Warszawa – Moskwa

Pięć lat temu w Polsce wydarzyła się tragedia. Ktoś stwierdził, że wtedy 10 kwietnia Polska poniosła większe straty w dowództwie swych wojsk niż podczas Drugiej Wojny Światowej. Ja nie wiem czy to prawda, i czy w ogóle można porównywać w ten sposób, śmierć to śmierć i każda jest tragedia dla bliskich.

Prawdą chyba jednak jest, że żadne Państwo w tak szybki, nagły i gwałtowny sposób nie zostało pozbawione swej przywódczej elity.

Dziś po latach coraz więcej wiemy o przyczynach tej tragedii. Wychodzą sprawy trudne do pogodzenia się z nimi, wychodzą sprawy, o których wolelibyśmy jako obywatele mieć inne zdanie. Chcielibyśmy wierzyć, że mamy silne i dobrze zarządzane państwo. Niestety rzeczywistość nie jest dla nas tak łaskawą.

Sukcesem Polski jest (i stwierdzam to bez ironii) te dosłownie dwa czy trzy dni gdy byliśmy po 10 kwietnia 2010 roku jednością, myślę że właśnie wtedy jako społeczeństwo i naród zdaliśmy egzamin z szacunku do własnej państwowości. Sukcesem jest też to, że mimo tego wstrząsu państwo jako organizacja działała sprawnie na wszystkich swych poziomach. To, że ten kapitał państwowości został tak szybko roztrwoniony w politycznych gierkach jest zasługą (tu ironia) polityków, dla których wartość władzy jest większa niż wartość Państwa Polskiego.

Społeczeństwo zachowało się jak trzeba – politycy zachwali się jak zwykle.

Gdy dziś słyszę o kolejnych tezach mówiących o zamachu, o doniesieniach niemieckiego dziennikarza śledczego, czy kolejnej planowanej konferencji Pana Macierewicza to zastanawiam się komu zależy na manipulowaniu polskiego społeczeństwa.

Relacje Warszawa Moskwa były i są trudne. W gronie państw Unii Europejskiej wyrastamy na głównego oponenta i krytyka polityki moskiewskiej, ja sobie zdaję sprawę z długofalowości i strategii i planów i celów w polityce rosyjskiej, ale mimo wszystko w zamach w Smoleńsku nie wierzę.

Przeprowadzenie zamachu, a nie przygotowanie w tym czasie destabilizacji państwa to była by absolutna niedoróbka rosyjskiej polityki, innymi słowy jeśli to miał by być rosyjski zamach, to polska polityka powinna dziś być taka jak polityka Cypru, Grecji, czy Węgier w stosunku do Rosji, a taka nie jest.

Głównym elementem destabilizującym działalność państwa polskiego po kwietniu 2010 były działania, które pozwolę sobie określić jako działania „polityki pro zamachowej”.

Celowały w tym grupy związane z polską prawicą i PIS-em, z głównym motorem tej polityki jakim okazała się komisja Macierewicza. Myślę, że jeśli miałbym szukać rosyjskich śladów w wykorzystaniu katastrofy smoleńskiej przez politykę rosyjską do destabilizacji Polski i suwerenności naszego kraju, to skupiłbym się właśnie na tym wątku.

Nie można bowiem odmówić polityce rosyjskiej umiejętności rozegrania smoleńska na swą korzyść, operując śledztwem, dowodami i wykorzystując słabości polskiej strony skutecznie wzmacnia podziały społeczne i polityczne w wewnętrznej polityce polskiej.

Nie wierzę w zamach, bowiem nie widzę wystarczająco mocnego powodu dla Rosji, aby taki zamach i to w takim miejscu przeprowadzić, nie widzę korzyści wystarczająco mocnych, które takie ryzyko by usprawiedliwiały. Samo polaryzowanie sceny politycznej i społecznej w Polsce wydaje się być tylko efektem ubocznym i niejako wartością dodaną dla Rosji z tej katastrofy, w innym razie musiał bym uznać „partie pro zamachowe” za rosyjskie narzędzie kształtowania polskiej polityki wewnętrznej przez Rosję.

A jeśli się mylę, jeśli jednak to była zamach i Rosja odpaliła nam nad Smoleńskiem cała wierchuszkę naszego kraju? To i tak polską racja stanu (nie mając dowodów obcej interwencji) jest o tym milczeć. Milczeć i robić wszystko by struktury naszego Państwa działały zawsze bez względu na to jak wiele samolotów spadnie i jak wielu ludzi zawiedzie. Działając w interesie tworzenia jedności państwa, a nie jego podzielnia trzeba budować wiele dróg dochodzenia przez nasze społeczeństwo do suwerenności i niezależności od wszelkich zagrożeń, także takich jak ta katastrofa w Smoleńsku.

Aby już nigdy więcej, brak profesjonalizmu, bylejakość i jakoś to będzie, nie były udziałem struktur naszego państwa. Aby nasze państwo było takim jakim my obywatele chcemy je widzieć, sprawnym, dobrze zarządzanym, profesjonalnym i bezpiecznym. Wyciągajmy wnioski i uczmy się nawet na najtragiczniejszych swych błędach, aby nie popełniać ich już w przyszłości. Szanujmy prawdę, siebie i fakty. Bierzmy na siebie odpowiedzialność i obarczajmy decydentów odpowiedzialnością za ich decyzje, oraz nie słuchajmy populistycznych głupot wygłaszanych na kolejną okazję, bowiem pustosłowie o zamachu to woda na młyn dla wszystkich tych, którym wolna i niezależna Polska w Europie przeszkadza.

 

09.04.2015
villk

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Dobrze widzę? Ty „nie wierzysz” w zamach? Aż się nadziwić nie mogę, że Ty to napisałeś a ja to przeczytałem. Po pierwsze jeśli to był zamach, to musiał brać w nim udział także Kaczyński. Dlaczego? Bo spóźnił się przez co wylot był opóźniony. Zamachowcy musieliby być wszystkowiedzący, żeby to przewidzieć. Po drugie w Smoleńsku była mgła. Zamachowcy musieliby być wszystkowiedzący, żeby przypuszczać, że samolot z prezydentem Polski w ogóle tam poleci, a co dopiero będzie próbował lądować! Nie mówiąc już o takim drobiazgu jak wniesienie na pokład ładunków pod nosem polskich służb. Gdyby z kolei Rosjanie odpalili jakieś rakiety to satelity szpiegowskie by to wychwyciły. Stany Zjednoczone nie miały i nie maja powodu, by takie informacje trzymać w tajemnicy.

    Jeśli chodzi o to, co działo się potem… Cóż. W normalnym kraju polityk prowadzący do podziałów, warchoł, działający w interesie Rosji zostałby co najmniej pozbawiony mandatu parlamentarnego. A w dzikim kraju można oskarżać bezkarnie władzę o zamach i morderstwo, a jak na chwilę przestanie (na czas wyborów), to władza sama wywleka jakiegoś trupa z szafy. To państwo nie ma przyszłości.

    P.S.
    W Rosji, jak wszędzie na świecie, obowiązują prawa fizyczne, czyli krótko mówiąc to, co się zdarzyło, musiało być związane z jakimiś nadzwyczajnymi wydarzeniami na pokładzie samolotu i tymi wydarzeniami – wszystko na to wskazuje, wszystkie badania na to wskazują – były po prostu wybuchy, a więc jest wysoki poziom prawdopodobieństwa, że mieliśmy do czynienia z zamachempowiedział Jarosław Kaczyński w Radiu Maryja.

  2. Prawdą chyba jednak jest, że żadne Państwo w tak szybki, nagły i gwałtowny sposób nie zostało pozbawione swej przywódczej elity.

    ————-

    Wybacz, ale nie zgodzę się z tym zdaniem. Nie widzę wśród osób, które zginęły nikogo, kto na miano „przywódczej elity” by zasługiwał. Były tam osoby przyzwoite, ale miernot było zdecydowanie więcej. Nie widzę wśród zmarłych ani jednej osoby, której brak w polityce odczuwam. Co nie znaczy, że samą tragedię uważam za błahe zdarzenie.

    Przygotowanie wyjazdu głowy państwa to był popis bylejakości. Bylejakości i z pałacu prezydenckiego i ze strony rządowej i wojskowej. I nie odnoszę wrażenia, że zrobiono jakieś minimum by zapobiec takim zdarzeniom na przyszłość.

    Państwo w niczym nie zdało egzaminu przez te 5 lat. Śledztwo to zabawa, bylejakość pracy prokuratorów. Proponuję porównanie dwóch śledztw z dwóch tragedii. Smoleńsk i Alpy.

    A samo państwo jako takie. Osobnicy oskarżają rząd RP o zbrodnię zabójstwa prezydenta RP. Co robi rząd? Ignoruje !!! Co robi prokuratura? Ignoruje!!! Żadnych działań. Czy może dziwić wzburzenie części Polaków i uwierzenie w stawiane zarzuty. Nazywanie ich „głupkami” jak robią to poniektórzy jest bezzasadne, bo jako obywatele mają prawo domagać jasności sprawy. Było czy nie było zabójstwa prezydenta.

    Brak reakcji ze strony rządowej i prokuratury jest kpiną, obrażaniem obywateli. Schowani za immunitetami mają się dobrze.

    Oskarżyciele też mają się dobrze. Są posłami, podnoszą łapska za, a częściej przeciw i żyją dostatnio, korzystają ze służby zdrowia bez kolejek, oraz innych przywilejów. Tylko przypadek i sprawa podpitej żony pokazała jak nadużywane są dobra RP.

    Gdy przypatrzeć się wojsku, zdrowiu, szkolnictwu, samorządom, Sądowi Najwyższemu, prokuraturze, budownictwu autostrad, itd……….to gdzie jest dobrze.?

    Zginęli, postawi im się pomnik i dalej…..”jakoś to będzie”. Gdzie się nie obrócisz, „jakoś to będzie” Wszystko do czasu, do następnej katastrofy, katastrofy w szerszym zakresie.