Winnetou i Mannitou

Rozdział pierwszy
Przed wigwamem

Winnetou siedział na progu wigwamu i pastował mokasyny. Dzień zapowiadał się piękny. Po bezchmurnym niebie leniwie przesuwały się białe obłoczki, szumiały drzewa i woda w czajniku, owady bzykały radośnie przelatując z kwiatka na kwiatek. Nawet bizony na dalekiej prerii porykiwały z zadowolenia objadając się ciężką od rosy trawą. Jednak Winnetou nie udzielił się powszechny nastrój radości i beztroski. Rozmyślał o powołanym przez wielkiego ojca w Waszyngtonie instytucie zajmującego się tropieniem czerwonych.

Niewesołe rozmyślania przetrwał nieoczekiwany dźwięk, ciche tupanie wielu nóg na granicy słyszalności. Ktoś inny na miejscu Winnetou zabarykadował by się w wigwamie i z bezpiecznego miejsca obserwował rozwój wypadków. Ale wodzowi Apaczów nawet do głowy coś takiego nie przyszło. Na jego jakby wykutym w spiżu obliczu nie drgnął ani jeden mięsień. Tylko ruchy gałek ocznych badawczo lustrujących okolicę świadczyły o tym, że usłyszał i ma się na baczności. Dźwięk zamarł, by po chwili wybuchnąć ze wzmożoną intensywnością. Jeden rzut wprawnego oka wystarczył, by zlokalizować źródło. To pająk wspinał się mozolnie na źdźbło trawy. Winnetou odprężył się i wrzasnął:
— Nszo czi! Cho no tu!
Z wigwamu wyszła Nszo Czi i przecierając oczy sennie zapytała:
— Czego sobie życzy mój czerwony brat? — Spostrzegłszy, że pastuje mokasyny dodała ziewając — Czemu mój brat to robi? To robota dla squaw. Poza tym mój brat źle robi. Mokasynów nie smaruje się z wierzchu.
— Właśnie dlatego sam to robię, bo wysmarowane w środku ześlizgują się z nóg — mruknął Winnetou do siebie, a głośno powiedział — Manitou jest wielki.
— Skąd wiesz? — zainteresowała się Nszo Czi.
— Widzisz tę górę, o tam, za lasem, po lewej, w odległości siedemdziesięciu czterech rzutów oszczepem od rzeki?
— Widzę.
— Tę górę stworzył Manitou. A widzisz tę górę piasku, o tu, o rzut beretem od wigwamu?
— Widzę.
— Tę górę stworzył Wyjący Kurdupel, czteroletni syn Jurnego Ogiera i Uległej Łani. Jest mała. Wyjący Kurdupel jest mały. Tamta góra jest wielka. Manitou jest wielki.
— A Winnetou jest genialny — wrzasnęła z podziwem Nszo Czi i pocałowała swojego czerwonego brata, przez co zrobił się jeszcze bardziej czerwony.

Dodaj komentarz