W imię godności i dobra

Województwo lubelskie co najmniej od Drugiej Wojny Światowej znajduje się w awangardzie. Już 22 lipca 1944 ogłoszono tu odezwę Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego do narodu polskiego. Podobno tę  odezwę napisano w Moskwie pod okiem Stalina. Potem rola lubelskiego systematycznie malała. Teraz znowu wysforowało się na czoło za sprawą deklaracji „Samorząd wolny od ideologii LGBT”. Znowu jak dawniej kroczy w awangardzie, czemu trudno dziwić się, albowiem położone jest tuż obok centrum cywilizacji, która z każdą ideologią radzi sobie doskonale.

Podczas gdy odezwa PKWN miała na celu promowanie ideologii komunistycznej chroniącej godność człowieka i dobro rodzin, 75 lat później chodzi o coś wręcz przeciwnego. Tym razem celem jest postawienie tamy ideologii LGBT i gender uderzających w godność człowieka i dobro rodzin. Oczywiście lubelska deklaracja to pierwszy krok na drodze wiodącej ku pełnej ochronie godności i dobra. Polska szkoła bowiem ideologią stoi. Na lekcjach biologii promuje się sprzeczną z nauką ideologię ewolucyjną. Na lekcjach matematyki odziera się dzieci z godności za pomocą ideologii geometrycznej, arytmetycznej, logarytmicznej i pokrewnych. Na chemii propaguje się kwasy i równie groźne zasady. Na dobrą sprawę tylko lekcje religii wolne są od jakiejkolwiek ideologii.

Ochrona godności człowieka i dobra rodziny na wschodnim przedmurzu zbiega się w czasie ze strajkiem nauczycieli z jednej strony i rządowym raportem zleconym przez resort przedsiębiorczości z drugiej. Najważniejsze tezy raportu, którego pobrać ze strony ministerstwa nie sposób, omawia Dziennik Gazeta Prawna.

„Polska szkoła nie kształtuje w uczniach w wystarczającym stopniu kompetencji »wychodzenia poza schematy«, uczniowie boją się myśleć kreatywnie, nie umieją współpracować” – piszą autorzy raportu „Szkoła dla innowatora”. To zaś są – zdaniem ekspertów – kluczowe kompetencje, które pozwalają na innowacyjność w dorosłym życiu. Stawiają tezę, że XIX-wieczny model szkoły funkcjonujący dziś w Polsce całkowicie się zdezaktualizował. Dlatego powinno się zmienić cały system.

Autorzy raportu diagnozują główne przeszkody, które są hamulcem rozwoju. Jedna z głównych to podstawa programowa, czyli rozkład jazdy lekcji. Sami nauczyciele przyznają, że obecny program nauczania nie sprzyja umiejętności krytycznego myślenia (tylko co trzeci uważa inaczej). Główny grzech polskiej edukacji to promowanie powierzchownej nauki. To powoduje, że 90 proc. wiedzy zostaje wkute na pamięć i szybko zapominane.

Po drugie szkoła zabija spontaniczność, m.in. przez zakazywanie uczniom prób rozwiązania problemu, zanim poznają, jaka jest metoda jego rozwiązania. W życiu codziennym zazwyczaj jest na odwrót. Tymczasem takie próby – jak podkreślają autorzy raportu – są brutalnie amputowane z procesu dydaktycznego. Kolejny problem to nauczanie treści zdezaktualizowanych, co obniża autorytet szkoły i nauczycieli. Równocześnie szkoła promuje uproszczone opisy – a więc często sztuczne, a także stawia na imitację: lubi gotowce i zachęca do powtarzania formułek.

Zwykle najpierw przygotowuje się raport, a później, po przeanalizowaniu go, szuka najlepszych rozwiązań, wprowadza zmiany, reformuje. Polska nie jest krajem, który podąża przetartymi szlakami. Tutaj najpierw się robi, a później przekonuje, że nie jest tak źle, jak wynika z raportów.

Starannie ukryte na stronie ministerstwa badanie dobitnie świadczy o tym, że nauczycielom, hołdującym dziewiętnastowiecznemu modelowi nauczania, podwyżki należą się jak mało komu. A strajk? A strajk musi być tak pomyślany i zorganizowany, żeby nie zakłócić najważniejszego wydarzenia w szkolnej karierze dziatwy — pierwszej komunii świętej. Istnieje bowiem obawa, że jeśli ciało pedagogiczne nie będzie miało zapewnionej obsługi duszpasterskiej i możliwości uczestnictwa w mszach i nabożeństwach, protest może się nie udać.

Może gdyby nauczyciele zobowiązali się, że połowę z tysiąca złotych, o które walczą, przeznaczą na tacę, zaskarbiliby sobie przychylność Episkopatu i poparcie wśród księży. Kto wie, może dołączyliby do nich także katecheci? Oni nie muszą strajkować, bo kultywując średniowieczny poziom wiedzy już zarabiają o tysiąc zł więcej*.


* Jeśli chodzi o zarobki, to pensja katechetów wynosi ok. 3700 złotych brutto miesięcznie. Stawka jest dosyć wygórowana, ponieważ na takie kwoty mogą normalnie liczyć nauczyciele mianowani, czyli osoby będące na przedostatnim stopniu możliwych awansów.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Uczniowie jak każdy są i bardziej, albo i dużo mniej pracowici. Jedni są zdolniejsi i nową wiedzę „łapią” w mig. A co z uczniami, którzy potrzebują więcej czasu na naukę? Co z uczniami, którym trzeba nowe tłumaczyć dwa albo i trzy razy? a co z uczniami, którzy wymagają by materiał powtórzyć?

    Takich problemów „wynaturzonych” programy nauczania firmowane przez  xxxx Zalewską nie przewidują. Jeśli nauczyciel powtórzy np. całą lekcję, bo byłoby to wskazane, to nie „wyrobi się” z narzuconym, sztywnym programem Zalewskiej. A jeśli nie zdarzy programu przerobić, to nie ma szans by mieć pozytywną ocenę z kuratorium, co wiąże się z tym, że niska pensja będzie jeszcze niższa bez jakiegoś wydumanego dodatku. No i w papierach będzie brzydko wyglądać.

    Co w takim razie trzeba zrobić z niezdolnym lub mnie zdolnym uczniem? Albo rodzic odrabia z nim wszystkie lekcje, albo (jeśli go stać) wysyła dzieciaka na korepetycje. Stąd zrodził się w urzędniczym łbie pomysł by uczniów przepytywać, który z nich korepetycje ma i u jakiego nauczyciela, by nauczającego odpowiednim podatkiem obdarować.

    A co z kółkami zainteresowań dla ciekawych, zdolnych? Na takie wygłupy nie ma pieniędzy, a nauczyciel jeśli chce to musi za darmo. Bo tylko wybrańcom z samo nominacji „należy się” w dziesiątkach tysięcy. Tyle o nauczycielach.

    A katecheci? Oni decydują prawie o wszystkim. Jakieś tam kuratorium nie musi znać programu ogłupiania dzieci, bo bractwo niedouczonych nie musi nikogo słuchać. WARA!!!! od ich samodzielności, prymitywnych zagrań, poronionych pomysłów i wymagań. Oni są z grupy, której także należy się dużo.

    Na to kasa jest http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,24573921,nie-przeprowadzil-w-tej-szkole-ani-jednej-lekcji-ale-dostal.html#s=BoxOpCzol5