Uwaga! Mocne!

News

Na pierwszej stronie portalu gazeta.pl jako „news” widnieje sensacyjna wiadomość o „mocnej reakcji aktorki”. Wynika z niej, że Dominika Gwit, aktorka, zaprezentowała się w czerwonej sukience w białe kropeczki. Ten widok nie wzbudził w widzach zachwytu, co znalazło odzwierciedlenie w komentarzach. Ponieważ miały negatywny wydźwięk, więc zostały zakwalifikowane do kategorii „hejt”. Niestety, hejterzy źle trafili. P. Gwit dzięki wrodzonej kulturze i taktowi doskonale radzi sobie z hejtem, a ponieważ jest mądrą kobietą i żyje z nim od lat, więc nie tylko ma go głęboko w… tam właśnie, ale kompletnie jej nie interesuje. Dlatego

Chcecie to piszcie. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, dziękuję za konstruktywną krytykę. Natomiast jestem szczęśliwą, piękną, mądrą kobietą i hejt mam głęboko w dupie. Dotyka mnie on od wielu lat, żyję z nim, totalnie mnie on nie interesuje.

W większości w ogóle tego nie czytam, a nawet jak czytam to szczerze mówiąc, nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Mam to głęboko w dupie.

Zarówno brak zainteresowania hejtem, jak i jego położenie nie oznacza  obojętności. Dlatego

Uważam, że skoro macie potrzebę znęcania się nad ludźmi w sieci, znaczy się, że macie jakiś problem. Albo jesteście chorzy psychicznie, albo macie gigantyczne kompleksy, albo jesteście bardzo nieszczęśliwymi ludźmi, bo to nie jest normalne.

Materiał nie zdradza co jest normalne, mimo to stanowi dla czytelników niezłą zagwozdkę. Choć bowiem cały czas mowa o aktorce Dominice Gwit, to na koniec autor tej mrożącej krew w żyłach wieści zachęca do spojrzenia w głąb Dominiki Gwint.

Mickiewicz zachęcał, by „tam sięgać, gdzie wzrok nie sięga”, ale raczej nie chodziło mu o hejt ukryty pod czerwoną sukienką w groszki!

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Królowie polscy trzymali na dworach błaznów, którzy mieli ich zabawiać żartami, zręcznościowymi podskokami, przewrotami. Najbardziej znany to Stańczyk (prawdopodobnie zdrobnienie od Stanisław). Stańczyk sypał kawałami, krytykował aż czterech królów (Jana Olbrachta, Aleksandra Jagiellończyka, Zygmunta Starego, Zygmunta II Augusta). Opisywany był przez renesansowych pisarzy.

    Czy wszyscy byli tacy mądrzy o ostrym dowcipie? Raczej nie, bo słowo błazen, błazenada traktowane jest jako wygłupy, popisywanie się, pretensjonalność, pozerstwo, słabe komedianctwo, itd.

    Taką postacią błazeńską jest wspomniana w tekście tłusta aktorka. Być może mylę się, ale jej popisywanie się tylko grubością talii, to jedyna umiejętność, stąd irytacja czytelników i czasami dosadne określenia. Zaś język tzw. aktorki to prostacka norma jaką słychać od szczytów władzy do….. szewca? Przypuszczam, że obecnie szewcy już niekoniecznie klną.

    Dziennikarstwem nie nazwałabym opisywania takich osób jak Dominika Gwint. Bo o czym tu pisać? To plotkarstwo czyli „negatywne, złośliwe, płytkie obmawianie nieobecnych osób” Obecnie osoby znane z tego, że są znane, same inspirują plotki o sobie. Zgodnie z amerykańską zasadą, że można o nich mówić wszystko, byle nazwiska nie przekręcić. Można i zarabiać na swojej tłustości. Wszak kiedyś garbaci na dworach byli po to, by ich garbów (za opłatą) na szczęście dotykać. Pani Gwint to taki inny rodzaj garba.

    Jestem chyba bardzo staroświecka, bo dla mnie to upadek obyczajów, kultury zachowań, kultury słowa.

    1. Nie wiem jaka jesteś. Wiem natomiast, że poziom portalu gazeta.pl jest żenująco niski. Nawet poważne materiały pisane są tak nieporadnym językiem, jakby pisał je uczeń szkoły podstawowej. Tam zresztą mało autorskich tekstów, praktycznie same streszczenia z innych mediów. Przykład polszczyzny (streszczenie artykułu z „Polityki”):

      Jak opisuje tygodnik, w trakcie podpisywania umowy pracownicy ówczesnego urzędu rejonowego mieli sfałszować dokumenty, by budynek jak najszybciej został przekazany. Mieli naciskać na to właśnie Kaczyński, wtedy szef kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, i Sławomir Siwek, podsekretarz stanu. Siwek podczas operacji przejmowania nieruchomości zabiegał u wicewojewody.

      O co zabiegał Siwek? Autor nie doczytał…