Wrak, czyli symbol

Rosjanie powinni. Ba. Muszą! Nie mają wyjścia – muszą podporządkować się woli polskich polityków. Dlatego mają obowiązek kupować bez szemrania polską żywność posoloną przemysłową solą do smaku. Nie mają prawa grymasić albo co gorsza wprowadzać ograniczeń. Mają brać co dajemy i siedzieć cicho, w ostateczności odczuwać wdzięczność. Mają też na żądanie, bez szemrania, natychmiast, wydać leżący na ich terenie wrak samolotu. Najlepiej wraz z przyległym terenem.

Rafał Grupiński, szef klubu PO, dostrzega podobieństwo między stalinowską zbrodnią a katastrofą lotniczą. – Przez dziesiątki lat Rosjanie nie przekazywali nam akt katyńskich i w końcu się przełamali. Pytanie, kiedy tutaj nastąpi ten przełom. Z kolei leżący w zagajniku wrak to dla Grzegorza Schetyny symbol. – To jest ważny symbol i powinniśmy zrobić wszystko, by wrak znalazł się w Polsce – oznajmił w Radiu ZET Grzegorz Schetyna. Uznał, że niesprowadzenie wraku do tej pory świadczy o bezsilności rządu. Niestety, nie wyjawił ani co ten szmelc symbolizuje, ani po co nam on, bowiem wraków wszelakich poniewiera się u nas po polach i lasach co niemiara. Niewykluczone jednak, że miał na myśli symbol dumy, buty, brawury, lekceważenia procedur i braku rozsądku.

matkaboskasmolenska
Na obrazku Matka Boska Smoleńska (Смоленская Божья Матерь)

A tymczasem blaszany fragment skrzydła wraku samolotu Tu-154 zdobyła i przywiozła na Jasną Górę jedna z zakonnic. – Za cenę wielkiej odwagi siostry zakonnej, która była przepędzana przez żołnierzy, dwa dni po wypadku, ten fragment z tego miejsca zabrała i przywiozła na Jasną Górę – chełpił się w homilii o. Roman Majewski. Zdobyty z narażeniem życia pod lufami ruskich żołnierzy drobny fragment skrzydła postanowiono umieścić jako część wotum Narodu Polskiego w 100-lecie rekoronacji jasnogórskiej Ikony. Według zapowiedzi przeora klasztoru, został wtopiony w nową suknię Czarnej Madonny. Choć bardziej by było z nim do twarzy Matce Boskiej Smoleńskiej.

Nie wiedzieć czemu świętokradczym okoniem stanęła komisja wojskowa badająca przyczyny katastrofy. Oczekuje, że ojciec Roman Majewski, przeor z Jasnej Góry, zwróci ten fragment skrzydła, który paulinom podarowali mieszkańcy Smoleńska. Ba. Eksperci wojskowi kręcą nosem także na pozysk relikwii – w ręce prywatnych osób trafiło wiele kawałków prezydenckiej maszyny, które do czasu zakończenia śledztwa powinny pozostawać w wyłącznej dyspozycji prowadzących dochodzenie.

Skoro powinny pozostać do czasu zakończenia śledztwa, to należałoby domniemywać także, że na miejscu zdarzenia, a nie w siedzibie PiS-u, na Wawelu czy w dowolnym innym pomieszczeniu na terenie Polski. Tym bardziej, że byle kawałek szmaty, jako „dowód w sprawie” musi przebywać przez 5 (słownie: pięć) lat w depozycie. Przypomnijmy sobie. W nocy z 1 na 2 października 2011 roku, przed finałem Drużynowych Mistrzostw Polski, ktoś powiesił 40-metrowy szalik żużlowego Falubazu na pomniku Chrystusa Króla w Świebodzinie. Rzecznik prokuratury, Grzegorz Szklarz powiedział, że jeśli nie uda się ustalić sprawców, szalik, czyli dowód w „sprawie”, przez pięć lat będzie przechowywany w depozycie, a później zostanie podjęta decyzja, co do jego dalszych losów.

A może za sprowadzenie wraku, za ekshumacje, ekspertyzy mające na celu wykazać, że Rosjanie w określonych sytuacjach zawieszają działanie prawa powszechnego ciążenia i inne podobne badania mające nas przybliżyć do „prawdy”, powinni płacić zainteresowani, a nie podatnicy? Bowiem „prawda”, czyli przyczyny tej tragedii znane są od dawna.

Dodaj komentarz