Walka trwa

Jeśli chodzi o Euro, to To jest populizm. Nie mogę patrzeć na tych wszystkich polityków-patriotów-idiotów, którzy przy okazji Euro zaczynają się mądrzyć na futbolowe tematy. To słowa patrioty z Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON), apologety Stanu Wojennego, Tomaszewskiego Jana. Wtóruje mu inny wielki polski patriota, który nie raz dowiódł, że nawet pod krzyżem, nawet pod tym znakiem cham jest chamem, a burak burakiem, Cejrowski Wojciech. Nie przeszkadzają mu cudacznie poprzebierani szamani celebrujący obrzędy. Ani nie wywołują torsji przybite do krzyża zwłoki. Niedobrze mu się robi na widok biało-czerwonych kapeluszy kibiców: – Fuj! Taką polskością w idiotycznych kapeluszach to chce mi się rzygać! A nad moimi rodakami w idiotycznych kapeluszach chce mi się płakać! To nie jest fajne! To jest kultura zafajdana!

Ponieważ na futbolowych tematach się nie znam, więc mądrzyć się nie zamierzam. Tym bardziej, że p. Jan nie pozostawia pola do dyskusji: – Mam swoje zdanie, z którym się zgadzam. W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak skupić się na rzeczach błahych. Więc w uzupełnieniu poprzedniego wątku nie od rzeczy będzie wspomnieć, że ledwo w roku 1945 zakończyła się walka z okupantem rozgorzała prawdziwa wojna ze wszystkimi o wszystko. Głównie z wrogami ludu, równie licznymi i podstępnymi jak dziś wrogowie Kościoła. Pierwszą większą zwycięską potyczkę stoczył Hilary Minc wygrywając tak zwaną bitwę o handel. Na czym polegało zwycięstwo łatwo jest młodzieży wytłumaczyć na przykładzie tak zwanej Ustawy Refundacyjnej i wprowadzonych za jej pomocą regulacji w handlu lekami. Z tym, że nowatorskie nawet jak na Hilarego Minca rozwiązania, jak na przykład zakaz obniżania cen (sic!), to osobisty wkład liberalnego rządu w wolnorynkową gospodarkę. Innym przykładem jest zamknięcie z dnia na dzień pod wyssanym z palca pretekstem legalnie działających sklepów z dopalaczami. Déjà vu…

Oczywiście walczono, jak teraz, na wielu frontach – od stonki podstępnie zrzucanej na postępowe zagony kartofli przez wrażych imperialistów, poprzez kułaków (chłop wielkopowierzchniowy), po groźnych spekulantów, czyli kupujących taniej, by sprzedać drożej. Niebagatelną rolę w tej permanentnej walce odgrywała szkoła, eksponując klęski i martyrologię oraz ciężką dolę klasy robotniczej. Uczniowie dowiadywali się także, że chłop był uciskany od zarania dziejów (choć, że uciskał go także, jeśli nie przede wszystkim pleban, wspominano niechętnie i mimochodem). Dopiero władza ludowa przestała go uciskać konfiskując majątki i wprowadzając najpierw obowiązkowe dostawy, a potem system kontraktacji trzody chlewnej i bydła rzeźnego. Ten system, doskonalony przez dziesięciolecia, został twórczo zaadoptowany do warunków wolnorynkowych i obecnie w miejsce świń i krów NFZ kontraktuje usługi zdrowotne. A prawicowe rządy chuchają i dmuchają na tę wyspę realnego socjalizmu na oceanie wolnego rynku bardziej niż na pomnik Jezusa Króla.

Skoro już mowa o Jezusie, to jego fani nie próżnują. Na przykład archidiecezja wrocławska i Centrum Kultury im. Jana Pawła II podczas Euro 2012 chcą ewangelizować przyjeżdżających do Wrocławia kibiców. W tym celu przygotowali między innymi transparenty w języku czeskim: „Jezus umarł za Czechy”. Jednak jakim cudem nieśmiertelny syn nieśmiertelnego boga umarł za coś, czego – gdy umierał – jeszcze nie było, Czesi się nie dowiedzą. Nie dowiedzą się także dlaczego umarł za Czechy, skoro powiesili go Rzymianie za co innego.

Z kolei z prasy radia oraz telewizji można się dowiedzieć, że kilku kibiców obcokrajowców zostało w Polsce „surowo ukaranych”. Ale można się też dowiedzieć, ze obcokrajowcy mandatów nie płacą, bowiem przez lukę prawną, która uniemożliwia ściganie sprawców wykroczeń spoza terytorium Polski, polskie fotoradary są bezskuteczne w walce z zagranicznymi kierowcami…

Dodaj komentarz