Wbrew woli zaszczepili

Trudno, zaprawdę bardzo trudno poważnie traktować przedstawicieli władzy gdy gołym okiem widać, że nie wie lewica co czyni prawica. Oto mini ster od zdrowia oznajmia głosem jak zwykle zbolałym, że podjął decyzję, choć zwykle nic nie robi tylko chce zrobić. Gdy więc informuje, że podjął, to nie wiadomo czy żartuje, czy konfabuluje. On i decyzja! Potrafi to sobie w ogóle ktoś wyobrazić? Jednak dla ułatwienia przyjmijmy, że naprawdę ją podjął. Jaka to decyzja? Otóż w Zamościu „nieznany sprawca” podpalił punkt szczepień oraz siedzibę sanepidu. Skutkiem ubocznym tego zdarzenia, czyli podpalenia, jest właśnie podjęcie decyzji. Podjąłem decyzję o tym, żeby osobie, która pomoże złapać sprawcę tego zdarzenia wypłacić specjalną nagrodę. Chciałem powiedzieć, że będzie to nagroda w wysokości 10.000 zł za wskazanie sprawcy. Specjalna nagroda będzie wypłacona pod hasłem Zero tolerancji dla takich zachowań. Z całą surowością, z całą konsekwencją będziemy ścigali tych bandytów. Bandyta był jeden, ale liczba mnoga brzmi lepiej.

W Zamościu doszło do podpalenia. W Aleksandrowie Kujawskim doszło do zaszczepienia. Wtedy do akcji wkroczyli nie tylko ci, których bandytami zwą, lecz także… policja i prokuratura. Chodzi o to, że jeśli ktoś przeszkadza w szczepieniu ludzkości, to jest bandytą, a jeśli szczepi, to jest przesłuchiwany i ma masę kłopotów. Aspirant Marta Białkowska-Błachowicz tłumaczy co czeka tych, którzy ośmielą się zlecić szczepienie dzieci, za które odpowiadają. Doszło do naruszenia prawa w placówce socjalizacyjnej. Pani dyrektor wbrew woli rodziców dopuszczała do szczepień dzieci tam przebywających. Z relacji zgłaszającej wynikało, że nie było zgody ani rodziców, ani opiekunów prawnych. W tej sprawie policjanci z Aleksandrowa prowadzą czynności wyjaśniające w sprawie zmuszania do określonego zachowania. Trudno tego najścia nie skojarzyć z najściem dokonanym przez posłów Annę Siarkowską i Janusza Kowalskiego. W obliczu takiego zarzutu nawet rodzic, który chce zaszczepić dziecko nie może być niczego pewien, bo przecież swą pociechę „zmusza do określonego zachowania”.

Trudno, zaiste trudno jest egzystować w kraju, w którym cokolwiek się nie zrobi ma się przechlapane. Personel placówki socjalizacyjnej odpowiada za powierzone mu dzieci. Ale nie może decydować, bo decydują rodzice i prokuratura. Któreś dziecko zachoruje i nie daj Boże umrze, natychmiast zostanie wszczęte śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków i sprowadzania niebezpieczeństwa na dzieci. Gdy kierownictwo zdecyduje, że należy dzieci zaszczepić to… jak wyżej, bo stosownych paragrafów ci u nas dostatek. Mini ster Niedzielski ślęczy więc po nocach nad zmianą ustawy, bo paragrafów nigdy dosyć. Niedługo każdy pracownik punktu szczepień stanie się funkcjonariuszem publicznym. Oczywiście nie tak jak policjant czy mini ster, lecz w tym znaczeniu, że podlegają specjalnej ochronie prawnej i każde zagrożenie, każda groźba, każdy akt agresji wobec tych pracowników będzie karany ze szczególną surowością. Ponad miesiąc temu, 24 czerwca, lekarz namawiający pacjentów do szczepień złożył zawiadomienie do prokuratury, że jest zastraszany, że grozi się mu śmiercią. I co? I nic. Tak w Polsce rozwiązuje się problemy!

A może chodzi o coś zupełnie innego? Może chodzi o to by mieć usprawiedliwienie dla bezczynności? Nawet jak uda się jakiegoś antyszczepionkowca złapać, to dla równowagi stosowne organa sprawdzą, czy aby nie miał racji, bo może to właśnie szczepiący naruszył nietykalność cielesną szczepionego wbrew jego woli? Na wszelki wypadek trzeba delikwenta dokładnie przesłuchać. Bowiem w tym kraju ciemny lud musi mieć świadomość, że jego los leży w rękach władzy. Nie może znać ni dnia, ni godziny wejścia w konflikt z prawem. Musi wiedzieć, że to co powie lub zrobi może być wykorzystane przeciwko niemu. Dlatego ustawodawca musi ustawicznie zmieniać i nowelizować przepisy by to, co wczoraj było legalne dzisiaj stało się nielegalne i vice versa. Oczywiście z wyjątkiem sytuacji, gdy jakieś uregulowanie wiąże ręce władzy. Wtedy to, co jest nielegalne musi jak najszybciej stać się legalne. W tej sytuacji lepiej nie dociekać dlaczego policja potrafi błyskawicznie namierzyć każdego, kto „obraził uczucia religijne”, „znieważył obiekt kultu”, czy wyraził się bez należnej estymy o Dudzie, a nie potrafi schwytać pospolitego bandyty. Po prostu nie ma podstawy prawnej. Owszem, przepis stanowi, że nie wolno podpalać, ale nie ma w nim mowy, że dotyczy także punktu szczepień i sanepidu. Dopóki więc nie zostanie uchwalona stosowna nowelizacja, dopóty narodowy program szczepień będzie coraz bardziej przypominał kabaret.

I właśnie dlatego podwyżki politykom należą się jak psu micha! Podwójne tym, którzy podejmują samodzielne decyzje.

Dodaj komentarz