Trzy osoby — kobieta z chłopcem i z psem

Gazeta Wyborcza od dawna znajduje się na równi pochyłej, ale ostatnio, zgodnie z diagnozą, sięgnęła bruku. Dlaczego sięgnęła? Ponieważ przypomniała zdarzenie sprzed ponad roku stając po niewłaściwej stronie.

Gazeta Wyborcza sięgnęła dzisiaj bruku. Stanęła po stronie damskiego boksera przeciwko matce broniącej dziecko. Ukryła opinie lekarskie, że sprawca mnie dusił. Zataiła, że zaatakował nas zawodowy hejter, opisywany w mediach ogólnopolskich.

Sięgnięcie bruku znamionuje koniec.

Koniec Gazety Wyborczej. Stanęła po stronie przemocy przeciwko kobiecie.

Ostatnio niebywale łatwo sięgnąć bruku. Medium informujące na przykład o powodzi czy wichurze może zostać oskarżone o stawanie po stronie niszczycielskiego żywiołu. Sprawa przypomniana przez gazetę została opisana i zilustrowana zdjęciami zarówno przez uczestnika jak i portal obiektywna.pl. O sprawie w zasadzie wszystko wiadomo i wszystko jest jasne. Bohaterka przed drugą w nocy wyszła ze swoim piętnastoletnim synem i dwoma psami na spacer. Dołączył do nich jeszcze jeden młodzieniec, który także nie mógł zasnąć. Co w tym dziwnego? O tej porze mnóstwo piętnastoletnich dziewcząt i chłopców spaceruje sobie z psami i rodzicami po ulicach. Spacerując wkładali ulotki do skrzynek, bo co będą łazić po próżnicy? Nagle wypadł na nich mężczyzna i złapał za gardło. I tu pierwsza ciekawostka. Chwyt za gardło, jak wynika z obdukcji, pozostawił ślady pod oczami, na skroni i bolesność lewego ramienia. Choć nie pozostawił żadnych śladów i nie dał żadnych objawów, to skutkował „rozstrojem zdrowia przez okres 4-5 dni”. Fascynujące są  także zeznania strażnika miejskiego.

Kiedy przyjechaliśmy na miejsce na ul. Podleśnej zastaliśmy trzy osoby — kobietę z chłopcem i z psem, których trzymał jakiś mężczyzna. Mężczyzna ten przytrzymywał te osoby za szyję, kobietę jednym przedramieniem, a chłopca drugim. […] Nie zauważyłem, aby na ulicy leżały jakieś ulotki.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że kobieta przytrzymywana za szyję zdołała w przytrzymującym ją przedramieniu zatopić zęby, co strażnik skwapliwie odnotował. Sama tak opisała zajście: Mężczyzna znacznie większy od nas, silniejszy, szarpał moje dziecko. Próbowałam go przekonać, żeby puścił dziecko. Wówczas mnie chwycił, zaczął dusić. Chciałam się uwolnić. Wybrałam chyba nie najlepszy sposób. Wiele osób mówiło, że były skuteczniejsze, ale nie przechodziłam kursu samoobrony, więc próbowałam uwolnić uścisk tej ręki, która mnie dusiła. Wtedy go ugryzłam. On wyprowadził cios, dostałam w skroń. Mojemu dziecku otarło się tylko lekko, dzięki Bogu. Z opinii biegłego: „W badaniu przedmiotowym nie opisano żadnych obrażeń ciała”. Zwalisty mężczyzna musiał więc używać tłumika, skoro wyprowadził cios nie pozostawiający żadnych śladów.

Przypomniane wydarzenia posłużyły kobiecie, która obecnie szefuje kampanii Andrzeja Dudy, do wyrażenia oczekiwań wobec p. Małgorzaty Kidawy-Błońskiej

.@mecenasJTK w @TVN24BiS: Oczekuję od M. Kidawy-Błońskiej, że potępi GW za tego typu promocję przemocy wobec kobiet.

Zdumiewające, że nikt nie protestuje chociażby w sprawie portalu Dębica24, który również promuje przemoc wobec kobiet informując o obywatelskim zatrzymaniu białogłowy, która co prawda nie roznosiła ulotek, ale jechała w stanie upojenia alkoholowego.

Wice premier Jarosław Gowin rozważa. Nie to, co matka z dzieckiem robiła o drugiej nad ranem na ulicy, lecz zdecydowanie bardziej palącą kwestię.

Ciekawe, do czego jeszcze posuną się środowiska zaniepokojone zaniepokojone tym, jak silnym wsparciem dla kampanii @AndrzejDuda2020 okazała się @mecenasJTK. Każdy przyzwoity człowiek powinien solidaryzować się z matką rzucającą się na ratunek swojemu dziecku.

Abstrahując od rzucającej się matki zdumiewające jest to, że napastnik nie tylko sam zawiadomił straż miejską i policję, ale dotąd nie został oskarżony o napaść. Na dodatek nawet z opisu samej zainteresowanej wynika, że nie atakował, tylko pilnował, żeby nie uciekli i poczekali na patrol. Tym niemniej nie można wykluczyć, że środowiska zaniepokojone rozzuchwaliła postawa prokuratury, która umorzyła śledztwo.

Tak czy owak z wyrobieniem sobie opinii warto trochę poczekać z uwagi na to, że ostatnio wielu chodzących jeszcze wczoraj w glorii chwały dziś znalazło się pod pręgierzem.

 

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Kiedyś na dworach królewskich lub magnackich zatrudniano błaznów. Najświetniejszym z nich był Stańczyk. Służył czterem królom polskim. Raził ich dowcipem ostrym, szyderstwem wysublimowanym i dowcipnym. Poza tym ze współczesnymi błaznami miał jedną cechę wspólną. Był wykształcony!!!!

    Ale co z wykształcenia pisim błaznom, gdy w nich nie ma wyczucia estetyki słowa, dowcipu kulturalnego, elegancji i dystynkcji jaka powinna charakteryzować na tych stanowiskach. Ich poziom przypomina  gadki pijanych z taniego baru. Jednym słowem: prostactwo mowy i obyczaju. W każdej sytuacji mają wynik 27:1, ale wiedzą do czego widelec służy. Wiedzą? To dlaczego nim w oczy i usta krytyczne kłują, a nie potrafią zripostować?

    1. Błazen to połowa sukcesu. Drugim sukcesem jest światły władca, który potrafi krytykę, kpinę przyjąć nie zabijając trefnisia. Tusk potrafił wystąpić obok Górskiego (Kabaret Moralnego Niepokoju), choć przecież kpił z niego bezlitośnie. Wyobrażasz sobie Dudę, Morawieckiego, Kaczyńskiego podających rękę prześmiewcy zamiast nasyłać na niego służby?

      1. I dlatego Tusk zdobył stanowisko jak dotychczas największe a zajmowane przez Polaka. I jeszcze się rozwinął.

        A co potrafi robić Kaczyński? Z jego dowcipów śmieją się tylko zależni od niego. Duda to prostak, który nie potrafi nic. Tragicznie uzależniony od silniejszego. Widzę tu trudne dzieciństwo. Morawiecki zaś to prymitywny łgarz. I żaden z nich nie miałby takich umiejętności, poczucia humoru by kpiarzowi odpowiedzieć żartem. Najwyżej potrafiliby postawić zarzuty o obrazę.