Wojna o pokój I

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Oto późnym wieczorem wraca do domu młoda kobieta. Można by rzec dziewczyna. Skromnie, ale ze smakiem ubrana w krótką spódniczkę i gustowną bluzeczkę. Nagle z bramy, którą właśnie minęła, wypada młody mężczyzna, chwyta ją za gardło i wciąga do środka. Oszczędźmy sobie szczegółów tego, co było potem. Tylko dzięki temu, że zasapany facet myśląc, że dziewczyna jest nieprzytomna ściągnął kominiarkę mogła mu się dokładnie przyjrzeć. To pozwoliło na policji dokładnie opisać sprawcę. Machina wymiaru sprawiedliwości ruszyła.

W pierwszym rzędzie zbadano jak młoda kobieta, można by rzec dziewczyna, była ubrana. Oraz jaką feralnego dnia miała na sobie bieliznę. Sprawie przyjrzał się również biegły, który stwierdził, że „Gdyby [słowo kluczowe w każdej porządnej ekspertyzie] pokrzywdzona faktycznie chciała uniknąć zbliżenia, to [wniosek nasuwa się sam] wzięłaby taksówkę, pojechała autobusem w ostateczności przemieszczała się inną trasą.”* Wziąwszy to wszystko pod uwagę oraz to, że owego feralnego dnia włożyła stringi, zamiast zwykłych fig, majtek, względnie reform, oraz miała spódniczkę odsłaniająca dolną część nóg sąd nie znalazł podstaw do wymierzenia sprawcy kary większej niż rok w zawieszeniu na dwa.**

Wyobraźmy sobie teraz, że chuligani napadają na młodego człowieka, biją go i kopią. W wyniku czynu chłopak umiera. Policja sprawnie wyłapuje sprawców i machina wymiaru sprawiedliwości rusza. Najpierw dokonywana jest sekcja zwłok, która wykazuje, że poszkodowany na przykład miał tętniaka, inne schorzenie, względnie umarł ze strachu. Gdy tylko wymiar sprawiedliwości poweźmie taką informację natychmiast skwapliwie przystępuje do zmiany kwalifikacji prawnej czynu. Z zabicia na pobicie na przykład.

Wróćmy do pierwszego przykładu. Młoda kobieta, można by rzec dziewczyna, w wyniku czynu zaszła w ciążę. Chciała pozbyć się tego balastu, ale nie znalazła placówki, która by jej to umożliwiła. Co prawda można dokonać aborcji, jeśli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, ale teoria ma się tak do praktyki jak pięść do nosa. Pielgrzymka po szpitalach nie tylko zakończyła się fiaskiem, ale uaktywniła tak zwanych obrońców życia, którzy podążali za dziewczyną jak cienie od placówki do placówki, wydzwaniali o różnych porach dnia i nocy i — mówiąc eufemistycznie — odwodzili od zamiaru***. Śledztwo w sprawie bezprawnego ujawnienia danych osobowych przez placówkę ochrony zdrowia zostało umorzone szybciej niż się zaczęło.

Koniec końców urodziła dziecko. Lecz ile razy na nie spojrzała, tyle razy widziała wykrzywioną, spoconą twarz gwałciciela. Z początku odgrywała się na dziecku za doznane krzywdy i upokorzenia, w końcu, po którejś nieprzespanej nocy, nie wytrzymała i cisnęła dzieckiem o podłogę. Machina wymiaru sprawiedliwości ruszyła. Nie zlecono sekcji zwłok dziecka w celu zbadania, czy nie miało tętniaka, zawału lub innej choroby nadającej się do zmiany kwalifikacji czynu. Społeczeństwo oraz wymiar sprawiedliwości uznały kobietę za winną i oskarżyły o morderstwo, zabójstwo, szczególne okrucieństwo oraz wyrodność. Powołany na okoliczność biegły wykazał, że „Gdyby … nie chciała zabić … to oddała by do okna życia lub na przechowanie.” Taka bestia nie powinna więc opuścić gmachu sądu z wyrokiem mniejszym od 25 lat**** względnie dożywocia…

Wyobraziwszy sobie opisane przypadki skierujmy swe myśli nie na wymiar sprawiedliwości, który bardzo wyrozumiały bywa dla marginesu, ludzi wykolejonych, pospolitych bandytów, za to bardzo surowy dla zwykłych obywateli, którym zdarzyło się przypadkiem czy z głupoty wejść w kolizję z prawem. Bo to związane jest z systemem motywacyjnym — nie jest ważne co się robi, ważne ile. Łatwiej jest „wykryć” 0,002 g marihuany niż autora malunków nagrobkowych, naściennych, sprawcę pobicia, gwałtu, rozboju, kradzieży, podpalenia. Zasądzić długoletnie więzienie dla kobiety, a uniewinnić jej męża. Zostawmy więc bezmiar sprawiedliwości i zastanówmy się co łączy wszystkie te przypadki.

Gdy włączymy telewizor, radio, weźmiemy do ręki codzienną gazetę nie jesteśmy w stanie nie natknąć się na informacje o przemocy. Przemoc nas otacza, przemoc nas dławi. Wylewa się z wiadomości, filmów i… bajek dla dzieci. Gdy Kaczor Donald wali patelnią po głowie swojego przeciwnika politycznego, to… nic się nie dzieje. Wyrasta guz albo nie, a akcja toczy się dalej. Nikt nie ginie, bo to przecież bajka dla dzieci, wiec spokojnie można przeciwnika wysadzać, spychać w przepaść, topić i robić z nim tysiące innych, śmiesznych rzeczy. Jesteśmy tak głęboko zaniżeni w przemocy, że już ją niemal przestajemy dostrzegać.

Ale są wśród nas ludzie wrażliwi, ludzie którzy postanowili nie siedzieć z założonymi rękami, ale coś w sprawie przemocy uczynić. Ludzie ci wypowiedzieli jej… wojnę. Postanowili z nią walczyć! Tak! Oni deklarują, że będą walczyć z przemocą! Walczyć! Tak przesiąkli tym, co ich otacza, że sami bezwiednie używają języka przesyconego przemocą! Bo przecież walka, to przemoc w czystej postaci. Czy można się dziwić, że rezultaty tej walki są więcej niż mizerne?

Na tym pytaniu zawieśmy nasze rozważania, by nieco odsapnąć i podjąć je niebawem.


* Bardzo ważne jest w takiej sytuacji sprawdzenie, czy zgwałcona sama nie prowokowała ubiorem, wyglądem, pozą, miną lub gestem. Wyjaśnia to posłanka prof. Krystyna Pawłowicz tłumacząc, że przecież prowokacja jest taką okolicznością, która w pewien sposób obciąża osoby, czujące się ofiarami. Prowokowałeś, więc czemu się dziwisz? Oraz, że Wychodzenie na golasa, wie pan, w ogóle bez gaci, bez stanika, jest formą przyczynienia się [do gwałtu].
** Zakonnice, które nie tylko zabawiały się z dziećmi, ale także zajmowały stręczycielstwem musiały zadowolić się wyrokami w zawieszeniu.
*** Rodzicom zgwałconej czternastolatki sąd chciał odebrać prawa rodzicielskie za „namawianie do aborcji„! O sprawcy tej ciąży i jego losie próżno szukać wzmianki.
**** Członkowi wspólnoty chrześcijańskiej wiara zakazuje ubierania gumy na członka, więc nie ubiera. A współżyjąc z kobietą, będącą jego żoną, może nawet nie wiedzieć, że kobieta, będąc jego żoną, jest w ciąży, będącej wynikiem odbycia współżycia. Jasno dał żonie do zrozumienia, że nie życzy sobie kolejnego dziecka, więc ma prawo przypuszczać, że żona dostosuje się do woli małżonka. Ponieważ tego nie uczyniła, a kolejne dzieci uśmiercała, więc sąd sprawiedliwie ukarał ją skazując na 25 lat więzienia. Posiedzi, to zrozumie, że mężowi — jak każe Pismo — należy iść na rękę, a nie robić wbrew.

Dodaj komentarz