Wielka tajemnica miary

Bezdzietny ojciec, co jest cudem samo w sobie, wyraził ubolewanie, że nie doszło do pełnej dewastacji boskiego symbolu pojednania. Ten symbol [tęczę] zawłaszczyli homoseksualiści. I ona [p .prezydent Warszawy] wystawia za pieniądze społeczne! I teraz podpalili znowu, już piszą, że złapali tych… że tylko dwa metry czy ileś tam metrów się spaliło. No szkoda, że tylko tyle. Przecież to głupie jest jak nie wiem co i tą głupotę ludziom wciskają.

Okazuje się więc, że jedną z najważniejszych, chronionych prawnie, wartości chrześcijańskich jest wandalizm. Z tym, że tylko wtedy, gdy to my palimy z bogiem na ustach i błogosławieństwem sługi bożego, bez różnicy, tęczę, Żydów w Jedwabnem czy w obozie koncentracyjnym, cerkiew, meczet, synagogę czy dewastujemy macewy. Bowiem cokolwiek robimy, cokolwiek niszczymy zawsze, ale to zawsze Gott mit uns! Nigdy z nimi. Mimo to nie od rzeczy będzie przypomnieć ojcu bez dzieci (co samo w sobie jest ewenementem), że „Ten symbol [krzyż] zawłaszczyli pedofile i…  homoseksualiści w sutannach”.

Skoro już o zawłaszczaniu mowa, to rzecznik kurii warszawsko-praskiej, Mateusz Dzieduszycki zawłaszczył wiedzę. Oczywiście nie naukową, ale objawioną. Poinformował mianowicie słuchaczy radia Tok FM, że można „wyjść” z homoseksualizmu. Jak zwykle w takich sytuacjach bywa ani nie został zapytany, ani nie wyjaśnił dlaczego żaden duchowny nie skorzystał z okazji i nie wyszedł. Mało! Sam papież Franciszek przyznaje, o czym pisał ksiądz Zalewski, że w Kościele działa lobby homoseksualne. Jak to się dzieje, że widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz, duszpasterzu? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata (Jezus Chrystus, Mt. 7:3 i 5).

Czy w ogóle nie jest nadużyciem oczekiwanie, że sługa boży powie prawdę? Rzecznik kurii stwierdził na przykład podczas wspomnianej wyżej rozmowy z Dominiką Wielowieyską (Jaka jest przyszłość księdza Lemańskiego, Poranek radia Tok FM), że ksiądz Lemański powiedział, iż „cierpienie nie ma sensu”. To doskonała ilustracja sposobu, w jaki dokonuje się manipulacji, zakłamuje przekaz, zmienia znaczenie słów. Dlaczego w dobie internetu i błyskawicznego obiegu informacji to jest możliwe? Z prozaicznych powodów — lenistwa, wiary i strachu. Z lenistwa przyjmowane są na wiarę słowa duszpasterza. Wygodniej i bezpieczniej wierzyć w to, co mówi, niż przekonać się na własne oczy lub uszy, że kłamie. Zwłaszcza gdy już osądzono, wiadomo o co chodzi, co jest grane i kto zawinił. Jak mawiał klasyk „nikt mi nie wmówi, że czarne jest czarne”. Co naprawdę powiedział Lemański można przeczytać tutaj lub posłuchać tutaj.

W ten oto sposób dochodzimy do tak zwanej urban legend, czyli miejskiej legendy, że „uczciwi nie muszą się niczego obawiać!” Nie obawiać się w państwie, w którym o winie decyduje nie przepis, ale widzimisię władzy? Księdza Lemańskiego można uznać za nieuczciwego? Winnego? Czy ktoś byłby w stanie przewidzieć, że ten człowiek będzie szykanowany? Nie, drodzy parafianie, w takim systemie, w którym nie przepisy decydują o winie nikt nie jest pewny dnia ani godziny, nikt nie jest bezpieczny i wszyscy mają czego się bać. Na tym właśnie polega wielka tajemnica miary, że każdy przykłada własną. A ten, kto ma władzę staje się panem życia i śmierci, bo nie ogranicza go prawo!

Niepostrzeżenie z demokratycznego państwa prawa Polska przeistacza się w niedemokratyczne państwo wyznaniowe. W którym nie przepisy lecz wiara, czyli tak zwane „prawo naturalne”, jest podstawą systemu prawnego. Dowodzą tego ostatnie występy ministra sprawiedliwości, który przystąpił do twórczego rozbioru Konstytucji i Kodeksu karnego naginając znajdujące się tam zapisy do swoich przekonań religijnych.

Warto zawsze pamiętać, potępiając tych, którzy „nadużywają” prawa, że najmiłosierniejszy z miłosiernych stwórców dał stworzonym przez się stworzeniom wolną wolę. Po czym stwierdził, że owej wolnej woli nadużywają i wszystkich potopił.

 

P.S.
Wszechmocny stwórca jednak nie potrafił stworzyć stworzenia, które by było idealne i zaspokoiło wszelkie jego oczekiwania. Fascynujące jest w tym kontekście śledzenie kurczących się możliwości. Najpierw stworzył z wielkim rozmachem, potem potopił, ale nie wszystkich. Bał się, że za drugim razem wyjdzie mu coś jeszcze gorszego? Potem lokalnie posypał rozżarzonym popiołem dwie miejscowości po czym w geście desperacji zapłodnił mężatkę i złożył sobie ofiarę ze swego syna. Dopiero to pomogło i powstał Kościół, który strzyże owieczki już ponad dwa tysiące lat…

Dodaj komentarz