W tarcze pompowany

Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem. Tak mi dopomóż Bóg — przysięgał Andrzej Duda pięć lat temu. Dziś partia, rząd, prezydent to jeden organizm, to „my”, a program partii znowu jest programem narodu.

Polska musi się rozwijać — oznajmił p.rezydent. Dlaczego musi? Ponieważ My potrzebujemy inwestycji, my w tej chwili ratujemy w Polsce miejsca pracy. Stworzyliśmy tarcze antykryzysowe. W te tarcze antykryzysowe jest dzisiaj w polskich przedsiębiorców i w ratowanie miejsc pracy pompowany miliard złotych dziennie! Zwykle wystarcza jedna, dobra tarcza. Nigdzie nie tworzy się średnio co dwa tygodnie nowej. Ale Polska zawsze była wyjątkowa. Z tym pompowaniem także jest coś nie tak. Jeśli miliard złotych jest pompowany tylko dzisiaj, to nie może być pompowany codziennie.

Nikt o zdrowych zmysłach nie chwali się zwycięstwem w bitwie, która jeszcze trwa. I wcale nie chodzi o wybory, lecz o epidemię i gospodarkę. Jeśli od 2015 roku bezrobocie systematycznie malało, to w październiku zeszłego roku przestało i zaczęło róść, co odnotował Główny Urząd Statystyczny. Podobnie jest z pandemią.

miesiąc→ I II III IV V VI VII VIII IX X XI XII
rok↓
2020 5,5 5,5 5,4 5.8 6,0
2019 6,1 6,1 5,9 5,6 5,4 5,3 5,2 5,2 5,1 5,0 5,1 5,2
2018 6,8 6,8 6,6 6,3 6,1 5,8 5,8 5,8 5,7 5,7 5,7 5,8
2017 8,5 8,4 8,0 7,6 7,3 7,0 7,0 7,0 6,8 6,6 6,5 6,6
2016 10,2 10,2 9,9 9,4 9,1 8,7 8,5 8,4 8,3 8,2 8,2 8,2
2015 11,9 11,9 11,5 11,1 10,7 10,2 10,0 9,9 9,7 9,6 9,6 9,7

Naukowcy to ludzie, którzy niczego nie rozumieją i dlatego z reguły mówią nie to, co politycy chcieliby usłyszeć. Politycy zaś, choć uwielbiają chwalić się osiągnięciami nauki, to często lekceważą głos uczonych, nie stosują się do rad i zaleceń, lekceważą ostrzeżenia. W Polsce propagandowy amok przedwyborczy, chęć udowodnienia za wszelką cenę, że władza, czyli „my” najlepiej na świecie radzimy sobie i z epidemią, i z kryzysem gospodarczym sprawił, że rząd zniósł praktycznie wszystkie ograniczenia związane z epidemią nie bacząc na protesty specjalistów. Oczywiście można nieco poprawić statystyki po prostu nie wykonując testów, ale trudno ukryć liczbę zgonów, a ta powoli, lecz systematycznie rośnie.

Naukowcy z zespołu badawczego MOCOS z Wrocławia stworzyli zaawansowany model matematyczny symulujący ludzkie zachowania dzięki któremu można oszacować aktualne tempo rozprzestrzeniania się wirusa, a tym samym ocenić na jakim etapie jest epidemia. Z modelu wynika, że obecnie kraj balansuje na krawędzi, a to oznacza, że zaraza równie dobrze może zacząć wygasać, jak i wymknąć spod kontroli. Aby skutecznie z nią walczyć należy w pierwszym rzędzie testować na szeroką skalę, by w porę lokalizować i izolować źródła zakażeń. Kluczowe znaczenie ma w dalszym ciągu ograniczenie kontaktów społecznych. Czyli działania dokładnie odwrotne od tych, które podejmuje rząd. W Niemczech, które odetchnęły z ulgą gdy wydawało się, że epidemie mają już za sobą współczynnik reprodukcji koronawirusa wzrósł dziś do 1,79, choć jeszcze wczoraj wynosił 1,06. Naukowcy z MOCOS piszą:

W obecnej fazie, epidemia charakteryzuje się stałą liczbą nowych zakażeń w ustalonej jednostce czasu (np. w ciągu tygodnia) — jest to tzw. stan endemiczny. Spośród możliwych stanów epidemii — wzrostu (stały przyrost zakażeń w jednostce czasu), wygasania (stały spadek zakażeń w jednostce czasu) i endemicznego, epidemia w stanie endemicznym trwa najdłużej — do momentu znalezienia szczepionki lub do momentu osiągnięcia odporności stadnej w populacji. Celem wszystkich powinno być jak najszybsze doprowadzenie do wygaśnięcia epidemii poprzez redukcję okazji do nowych zakażeń. Jest to nie tylko możliwe, ale i zdecydowanie bardziej opłacalne ekonomicznie i społecznie, niż wydłużanie czasu zagrożenia.

A tymczasem p. Emilewicz wdrapała się na… ambonę w kosciele i stamtąd głosiła słowo rządowe. Po wystąpieniu dziennikarz zarzucił jej, że prowadziła kampanię wyborczą Andrzeja Dudy. I wtedy niczym grom z jasnego nieba okazało się, że p. Emilewicz nie tylko nie słyszy co ryczy ktoś stojący pół metra od niej, ale także nie rozumie, a więc jest niewinna. Zostałam zaproszona na tę mszę świętą w piątą rocznicę uchwalenia przez Sejm dnia przedsiębiorcy, 21 czerwca. A poza tym nie przekroczyłam dzisiaj granicy związanej z wolnością religijną i aktywnością polityczną. I już. Doskonale do tej sytuacji pasują słowa pewnego adwokata, który tak bronił oskarżonego: „Wysoki sądzie! Głupota malująca się na twarzy mojego klienta najdobitniej świadczy o tym, że nie mógł on popełnić zarzucanego mu czynu!”

Niestety, wszędzie tam, gdzie ideologia lub względy polityczne są ważniejsze od prawdy, wiedzy naukowej, uczciwości, tam prędzej czy później dochodzi do katastrofy.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Właściwie to dobrze się stało, że Emilewicz agitowała na Brunatnej Górze. Dla wielu wiernych to ciągle miejsce święte. A teraz zostało sponiewierane, zhańbione. Jeśli nie teraz, to w najbliższej przyszłości może spowodować mniejszy udział wiernych na mszach.

    Jeśli nawet dalej będą śluby kościelne, bo próżność młodych chce tego teatru, jeśli nadal na pogrzebach będzie zarabiał ksiądz, bo taka jest tradycja, to odchodzenie od KK nabierze szybkości.

    1. Kilka godzin później głos zabrał Episkopat. Jego rzecznik ks. Paweł Rytel-Andrianik zaznaczył, że biskupi już w 2005 r. we wskazaniach KEP do nowego wydania Odnowionego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego zwracali uwagę, że „ambony nie powinno się wykorzystywać do wystąpień (przemówień), które nie są związane z proklamacją Słowa Bożego”.

      Emilewicz agituje z ambony na Jasnej Górze

      Rzecznik skrytykował także agitowanie w kościołach. – Jeżeli w jakimś miejscu, w kościele lub budynku parafialnym, pojawia się przypadek agitacji wyborczej, należy uznać to za naganne i niezgodne z misją Kościoła, którą jest głoszenie Ewangelii każdemu człowiekowi, niezależnie od poglądów politycznych. Świątynie nie są miejscami do uprawiania polityki, ale – jak podkreślał Jezus Chrystus – są domami modlitwy – stwierdził ks. Paweł Rytel-Andrianik.

      Następny teatr. Udawanie! Gdy ksiądz pozwala sobie na głoszenie prawdy niewygodnej Episkopatowi lub PIS, to potrafią szybko zmusić księdza do milczenia. A tu tylko rzecznik sobie popaplał. Przecież w kościołach (szczególnie na wschodzie Polski) trwa stała agitacja wyborcza. I nieważne czy jest okres przedwyborczy, czy go nie ma.

      Prawda jest taka, że plebani otrzymują zalecenia od biskupów by agitować!!! Pamiętam oburzenie (w rodzinie), że ksiądz w kazaniu przypomniał tylko  o obowiązku głosowania, a nie powiedział na kogo głosować.

    2. Odejdą od Kościoła to przykleja się do czegoś innego, kto wie, czy nie gorszego. Bo wiara jest genetycznie uwarunkowana. To oznacza, że im bardziej niedorzeczne, nielogiczne, bzdurne opowieści, tym głębsza wiara w ich prawdziwość. Gdy wilk mówi do Kapturka, to to jest bajka. Ale gdy wąż gada, to to jest prawda najprawdziwsza.

      Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło.

      Zwróć uwagę, że jak zjedzą, to staną się równi bogu! I co zrobili? Zjedli. I co to oznacza? Że stali się równi! Mimo to dalej na kolanach! Jeśli ktoś wierzy w takie…. cuda, to nie oczekuj od niego rozsądku, pragmatyzmu. Niektórzy w swym szaleństwie poszli tak daleko, że negują nawet kulistość Ziemi. Dasz wiarę? W XXI wieku! Ta wiara właśnie dlatego tak długo się trzyma, ma tylu wiernych wyznawców, że jest kompletnie pozbawiona sensu i nie ma żadnego związku z rzeczywistością. Tego nie da się zrozumieć, bo to nie trzyma się kupy, jest sprzeczne z nauką, rzeczywistością. Dlatego w to można jedynie wierzyć!