

Jakże charakterystyczna jest postawa ministerstwa zdrowia, kierowanego przez nawróconego tow. Arłukowicza, który jak zawsze jest zwarty i gotowy, czyli zdeterminowany: Każdy ma prawo mieć swoje poglądy, przekonania religijne, ale wobec wszystkich którzy będą stwarzali zagrożenie dla pacjenta  kierując się prawem boskim a nie ludzkim, my będziemy stosowali prawo ludzkie i będziemy w tym zdeterminowani. A więc będzie jak zwykle — najpierw przymkniemy oko na łamanie prawa, a jak już dojdzie do nieszczęścia, i nie uda się przeczekać, to wyślemy trzy kontrole, zwołamy siedem komisji i będziemy… Karać, karać, karać? Skąd! Umarzaać, umarzać, umarzać. Bo jeśli nawet pacjent nie przeżył lub w wyniku leczenia został kaleką, to taka była wola boża. Ksiądz dobrodziej biegłym świadkiem.

Lekarz powinien udzielać zgodnych z wiedzą medyczną informacji dotyczących procesów zapładniania i metod regulacji poczęć, uwzględniając ich skuteczność, mechanizm działania i ryzyko — napisano w Kodeksie Etyki Lekarskiej. Jednak popełniając czyny takie jak aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie, eutanazja, ale poprzez zapłodnienie in vitro lekarz odrzuca samego Stwórcę

Dodaj komentarz