Wiara w interes

Wiara to podstawa. Rosjanie twierdzą, że без водки не розберёш, ale co oni tam wiedzą? Weźmy taki rząd. On mówi, my wierzymy. Że wie co mówi. Zilustrujmy tę śmiałą tezę przykładem. Oto w lutym 2012 roku rząd zapewniał, że Rząd nie planuje zmian dotyczących II filaru systemu emerytalnego w przewidywalnej przyszłości. I my w to wierzyliśmy. Bo skoro rząd mówi, że nie planuje, to znaczy, że nie planuje. W tej wypowiedzi kluczowe z punktu widzenia wiary są słowa ‚przewidywalnej’ oraz ‚przyszłości’. Przewidywalność skończyła się mniej więcej w sierpniu następnego roku. Zbiegło się to w czasie z przemianą przyszłości w teraźniejszość. A ponieważ o teraźniejszości rząd nic nie mówił, to teraz zapewnił ustami premiera, że ja, rząd, Jestem przekonany, że do końca tygodnia założenia do zmian w systemie OFE ministrowie Kosiniak Kamysz i Jacek Rostowski mi przedstawią.

W tym miejscu malutki rys historyczny. Otóż w przeszłości krajem rządziła Polska Zjednoczona Partia Robotnicza w sojuszu ze Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym. Stronnictwo stało wiernie u boku Partii, bo sojusz chłopa z robotnikiem był w interesie klasy robotniczej, rolników indywidualnych i inteligencji pracującej. Będąc w sojuszu Stronnictwo odważnie więc interesu broniło z całych sił wspierając linię Partii. Dziś Stronnictwo nie jest Zjednoczone, bo już nie musi. Wystarczy, że jest Polskie. Dlatego z małym wyjątkiem jest w koalicji z każdą partią bez względu na jej orientację odkąd przestało być Zjednoczone. To daje gwarancję doskonałej kondycji interesu.

Dzisiaj PSL jako koalicjant PO pilnuje nie tylko interesu rolników, ale także i biznesmenów. Dlatego wicepremier i minister gospodarki Piechociński Janusz jest twardy i nieustępliwy. Nie oszukujmy sięapelował pan wicepremierw pakiecie energetyczno-klimatycznym obok romantycznych wizji i wspaniałych celów, kryją się za nim także konkretne interesy. Gospodarka zapłaci cenę za tworzenie takiego rynku energetycznego, na który Polska się nie zgodzi, [bo] zapłaci bardziej. Skoro pan wicepremier i minister mówią, że Polska zapłaci bardziej, to należy im wierzyć. Zwłaszcza, że prezes Kaczyński nieustannie powtarza, że Polska nie może być wiecznym kondominium, dlatego na nic zgadzać się nie powinna. Chyba, że Unia postanowi coś jej dać. Wtedy powinna wnikliwie rozważyć propozycję i w ostateczności zgodzić się na przyjęcie darowizny. Żeby więc Polaków bardziej przekonać do słuszności postawy zwanej ‚stawanie okoniem’ minister do spraw europejskich Rafał Trzaskowski wyliczył, że gdyby zgodzić się na te bardziej ambitne cele, jakie przed sobą stawia Unia, to cena energii poszłaby w górę o 80%. Jak to wyliczył? Końcówkę roku podzielił przez ½ i pomnożył przez 10. Co ciekawe podwyżkami cen energii, ale z zupełnie innego powodu, straszył także odwołany prezes PGE.

Spróbujmy nie wzorować się na rządzie i choć przez chwilę zachować powagę. Co należy zrobić, żeby uchronić Polaków przed drastycznymi podwyżkami cen prądu? To co dotychczas — nic. Należy nadal dotować nierentowne kopalnie, nadal finansować pieniędzmi podatników wszelakie przywileje, z emerytalnymi na czele, a elektrownie zasilać rosyjskim węglem. Ponieważ nasz jest za drogi i marnej jakości. To da nam wreszcie upragnione bezpieczeństwo energetyczne. W tym miejscu warto sobie postawić fundamentalne pytanie: jaką korzyść odniesie władza z rozwijania i wspierania małych przedsiębiorstw, a w tym przypadku rozproszonej, małej energetyki? Przecież tylko w dużych spółkach są rady nadzorcze, dobrze płatne stanowiska do obsadzenia przez partyjnych fachowców.

Podcina więc pan wicepremier gałąź na której siedzi władza apelując, abyśmy przestali wreszcie oszukiwać się. Bo przestawszy uświadomimy sobie, że liczy się tylko interes. Ale bynajmniej nie nasz.

Dodaj komentarz