Woda… wodzie nierówna

Lato. Zużywamy więcej wody. Pijemy bo gorąco, pierzemy bo używamy więcej odzieży. Działają latem fontanny, podlewamy warzywa albo tylko kwiatki na balkonach.

Dużo wody kupujemy w plastikowych butelkach. Reklamy tak skutecznie wbiły nam w głowę, że ta woda jest lepsza, że firm „produkujących” jest już około 150. Kiedyś pojawiały się doniesienia, że mniejsze firmy wodę niekoniecznie czerpią ze źródeł, a leją w plastiki kranówę. Czy to prawda, czy antyreklama? Trudno rozsądzić. Zresztą nawet w tej wodzie źródlanej, gdzie ma być różnorodność minerałów, też można znaleźć przeciwwskazania używania, czyli picia. Zbytnie nadużywanie niektórych minerałów takie zdrowe wcale nie jest.

Wodociągi miejskie, gminne, coraz częściej zapewniają: kranówkę pić można. Ma te same wartości co ta w plastikach.Wiele osób kranówkę używa do mycia się, prania, gotowania potraw, kawusi lub różnych herbatek, napojów jak kompoty. Ale pić kranówki nie będzie. Bo w plastikach zdrowsza.

Gdy pada argument dbania o moje zdrowie zawsze staję się czujna. Gdzie tkwi oszustwo? Jak sprawdzić, czy kupiona w plastiku woda jest dobra, czy sam plastik w niewidocznych „gołym okiem” drobinach nie jest przez nas łykany? Czy plastik służący do produkcji butelek zanieczyszcza środowisko? Sama produkcja jest ekologiczna? A likwidowanie plastików niszczy czy nie niszczy powietrza, ziemi, wód? Jak to jest? Co zdrowsze?

Przykład: „Żywiec zdrój” 1,5 l niegazowana – krystaliczna górska woda źródlana – Suma składników mineralnych 230,00 mg/l i poniżej ilości anionu wodorowęglanowego, anionu fluorkowego, kationu magnezowego, kationu wapniowego, kationu sodowego. Czy wiesz, że… Uczucie pragnienia to znak, że Twój organizm jest już odwodniony w 1-2%. Dbaj o swoje nawodnienie.

Te aniony, kationy są wymienione jako przymus wynikający z jakiejś ustawy? Dobrze, że są? Nie wiem, bo nie mam pojęcia czy są dobre, czy są złe dla mnie. Czy mnie odpowiednio nawodnią. A jeśli oprócz tego nawodnienia czegoś będzie za dużo? Z kranówką problemu nie ma. O jakości tej wody, o ilości i środkach użytych do jej uzdatniania wiadomości nie ma. Czy uzdatnianie polega na zniwelowaniu tego co w mieście, wiosce, położonych bliżej źródła rzeki, a wrzuconych do niej w postaci ścieków i jest w pełni zadowalające?

Woda… kontra… woda…. Co pić?

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Ludzie wierzą w wiele rzeczy, więc dlaczego mieliby nie wierzyć, że woda z butelki ma jakieś specjalne właściwości? Wiadomo, że oleje roślinne zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe, ale dlaczego nie napisać dużymi literami, że ten olej zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe niezbędne dla zachowania zdrowia i urody? I nie pisać, że plastikowa butelka i puszki zawierają substancje szkodliwe dla zdrowia, które wypijamy z tą zdrową wodą szkodząc sobie bardziej niż ona pomaga?

    Zdrowe owoce i warzywa w większości wykazują obecność pozostałości środków ochrony roślin. Co na to Unia? Unia na to jak najbardziej pragmatycznie i zgodnie z oczekiwaniami lobby żywnościowego — dostosowuje normy. Na przykład acetamipryd, którego dopuszczalna dawka była podnoszona dwukrotnie, ostatnio w 2014 roku i jest obecnie 20 razy wyższa od dawki wyjściowej. Podniesiono dawkę mimo, iż Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) stwierdził, że dwa neonikotynoidowe insektycydy – acetamipryd i imidachlopryd – mogą wpływać na rozwijający się układ nerwowy człowieka!

    1. Gdybym chciała zacząć z wielkiej…nie, nie litery…głupoty…to powiedziałabym, że trzymasz z Putinem. Bo on naszych jabłek nie pozwala Rosjanom jeść.

      Dlaczego nie pozwala? Wiadomo, bo to wredny Rusek jest.

      O tym, że wodą nie zmyje się z jabłuszka środka chemicznego przeciw jabłkowym robalom, dziennikarz albo jego imitacja już nie napisze. Podobno jabłko najpierw trzeba wymyć w wodzie z octem, potem w wodzie z sodą oczyszczaną, a potem w czystej kranówie. Czy chemia znika? Znafcy milczą, ale stosując „metodę” odnoszę wrażenie, że pomaga to „jak umarłemu kadzidło”. Trzeba dodać, że cena kilograma jabłek po tym myciu jest wyższa niż w sklepie.

      Może te insek…. (ale słowa piszesz – jak to zapamiętać?) powodują taką nerwowość Polaków? Rodacy czują, że cholera ich trzęsie, ale powodu nie znają. Jeden myśli, że to zmiana przepisów ruchu drogowego, inny, że do lekarza będzie czekał tylko miesiąc i przez to wyróżnienie dziwno mu, a jeszcze inny obawia się, że wizyta i czary-mary Bashobory tak zadziałały. A to tylko insektycydy.

      Zwał jak zwał, a Putin nie chcąc naszych jabłek spowodował zgodę narodową. Na złość Putinowi Polacy – jedzmy jabłka i….chorujmy. Czyli i tak Ruska wina.