Wolność Tomku…

Polska w dzisiejszym świecie, gdzie wolność się cofa, trzeba tak to sobie jasno powiedzieć, także w Europie, pozostanie wyspą wolności! Dzięki komu? Dzięki Polakom i dzięki Prawu i Sprawiedliwości. Tako rzecze prezes. Gdzie? W Gdańsku, gdzie urzędnik rządowy, wojewoda, zablokował właśnie możliwość obchodzenia trzydziestej rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów wynajmując Plac Solidarności prorządowemu związkowi zawodowemu, dziwnym zrządzeniem losu noszącemu nazwę Solidarność. W Polsce, gdzie obsadzanie wszystkich możliwych stanowisk ludźmi posłusznymi i bez kompetencji gwarantuje nie tylko wolność, ale i bezkarność, a palenie książek symbolizuje różnorodność, otwartość i pluralizm poglądów. Ukoronowaniem procesu tworzenia w sercu Europy wyspy wolności będzie repolonizacja niezależnych mediów.

Skoro o niezależnych mediach mowa… Kiedyś władza zorientowała się, że liczba ludności nie może rosnąć w nieskończoność. To oznacza, że trzeba zmienić zasady działania systemu emerytalnego, ponieważ ten, w którym składki pracujących są wypłacane na bieżąco, nikomu nie zapewni godziwego zabezpieczenia na starość. Uznano, że należy powołać specjalne instytucje, które gromadziłyby składki na indywidualnych kontach inwestując je i pomnażając. Jak wymyślono, tak zrobiono. W ten sposób powołano do życia Otwarte Fundusze Emerytalne.

Teraz, dzięki odkryciom tow. Marka Borowskiego, wreszcie wyjaśniło się, że pochodzące ze składek dziedziczone środki zapisywane na indywidualnych kontach, przypisane do konkretnych osób, nie były ich własnością. Choć stanowiły kapitał stanowiący podstawę wypłaty emerytury, to były środkami budżetowymi. Dlaczego? Bo budżet dotował ZUS. Logiczne?

Środki, które były gromadzone na OFE przez lata — tłumaczy Borowski — to były środki, które wszyscy uważali za ich własne i stąd potem, kiedy Platforma Obywatelska zdecydowała, by część tych środków przenieść na konta, no, zusowskie, no to wzbudziło poważne kontrowersje,  że przecież to są nasze pieniądze i bez naszej zgody się… Z tym, że trzeba powiedzieć, że to nie były tak naprawdę pieniądze, które obywatele wyjmowali z własnej kieszeni, czy tez potrącali sobie z pensji i odkładali, tylko były to pieniądze, które były częścią składki zusowskiej (sic!), w związku z tym ZUS nie otrzymywał tych pieniędzy, a musiał wypłacać emerytury i brakujące środki były finansowane z budżetu państwa. Czyli mówiąc krótko były to pieniądze budżetowe. I w związku z tym, że zostały przeniesione, jako budżetowe pieniądze, z Otwartych Funduszy Emerytalnych na konta zusowskie nic nie zmieniało jeżeli chodzi… o przyszłość emerytów.

Tomasz Lis, słuchając tego wywodu z zapartym tchem, z bardzo mądrą miną, bez mrugnięcia okiem przełykał kolejne kłamstwa. Otóż po pierwsze to nie były pieniądze budżetowe. OFE powstały właśnie dlatego, że dopłaty do ZUS-u rosły w zastraszającym tempie. To były pieniądze pochodzące ze składek, a źródłem finansowania deficytu w ZUS-ie miały być środki uzyskane z prywatyzacji i innych źródeł do momentu aż system zacznie się bilansować. Aby zminimalizować straty i dopłaty powołano nawet specjalny Fundusz Rezerwy Demograficznej. Po drugie żadne pieniądze nie zostały przeniesione do ZUS-u. Na indywidualnych subkontach w ZUS-ie została zapisana wysokość zgromadzonych dotąd przez pracowników środków, a pieniądze, w postaci obligacji skarbowych, rząd sobie po prostu przywłaszczył. Przy okazji uszczknąwszy kilkanaście miliardów złotych. To tak jakby najpierw ktoś zapłacił czekiem, a potem zabrał czek i zapisał w zeszyciku ile mniej więcej jest winien zapewniając, że pieniądze wraz z odsetkami wypłaci za kilkanaście, kilkadziesiąt lat.

Bajki opowiadane przez Borowskiego robiłyby dużo mniejsze wrażenie gdyby nie entuzjazm z jakim podszedł do innej formy OFE, czyli Pracowniczych Planów Kapitałowych. Różnica między jednymi a drugimi jest taka jak między bankiem a parabankiem. OFE były zarządzane przez doświadczone firmy, zaś PTK zgodnie z założeniami powinny:

  • mieć przynajmniej 3-letnie doświadczenie w obszarze zarządzania funduszami inwestycyjnymi (typu otwartego), emerytalnymi lub otwartymi funduszami emerytalnymi. W przypadku zakładów ubezpieczeń – przynajmniej 3 lata w oferowaniu ubezpieczeń z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym;
  • posiadać kapitał własny (lub dopuszczone środki własne) – w wysokości przynajmniej 25 mln zł, przy czym co najmniej 10 mln zł powinno być w środkach płynnych (tj. lokatach określonych dla funduszy rynku pieniężnego);
  • operować odpowiednią ilością funduszy lub subfunduszy zdefiniowanej daty.

Powierzanie komuś takiemu pieniędzy wymaga nie lada odwagi. Jakie korzyści? Marek Borowski policzył, że jeśli do ZUS-u idzie 20% poborów, a emerytura wynosi około 2.000 zł, to jeśli do OFE idzie 2%, to emeryt dostanie 200 zł. Zapomniał o środkach „przeniesionych” do ZUS-u, które sobie tam leżą i są waloryzowane tak, jakby były w OFE. Jednak w sprzeczności z tymi wyliczeniami stoją wyliczenia ministerstwa, zgodnie z którymi składka w wysokości 1,5% da „486 zł miesięcznie do Twojej emerytury”.

Politycy plotą co im ślina na język przyniesie, to oczywiste. Ale rolą mediów, zwanych czwartą władzą jest patrzyć im na ręce i prostować kłamstwa, przeinaczenia, uproszczenia, demaskować i piętnować populizm i demagogię. Jeśli Tomasz Lis nie zna się na ekonomii, to niech zleci przeprowadzenie rozmowy komuś, kto się zna, ponieważ nie tylko sam daje się wpuścić w maliny, ale przyczynia się do rozpowszechnia nieprawdziwych informacji.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Wolnoć Tomku ……

    O budowie wież nawet nie marzył, ale …. czy za wykonany remont płacić musi?

    „Gdy konflikt zaognia się, dochodzi do spotkania w „Czytelniku”, podczas którego zamiast ojca premiera pojawia się… Maciej Wyszoczarski, dyrektor w PKO BP, dawny podwładny Mateusza Morawieckiego w BZ WBK. Mężczyzna proponuje spłatę długu w kilku partiach. Co więcej, pieniądze te przekazane mają zostać „pod stołem” tj. z pominięciem faktur VAT.

    Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,24622133,kornel-morawiecki-prawie-jak-kaczynski-nie-zaplacil-za-wykonany.html#s=BoxOpImg4

    „Na wniosek Kuleszy komornik rozsyła postanowienie o zajęciu rachunku WiS do wszystkich banków widniejących w systemie komorniczym. Okazje się, że partia posiada na koncie 52 złote i 14 groszy. Za remont do zapłacenia jest 146 tys. zł. Kulesza decyduje się skierować sprawę na drogę sądową.

    Ojciec premiera uznaje żądania Kuleszy za „bezprawne” i „bezpodstawne”. Zarzuca mu „brak związku prawnego” łączącego stronę pozwaną, czyli jego partię, z powodem, czyli Januszem Kuleszą. Przeczy temu oświadczenie o odbiorze prac remontowych, które Morawiecki podpisał z dopiskiem „bez zastrzeżeń”.

    A następne pytania? czy kiedyś wyda się za co syna Morawieckiego usunięto z banku? I czy polskie banki „pod opieką” PIS też tak załatwiają sprawy „bez faktury, pod stołem”? Czy gdyby zmienił się jednak rząd, to czy „nowi” mieliby chęć/determinację by sprawdzić działania w polskich bankach?