Troska o troskę

Cud nad Wisłą w powszechnym mniemaniu miał miejsce dawno temu, w ubiegłym stuleciu, ba, tysiącleciu. Ale jeden cud nie czyni wiosny, więc od tego czasu w tym miejscu (chodzi o miejsce na mapie) miało miejsce wiele mniejszych lub większych cudów. Ostatnio zaś nastąpił ich prawdziwy wysyp.

Jak wiadomo jeśli prezes największej partii opozycyjnej powie „a”, to prezes rady ministrów gwałtownie zaprzeczy. Oczywiscie działa to także w drugą stronę. Pod koniec kwietnia w cudowny sposób prezesi zamienili się rolami i jeden poparł kanclerz Niemiec w bojkocie Ukrainy, a drugi uznał ten gest za strzał samobójczy. – Dobra drużyna piłkarska tracąc głupią bramkę na początku potrafi zerwać się do boju. Mogę państwu zagwarantować, że my, Polacy odrobimy tę stratę, ale ona jest niepotrzebna. – oznajmił premier na konferencji prasowej. I bynajmniej nie miał na myśli reformy emerytalnej.

Wygląda na to, że pan prezes (partii) obudził się wyjątkowo wcześnie i nieco zaspany ogłosił, że jest przeciw. Ponieważ zawsze jest przeciw, nawet jeśli jest za (jak w sprawie ACTA). Więc wstał, tupnął nogą i oznajmił, że bojkotujemy. Nie sprawdził czy warto, dla kogo bojkot jest korzystny i czy nie czai się tu zakamuflowana opcja niemiecka. Tym samym postawił pana prezesa (rady) w głupiej sytuacji, ponieważ powinno być odwrotnie – Prezes Rady Ministrów powinien poprzeć Frau Angelę Merkel i bojkot, a prezes partii powinien być przeciw kłanianiu się Niemcom, ustępstwom wobec Eriki Steinbach i psuciu stosunków z Ukrainą. Zwłaszcza, że dobrostan rzeczonych stosunków pielęgnował śp. prezydent Lech Kaczyński: – Ukraina jest strategicznym partnerem Polski, Europie potrzeba wielu takich partnerstw, jak to na linii Warszawa-Kijówtłumaczył. Czy to nie cud, że brat zmarłego Prezydenta, który przy każdej okazji zapewnia, że realizuje Jego „testament polityczny” nagle zmienia front i Niemcy uznaje za strategiczniejszego partnera w bojkotowaniu strategicznego partnera?

Kolejnym cudem jest niewątpliwie niebywała aktywność Prezesa Rady Ministrów, który potrafi przez długie miesiące nie zabierać głosu w ważnych dla państwa sprawach, a tu proszę. O ACTA milczy, o reformie emerytur milczy, o in vitro milczy, o klauzuli sumienia dla hodowców kanarków milczy. Ale o hymnie na € 2012 nie milczy. Wręcz przeciwnie – mówi. Mało, cieszy się niezmiernie, że przynajmniej w tej dziedzinie nie musi podejmować odważnych i twardych, acz niepopularnych decyzji: – Na szczęście nie leży w kompetencji rządu ustanawianie hitów i to ludzie decydują, podśpiewując, czy coś staje się hitem, czy nie. Miałbym kłopoty, gdybym miał podjąć administracyjną decyzję, co od jutra jest hitem na mistrzostwa Europy. Na nieszczęście leży dużo więcej spraw z tych, które leżą w kompetencji, a kłopoty mają choćby pacjenci czy Domy Opieki Społecznej.

Ale to nie jedyny cud. Prezes Rady Ministrów znalazł czas, by skomentować skład kadry i słowa Jana Tomaszewskiego! – Ten to już naprawdę jak coś powie, to… Jak tamten mówi coś znacznie gorszego, oskarża o krew na rękach, zdradę, zamach i Macierewicz wie co jeszcze, to p. Prezes Rady nie ma czasu. Ale może dlatego, że Tomaszewski … to mój kolega tez z boiska. Ja to kompletny amator oczywiście. Ale wiele razy graliśmy w jednej drużynie gdzie on był pierwszorzędną gwiazdą, ale na mowę mu się rzuciło, muszę powiedzieć – powiedział Premier przez nikogo nie zmuszany i na tym nie poprzestał. – Coś się stało z naszym wybitnym bramkarzem jeśli chodzi o te jego takie bardzo wyrywne i gwałtowne opinie. Chciałoby się zacytować klasyka: to jest kadra na miarę naszych możliwości – cytował klasyka.

Z kolei prezydent Komorowski, którego też nie można zaliczyć do kategorii aktywny oraz gadatliwy, dzięki czemu cieszy się największym zaufaniem społeczeństwa, przerwał milczenie i pochylił się z troską nad troską. – Trzeba stale odpowiadać na pytanie, gdzie jest troska o Polskę? Gdzie jest nowoczesny polski patriotyzm, a gdzie głupota i polityczny cynizm. No właśnie, gdzie jest? – Słyszymy, widzimy, że wielkie i groźne słowa, ale wynikające z werdyktu narodu, są dzisiaj nadużywane. Nadużywa się dziś wielkich i groźnych słów: hańba, zdrada, zbrodnia, podłość powszednieją w mediach i w wyobraźni Polaków. Hiperbola, przesada, patos i pompa przepełniają nasz język i deformują spojrzenie na kraj. No i? Co z tego? Po to utrzymujemy ze swych podatków pana Prezydenta i Jego wspaniały dwór, żeby z Jego ust usłyszeć, że słyszymy i że nadużywają? – Warto, abyśmy na skromnych, zwięzłych kartach Konstytucji 3 Maja odnaleźli właściwy język i właściwą miarę do opisywania naszych współczesnych spraw, sporów i problemów. A konkretniej? Gdzie mamy szukać? Na których stronach?

Prezydent apeluje także, by w tym podniosłym okresie zachować spokój i powagę. – Jeżeli chcemy, żeby to wielkie wydarzenie sportowe wiązało nas mocniej pozytywnymi przeżyciami, to warto przemyśleć, czy planowane strajki, demonstracje i manifestacje – choć pewnie w znacznej mierze stoją za nimi ważne racje – po prostu przenieść na późniejszy okres. No a jeśli nie chcemy? Jeśli pozytywne przeżywanie utrudnia nam świadomość, że pan Prezydent podpisuje ustawy niezgodne z Konstytucją? Że wpisuje się w „świecką tradycję”, zgodnie z którą władzy nie należny przeszkadzać zwłaszcza wtedy, gdy jest okazja, by pochełpić się osiągnięciami i „sprawną organizacją zawodów”?

Ponad trzydzieści lat temu apelowano o „spokój i rozwagę”. W exposé generał premier Wojciech Jaruzelski zaapelował o „90 dni spokoju”, zaniechanie wszelkich akcji strajkowych i protestacyjnych, bo Polskę czekały „ważne reformy”. Wiemy co z tego wyszło, a obiecanych reform jak nie było wtedy, tak nie ma i dziś. I jeśli naprawdę – jak chcą niektórzy – historia się powtarza, to oznacza to tylko jedno – rządzący nie wyciągają z jej lekcji żadnych wniosków. Bo ileż można z uporem maniaka rozwiązywać te same problemy, stawać przed tymi samymi wyzwaniami, w kółko podejmować trudne i odważne decyzje, które nie tylko niczego nie poprawiają, ale często są krokiem wstecz?

Dywagując o cudach nie można nie odnotować zwycięstwa p. Palikota w pierwszomajowych ogólnokrajowych mistrzostwach Polski w populizmie i wygadywaniu farmazonów. Opowiadał ze swadą i przekonaniem, że będziemy prowadzili politykę pełnego zatrudnienia, będziemy prowadzili politykę »zero bezrobocia«. (…) Polityka pełnego zatrudnienia to realne zadanie polityczne, które musi wziąć na siebie każda administracja rządowa. To jest cel, któremu ma być podporządkowane wszystko to, co będzie państwo robiło. (…) Tak, państwo będzie budować fabryki, państwo ma budować fabryki, nie ma żadnego powodu, żeby państwo nie budowało fabryk. Pewnie, że nie ma żadnego powodu, żeby państwo nie budowało fabryk, w których na śmieciowych kontraktach menadżerskich zatrudnienie znajdą partyjni fachowcy. Poza tym dawniej państwo budowało fabryki i rosło w siłę, a ludziom żyło się dostatnio. Komu to przeszkadzało?


Talon umożliwiający zakup towarów wyprodukowanych w wybudowanej przez państwo fabryce żywności.

Dodaj komentarz