Uczciwi nie muszą

Polscy urzędnicy i politycy na tle urzędników i polityków z innych krajów wyróżniają się uczciwością i kompetencjami. To nie żart ani sarkazm. To fakt. Tak po prostu jest, choć nie wszyscy to dostrzegają i doceniają. Przykładów jest mnóstwo, ale po co zaprzątać sobie nimi głowę, skoro można je mnożyć? Chociaż może jednak warto pogrążyć niedowiarków i podać jakiś? Pierwszy z brzegu, na przykład opisany przez Piotra Pytlakowskiego w Polityce.

Otóż w roku 2008 pięciu producentów warzyw z Choczewka założyło Agro-North. Otrzymali 178 milionów zł europejskich dotacji, kupili kilkuhektarową działkę, wybudowali trzy potężne hale (czwarta w budowie), nowoczesną przechowalnię i budynek biurowy. Sprowadzili zagraniczne linie produkcyjne, kombajny do zbioru marchewki, są w posiadaniu kilkudziesięciu wielkogabarytowych ciężarówek i ciągników rolniczych. W sumie mają do dyspozycji ponad dwa tysiące hektarów. Startujący od zera rolnicy z Kaszub w ciągu kilku lat stworzyli wydajną fabrykę żywności, konkurencyjną, bo tańszą od działających znacznie dłużej grup producentów rolnych na zachodzie Europy.

Jaką rolę odegrali tutaj politycy i urzędnicy? Na razie niewielką, ale właśnie wkraczają do akcji. Na początku, w 2012 roku, był donos. Potem skarbówka zablokowała konta spółki, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wstrzymała dopłaty, a bank BGŻ zażądał natychmiastowej spłaty kredytu. Na placu, przed siedzibą firmy od kilku miesięcy zalega 40.000 pustych drewnianych skrzyń. Widać je z odległej szosy, są wyraźne nawet na zdjęciach satelitarnych zamieszczanych na Google. Skrzyń nie zauważył jedynie Urząd Skarbowy z Wejherowa. Stwierdził, że ich nie ma, bo nie zostały kupione…. Nie ma sensu ciągnąć dalej tego przykładu. Zainteresowani mogą prześledzić dalsze losy firmy w Polityce i w innych mediach. Jeśli niedowiarków nie przekonał ten przykład, to żaden nie przekona.

Ministerstwo Finansów uważa, ze jeśli ktoś komuś coś podarował cennego, to powinien od tego zapłacić podatek, tak jak to zrobił minister transportu zaraz po tym, jak w darze otrzymał drogi prezent, który chodzi. Przepisy zwalniają z podatku od darowizny prezenty otrzymane od rodziców, dziadków, rodzeństwa, ojczyma lub macochy. Ale gdy wartość darowizn w ciągu pięciu kolejnych lat przekroczy 9.637 zł, należy to zgłosić fiskusowi w ciągu pół roku. Tak więc, drodzy podatnicy, przypomnijcie sobie szybko coście podarowali żonie, córce, synowi, babci, bratu lub siostrze pięć lat temu, cztery lata temu, trzy lata temu, dwa lata temu, rok temu i w tym roku, zsumujcie wartość i zap… zaiwaniajcie do urzędu zgłosić fakt przekroczenia kwoty 9.637 zł o 50 groszy. Pozostali podatnicy, zwłaszcza niespokrewnieni, którzy coś komuś dawali powinni na wszelki wypadek zaopatrzyć się w szczoteczkę do zębów i pastę. Wyjeżdżanie za granicę jest niepatriotyczne i wręcz trąci zdradą w obecnej sytuacji budżetu.

Bazując na wspomnianych na wstępie wysokich standardach urzędników Ministerstwo Finansów przygotowuje przepisy, dzięki którym uczciwi nie muszą się niczego obawiać. Przykładów na to, że uczciwi nie muszą nie ma sensu przytaczać, bo je też można mnożyć. Co wymyśliło Ministerstwo kierując się troską o uczciwych? Otóż ciągle zmieniane przepisy (np. od października 2010 r. ustawa o VAT była nowelizowana osiem razy, czyli dwa razy w roku) są tak zagmatwane, niespójne i sprzeczne, że nikt się w nich już połapać nie może. Można ten prawny galimatias poprawić, albo nawet napisać przepisy od nowa jasno i zrozumiale. Można jednakowoż wykorzystać bałagan na korzyść państwa. W mętnej wodzie ryby lepiej biorą, wie to każdy, nie tylko wędkarz. Postanowiono wiec skorzystać z okazji (ustawa o VAT, mimo częstego nowelizowania długo nie mogła doczekać się tekstu ujednoliconego) wprowadzając tak zwaną klauzulę obejścia prawa podatkowego. Według nowych uregulowań to urzędnik skarbowy będzie decydował, czy umowa jest zgodna z prawem, czy przeciwnie, została sporządzona po to, by wprowadzić organ w błąd i zaoszczędzić na podatku. Organ administracji podatkowej będzie mógł więc kwestionować prawo podatników do zawierania transakcji, które są zgodne z przepisami lecz są sformułowane tak, że fiskus ma z tego figę (niejednokrotnie nawet bez maku).

Ktoś, komu wydaje się, że w tej sytuacji zapewnienia urzędników, że uczciwi nie muszą niczego obawiać się brzmią jak ponury żart, może niestety mieć rację. Bo co z tego, że uczciwy obywatel (zbieżność nicków przypadkowa) podpisał umowę i jest ona zgodna z prawem i wszelkimi przepisami, skoro nie prawo i nie przepisy, ale urzędnik skarbowy ma głos decydujący? Uczciwy powinien natychmiast zacząć się bać, bowiem w każdej chwili może zostać zakwalifikowany do kategorii nieuczciwy. A pozostali uczciwi niech nie nie będą tacy pewni siebie i cierpliwie poczekają na swoją kolej.

Na szczęście wymiar sprawiedliwości działa w Polsce bez zarzutu i obywatel już po dziesięciu latach, a czasem wcześniej, będzie mógł znowu, sądownie, zostać zaliczony do uczciwych. Ewentualne odszkodowanie zapłaci budżet państwa, czyli ob. podatnik. Zaś w Polskim Radiu, codziennie w południe, GUS w porozumieniu z MF będzie podawał komunikat: „Stan uczciwych w dniu dzisiejszym układał się na poziomie stanów średnich i wynosił: w Miedoni 3.875, w ciągu ostatniej doby ubyło dwóch…”

Dodaj komentarz