Trudna prawda, bolesna prawda, … prawda

Życie agenta nie jest usłane różami, choć finansowo może i opłacalne. Trzeba liczyć się z możliwością dekonspiracji i konsekwencji, z których deportacja to najłagodniejsza z nich. Dowodzi tego przykład Snowdena, który co prawda agentem nie jest, tajemnice ujawnił w czynie społecznym, tym niemniej musi się pilnować, żeby nie trafić przed oblicze wymiaru sprawiedliwości oazy demokracji i wolności.

Warto w tym miejscu na marginesie i całkowicie nie na temat zwrócić uwagę, że gdyby Snowden nazywał się Эдвард Снежный-Тайник i zdradził jakąś tajemnicę Rosji, to spokojnie mógłby poprosić o azyl w Stanach Zjednoczonych i azyl by bez kłopotu dostał. A Moskwa na swój wniosek o ekstradycję usłyszałaby stanowcze нет (po amerykańsku no!), bo prawo międzynarodowe, bo demokracja, bo wolność, bo bóg wie co. W końcu in God they trust. A Rosjanie jednak azylu Snowdenowi nie udzielili.

Wracając do tematu. Jest na świecie kraj, i to wcale nie za siedmioma górami i za siedmioma lasami. Ani nawet za siedmioma rzekami. Niezbyt więc daleko jest kraj, którego mieszkańcy nie potrafią powiązać skutku z przyczyną. Kraj, w którym pretendent do tronu nie przepuści żadnej okazji, żeby nie podziałać choć trochę w interesie obcego mocarstwa. Tym, którzy go popierają nie przeszkadza to wcale. Bo gdyby nawet doprowadził do nieszczęścia, sprowokował wojnę, sprowokował zakręcenie kurków z ropą i gazem, a tym samym przyczynił się do kryzysu energetycznego, to i on i jego poplecznicy obarczyliby winą Żydów, cyklistów, masonów, a nawet Marsjan, ale nigdy jego. Już dawno człowieka o podejrzanej reputacji, reprezentującego obce interesy, uczynili patronem kraju.

Jakie znaczenie w XXI wieku ma to, że XI wieku Niemiec pobił Czecha, albo że pewna dziewczyna tak bardzo nie chciała dzianego obcokrajowca, że wolała śmierć w odmętach rzeki? Jak długo i — najważniejsze — po co można jątrzyć i w imię jakiejś wydumanej „prawdy” wyolbrzymiać swoje krzywdy bagatelizując cudze? W owym niedalekim kraju ten, który słowo ‚prawda’ odmienia przez wszystkie przypadki dociekliwość skierowaną w jego kierunku uważa za hucpę, chamstwo i podłość.

Skoro tak bardzo wyczulony jest na prawdę historyczną dlaczego nie wyjaśni dziejów swojej rodziny? Członkowie Armii Krajowej byli opluwani i szkalowani przez władzę ludową. Deprecjonowano nawet najbardziej bohaterskie dokonania w walce podczas wojny, przedstawiając wszystkich jako zdrajców, faszystów, „zaplute karły reakcji” i pod takimi zarzutami dokonywano aresztowań. Do więzienia można było trafić za znajomość z kimś, kto działał w podziemiu, nawet, jeśli była to znajomość odległa.

Ale nie wszyscy byli tak traktowani. Znany jest przypadek pewnej pary, która mimo, iż służyła w AK dostaje od stalinowskiej władzy ludowej piękne mieszkanie w stolicy, o jakim zwykły działacz komunistyczny nie miał co marzyć nawet w najśmielszych snach. Może władza odwdzięczała się za to, że w pierwszej połowie lat 50. organizował na polecenie partii skrócone studia dla towarzyszy z wyższych – partyjnych i państwowych – sfer? Dobrze by było, by ten, kto domaga się rozliczenia innych sam się rozliczył ze swojej przeszłości. I w końcu wyjaśnił dlaczego działa w interesie swoich przyjaciół Rosjan nawet się z tym nie kryjąc.

nowe można budować tylko w oparciu o prawdę … musimy tą prawdę poznać nawet wtedy, gdy jest ona bardzo bolesna

Doprawdy?

Dodaj komentarz