W PO podsłuch potępiamy

Kwestią czasu było, by któryś z prominentnych działaczy PO poleciał arcybiskupem z domieszką prezesa. Nie mam dowodów na to, że Schetyna robi to osobiście, ale mamy do czynienia z prowokacją — grzmi wicemarszałek sejmu z ramienia PO. Prezes też nie ma dowodów, że urzędujący premier maczał palce w zamachu. Ale to nie może być przeszkodą w formułowaniu zarzutów. Obóz Schetyny nie potrafi pogodzić się z porażką — precyzuje wicemarszałek sejmu z PO sugerując, że Schetyna już przed głosowaniem powinien pogodzić się z porażką. To z kolei sugeruje, że już przed głosowaniem wiadomo było kto wygra. Skąd było wiadomo? Nie  wiadomo. Niewykluczone, że z nagrań.

Jak dotąd o sprawie milczy rzecznik Episkopatu, co nie dziwi i zabiera głos rzecznik rządu, co dziwi. Rzecznik rządu zapewnia, że w PO wszystkie wybory odbywają się według ustalonych reguł. Jakie to reguły? No przecież mówi, że ustalone! Zgodnie z nimi na przykład w podlaskiej Platformie na delegata wyznaczono umierającego człowieka, a na Dolnym Śląsku przyjęto 93-letnią staruszkę. A gdzieniegdzie do PO zapisano całe szkoły: od dyrektora poprzez nauczycieli z rodzinami aż po woźnego i sprzątaczkę! Takie ustalenia poczynił Newsweek.

Rzecznik rządu, którego pryncypał jest nie tylko szefem rządu, ale i przewodniczącym PO, odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację obarcza Grzegorza Schetynę. Co nie powinno dziwić, gdyż od czasu taśm Renaty Beger wiadomo, że nie jest winny ten, kto stanowiskami kupczy, ale ten, kto to kupczenie upublicznia. Wyjaśnił to także ostatnio jednoznacznie arcybiskup obarczając dzieci winą za pedofilię duchownych. Analogicznie jest w tym przypadku: Na Dolnym Śląsku odbyła się walka Dawida z Goliatem. Goliat nie pogodził się z przegraną. I mamy tego konsekwencje. Grzegorz zapowiedział, że spisane będą czyny i rozmowy. Na razie widzimy, że zostały nagrane i wpuszczone w publiczny obieg. Będziemy się musieli tym zająć. Na pewno to wszystko nie służy PO i strasznie nas to wkurza.

Tak! To może wkurzać! Sprzęt nagrywający w niepowołanych rękach to same nieszczęścia. Udowodnił to już Adam Michnik i Aleksander Gudzowaty nagrywając prywatne rozmowy. A w opisywanym przypadku to nie jakaś tam rozmowa prywatna po pijaku czy na trzeźwo, ale objęte tajemnicą handlową negocjacje biznesowe! Ładnie byśmy wyglądali gdybyśmy wszyscy poznali politykę kadrową spółek skarbu państwa. Jaki rwetes się podniósł, gdy wyszło na jaw, że ktoś był zatrudniony jednocześnie w trzech spółkach i we wszystkich na pełnych etatach, ale o tym, że w jednej z nich do jego obowiązków należało tylko podpisywanie listy płac się nie mówi.

Swego czasu przewodniczący partii zapewniał: Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze udaje nam się ten wysoki poziom standardów utrzymać, ale nic nie zwalnia nas z obowiązku reagowania, gdy ktoś te standardy narusza. I zapewniał: Nie mam zamiaru tolerować takich dwuznacznych sytuacji. Od tamtej pory albo poziom standardów znacznie się obniżył, albo pan przewodniczący zmienił zamiar.

Teraz można spodziewać się chocholego tańca członków partii, którzy na przemian będą zawiadamiać prokuraturę o popełnieniu przestępstwa lub pozywać swoich kolegów. Potrwa to tak długo, aż się wyciszy, a gdy zainteresowanie mediów minie, zawiadomienia i pozwy po cichu zostaną poumarzane. I po krzyku. Wtedy — jak u Dulskich — znowu będzie można zacząć żyć po bożemu.

 

Aktualizacja:
Mimo, że podczas wyborów doszło do nadużyć, a wybory trudno w zaistniałej sytuacji uznać za uczciwe, Zarząd Krajowy PO jednogłośnie — tylko Grzegorz Schetyna i Rafał Grupiński wstrzymali się od głosu — zdecydował, że nie zostaną unieważnione. Społeczeństwo dostało jasny sygnał — nie cofniemy się przed niczym, żeby utrzymać władzę (Warszawa) i żeby pozbyć się konkurentów politycznych (Dolny Śląsk). W celu uniknięcia w przyszłości „dwuznacznych sytuacji” ukarani zostaną zarówno nagrywani, jak i nagrywający. Ci pierwsi łagodnie, bo padli ofiarą, ci drudzy surowo bo ich działanie okupione jest ofiarami.

Dodaj komentarz