Władze jakie są, każdy widzi

Solą, podstawą, opoką demokracji są wolne, niezależne sądy. To nic, że sędziowie bywają  niezależni nie tylko od polityków, ale także od logiki, rozsądku, a bywa, że prawa. Jeśli można mieć pretensje do wymiaru sprawiedliwości, to tylko o to, że durniów i czarne owce ze swojego grona środowisko prawnicze wyklucza bardzo ospale, rzadko, a często wcale.

Pewien młodzieniec wpadł w szpony hazardu i pilnie potrzebował pieniędzy, żeby się odegrać. Wystawił na aukcji internetowej telefon, zgarnął kasę, ale telefonu oczywiście nie wysłał. Manewr powtórzył 150 razy wycyganiając w ten sposób prawie ćwierć miliona złotych. Oszukani w całej Polsce zaczęli zgłaszać przestępstwa. Hazardzista mieszkał i działał w dużym mieście na południu Polski, więc tamtejsi śledczy zajęli się sprawą. Chłopak nie kluczył, nie mataczył, nie udawał, że to nie on, przyznał się, winę zwalił na uzależnienie od hazardu, obiecał poprawę i naprawienie wyrządzonych szkód. W rezultacie został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Pech chciał, że został osądzony za część oszustw. Poszkodowani byli rozsiani po całej Polsce i składali doniesienia u siebie. Teoretycznie te sprawy powinny trafić do miasta zamieszkania oszusta i zostać dołączone do tamtejszego śledztwa, lecz w kilkudziesięciu przypadkach nie trafiły. Lokalne sądy wydawały zaocznie wyroki, a młodzieniec, choć już nikogo nie oszukał stał się recydywistą. Część sądów w oparciu o inne wyroki zasądzała „recydywiście” karę bezwzględnego więzienia. Zawieszenie odwiesił również są „rodzimy”. Teoretycznie rzecz biorąc nie można być wielokrotnie skazywanym za to samo, ale ta sprawa dowodzi, że można. Wreszcie sąd rejonowy w Opolu postanowił położyć kres bezprawiu i bez wnikania w szczegóły sprawnie dodał do siebie wszystkie dotychczasowe wyroki skazując oszusta na 20 (słownie: dwadzieścia) lat więzienia, podczas gdy maksymalna kara za oszustwo to 8 (słownie: osiem) lat (artykuł 286 kodeksu karnego). Dla porównania Marcin P., szef Amber Gold, który oszukał kilka tysięcy ludzi na kilkaset milionów złotych otrzymał łączną karę 15 lat więzienia.

Łebski opolski sędzia wydał ten bezapelacyjnie salomonowy wyrok teraz, gdy trwa bezprecedensowy atak na sędziów i ważą się losy całego wymiaru sprawiedliwości. Czy można lepiej przysłużyć się władzy? Czy trzeba lepszego dowodu, że jak się nadzwyczajnej kasty nie trzyma za twarz, nie patrzy na ręce, nie dyscyplinuje, to skutki dla „zwykłych ludzi” są opłakane? Co w tej sytuacji czuje ciemny lud, gdy widzi na ekranie sędziego, który pręży muskuły i zapewnia, że „będziemy orzekali zgodnie z własnym sumieniem”? Czy nie myśli sobie przypadkiem „Jakim k…wa sumieniem?! Ty masz orzekać zgodnie z przepisami, bo jak orzekasz zgodnie z sumieniem to na przykład pedofil w sutannie dostaje wyrok w zawieszeniu albo w ogóle jest uniewinniany!”

Omawiany wyrok zapadł w sądzie rejonowym. Obowiązująca (jeszcze) Konstytucja w art. 176 stanowi, że „Postępowanie sądowe jest co najmniej dwuinstancyjne”. To oznacza, że kuriozalne rozstrzygnięcie może zostać skorygowane w wyższej instancji. Gdy sądy zostaną spacyfikowane i opanowane przez jedną opcję apelacja stanie się fikcją, ponieważ sędzia apelacyjny nie będzie kwestionował decyzji swojego rejonowego kolegi. Dowodzi tego jednomyślność z jaką działają nowe izby w Sądzie Najwyższym i rady wszelakie idąc ręka w rękę z politykami.

Niebagatelną rolę w demokracji odgrywają media i dziennikarze, zwani niekiedy czwartą władzą. Niestety, ich niezależność jest problematyczna i nieoczywista, ponieważ nie działają we własnym imieniu, lecz właścicieli poszczególnych tytułów. To sprawia, że jedno medium niechętnie lub wcale nie informuje o tym, co w innym jest tematem dnia. Wolne media to więc media pluralistyczne. Niestety, czasem pojawiają się materiały tak kuriozalne, że wymykają się wszelkim klasyfikacjom. Doskonałą ilustracją jest… Jak to coś nazwać? Ani to tekst propagandowy, ani informacja, ani komentarz. Jedyne nasuwające się skojarzenie nie jest zbyty eleganckie. Czy godzi się bowiem nazywać bełkotem ciężką pracę umysłową Aleksandry Ptak-Iglewskiej? O co chodzi? Otóż GUS podał, że w ciągu ostatniego roku ceny wzrosły o  7%. I tu do akcji akcji wkracza wspomniana pani, by skonstatować, że

Ceny produktów żywnościowych są wyższe, choć niższe.

Czy to zdanie jest fałszywe? Absolutnie! Przecież Polska też jest większa, choć mniejsza. Na przykład jest większa od Czech, lecz mniejsza od Niemiec. W omawianym przypadku

Wprawdzie GUS mówi o 7-proc. inflacji w skali roku i wzroście o 0,3 proc. w skali miesiąca, ale badanie koszyka zakupowego wskazuje na spadki cen w listopadzie. To zasługa promocji sieci handlowych.

Czyli wbrew temu co twierdzi GUS ceny jednak spadły?

Za średni koszyk klient zapłaciłby w listopadzie 228,10 zł, o ponad 3 zł mniej niż w październiku. Co więcej, koszyk złożony z samych najdroższych produktów (gdyby ktoś ruszył na zakupy najdroższych produktów z koszyka w różnych sklepach) potaniał do 316,04 zł w listopadzie z 325,16 zł w październiku.

No dobrze, ale jaki to ma związek z rocznym wzrostem cen o którym mowa w komunikacie GUS-u? Żaden, ale aby się upewnić należy wykupić dostęp lub udać się w inne miejsce, gdzie to gigantyczne osiągnięcie dziennikarskie zostało streszczone. Gdy bowiem eksperci przeanalizowali zmiany nie tylko w odniesieniu do poprzedniego miesiąca i z uwzględnieniem promocji, lecz w okresie rocznym, to okazało się, że ceny wzrosły i to sporo.

Analitycy BNP Paribas przeanalizowali zmianę cen poszczególnych produktów spożywczych na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy. Ich zdaniem koszt przygotowania potraw warzywnych może wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent. Głównie dlatego, że w ciągu roku ceny ziemniaków oraz cebuli wzrosły odpowiednio o 30 i 80 proc. O 50 proc. na skutek wiosennych przymrozków podrożeją natomiast jabłka, które są głównym składnikiem tradycyjnej sałatki warzywnej oraz wielu ciast.

Analitycy wskazują również, że o ok. 10 proc. wzrosła cena mąki, co wpłynie negatywnie na koszty przygotowania ciast. Na podobnym poziomie kształtuje się wzrost cen mięsa wieprzowego, które pojawia się często na stole Polaków po jarskiej kolacji wigilijnej. O 5-7 proc. podrożyło również pieczywo.

Na czym więc polega, jak to ujęto w tytule, „Przedświąteczny absurd z cenami żywności”? Na absurdalnym podejściu do tematu lub szukaniu sensacji za wszelką cenę. Tak to właśnie bowiem jest z „czwartą władzą” — dziennikarze i ich mocodawcy żyją ze sprzedaży treści. A to oznacza, że informacje traktują jak towar, który trzeba ładnie opakować i jak najdrożej zaoferować. Tak po prostu jest i oburzanie się na rzeczywistość mija się z celem. Owszem, można sobie wyobrazić dziennikarzy działających na podobnych zasadach jak sędziowie czy parlamentarzyści, opłacanych przez budżet. Tyle, że taki system nie gwarantuje niczego, zaś koszty jego funkcjonowania rosłyby lawinowo, tak jak to ma teraz miejsce w sterowanej centralnie służbie zdrowia. Zdobywanie informacji jest bowiem niebywale kosztowne. Wracając do notatki prasowej, gdyby takimi przemyśleniami podzielił się ze swoimi czytelnikami jakiś nawiedzony bloger, można by sprawę potraktować jako ciekawostkę. Niestety materiał ukazał się na zdawać by się mogło poważnym portalu, a za dostęp do tych rewelacji trzeba zapłacić. To stawia pod znakiem zapytania wiarygodność zarówno medium, które publikuje bzdury jak i tego, które je powiela.

Po pacyfikacji wymiaru sprawiedliwości przyjdzie kolej na media. Zwłaszcza TVN jest solą w oku władzy. Pierwszy cios właśnie wyprowadziła stworzona na ekstraordynaryjne okazje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która nałożyła na stację karę w wysokości ćwierć miliona złotych. Skargę złożył w 2013 roku członek Stowarzyszenia Wolnego Słowa Jan Dworak, który w owym czasie z ramienia Bronisława Komorowskiego pełnił funkcję przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Sprawa jest o tyle ciekawa, że stacja należy do Amerykanów, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych według orzeczenia TSUE i SN nie jest sądem ani w rozumieniu prawa europejskiego, ani polskiego. Co mogłoby skłonić Amerykanów do stosowania się do rozstrzygnięć polskiego quasi-sądu? Warto odnotować, że portal, który podał tę informację, uznał Izbę powołaną przez PiS i nielegalny KRS za pełnoprawną część Sądu Najwyższego…

Z sondażu telefonicznego Kantar dla „Faktów” TVN i TVN24 wynika, że 51% ankietowanych Polaków jest zdania, że sędziowie są mniej niezależni, a 49% uważa, że sądy działają gorzej po reformach wprowadzanych przez PiS.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Co teraz? Hunwejbini zejdą do ludu bożego i zrobią mu rewolucję kulturalną!

    KE zwraca się do prezydenta, premiera, marszałków sejmu i senatu by wstrzymać prace nad ustawą, która ma być ostrzeżeniem dla ludu: tak też wam zrobimy, gdy się będziecie popisywać protestami. Rewolucja kulturalna zaczęła się od czystek. Spodziewać się więc mogę, że moje sny budzące we mnie grozę od dawna, nie dające spokojnie spać, mogą się ziścić.

    ONZ także jest zaniepokojone zmianami w polskim prawie, a przeciwko sędziemu, który skazał Kamińskiego, prokuratura już wnosi oskarżenie. Czy Polska przeżyje swój okres hańby i stanie się Koreą Płn. Europy? Oby nie !!! Każda rewolucja to śmierć wielu niewinnych, to głód, to groza, to anarchia i okrucieństwo hunwejbinów. Kibole, wociarze, narodowcy czekają już na hasło by wyszukać wrogów ludu i zrobić z nimi porządek.

    A może…. to tylko koszmar senny…… i nic się nie stanie….