Tracimy nawet jak śpimy

Jak wiadomo dyrektywa unijna to rzecz święta. Choć przeważnie tylko wtedy, gdy umożliwia lub usprawiedliwia wprowadzenie dodatkowych opłat, dzięki którym niektórym będzie żyło się jeszcze lepiej. Ministerstwo KULtury i Dziedzictwa Narodowego na ten przykład pracuje dniami i nocami nad jeszcze lepszymi rozwiązaniami redukującymi „straty” twórców. Jak wiadomo największe straty, liczone w setkach jeśli nie milionach miliardów, ponoszą twórcy przez tak zwany „dozwolony użytek”. Należy z całą mocą podkreślić w tym miejscu, że dozwolony użytek to rozbój w biały dzień. Tworzy taki twórca niedosypiając i niedojadając, pisze, śpiewa, gra lub kręci, a taki użytkownik weźmie jego (arcy)dzieło w swoje brudne łapy i nie przeczyta, nie posłucha, nie obejrzy sam. Nie. Ta gnida, ten wydrwigrosz, sknera, kutwa, chciwiec i złodziej da przeczytać żonie, obejrzy z partnerką, posłucha z kolegami przy piwie. A twórca traci.

Dlatego Opłaty to rekompensata strat ponoszonych przez twórców, artystów wykonawców, producentów i wydawców w wyniku legalnego kopiowania utworów w ramach osobistego użytkuwyjaśnia ministerstwo od kultury i dziedzictwa na swej stronie. Trzeba jeszcze raz z tego miejsca z całą mocą podkreślić, że nie tylko kopiowanie na własny użytek, ale także pożyczanie na użytek znajomych rujnuje twórców finansowo. W tej sytuacji należy także i ten proceder ująć w ramy i objąć opłatą. Trzeba w trybie pilnym wprowadzić opłatę garderobianą, zależną od ilości i pojemności kieszeni. A także ryczałt od toreb, plecaków i reklamówek, które często są wykorzystywane do transportu pożyczonych arcydzieł. Nie od rzeczy byłoby także wprowadzenie opłaty od samochodów, samolotów i w ogóle wszelkiego rodzaju środków transportu, ponieważ pożyczona książka czy płyta transportowana jest przecież za ich pomocą. Taka opłata, zwana opłatą transportową, byłaby doskonałą rekompensatą strat ponoszonych przez twórców, artystów wykonawców, producentów oraz wydawców.

Gdy już o pożyczaniu mowa, to nie od rzeczy będzie wspomnieć o darowiznach, które też powinny być obłożone opłatą. Na przykład ktoś kupił coś, nie spodobało mu się i podarował to komuś albo żonie. Taki proceder kwitnie w najlepsze, a traci twórca. Ale to nie wszystko. Stojąc twardo na gruncie ochrony własności intelektualnej nie można nie dostrzegać problemów budownictwa mieszkaniowego. Gdy zastosowane materiały budowlane nie spełniają norm akustycznych zarówno muzyka jak i ścieżka dźwiękowa odtwarzana w jednym mieszkaniu dociera do sąsiednich, co generuje wymierne straty. Kolejnym problemem jest pamięć. Wyposażony w nią osobnik przechodząc obok sklepu i widząc arcydzieło przypomina sobie, że je już kiedyś czytał, widział lub słyszał i rezygnuje z ponownego zakupu, czym naraża twórcę, artystę wykonawcę, producenta i wydawcę na stratę. Pamięć bezwzględnie należy obłożyć opłatą.

Obowiązek zapewnienia rekompensaty za kopiowanie utworów w zakresie dozwolonego użytku osobistego nakłada na Polskę, podobnie jak i na inne Państwa Członkowskie, prawo Unii Europejskiej – dyrektywa 2001/29/WE, więc możemy spać spokojnie — opłata zostanie wprowadzona.

Ale nie tylko twórcy tracą. Traci też misja radiowo-telewizyjna. Donald Tusk, gdy tylko został premierem o abonamencie radiowo-telewizyjnym wyrażał się jak najgorzej nazywając go wręcz niesprawiedliwym haraczem, który on, jak tylko dojdzie do władzy zlikwiduje. Co ciekawe obecnie będący w opozycji Jarosław Kaczyński choć narzeka na media partyjno-rządowe, to nie postuluje likwidacji abonamentu, nie nazywa go złodziejskim haraczem i nie wzywa do niepłacenia go. Mało, nie poparł swego czasu zwolnienia z abonamentu RTV emerytów, rencistów, bezrobotnych i osób uprawnionych do świadczeń socjalnych i przedemerytalnych.

Obietnica, którą złożył nasz pan premier, że zlikwiduje abonament radiowo-telewizyjny nareszcie zostanie spełniona. Kosztowny, nieracjonalny* haracz zniknie zastąpiony jednolitym i powszechnym podatkiem zwanym „opłatą audiowizualną”. Minister od kultury i dziedzictwa tak tłumaczy potrzebę jej wprowadzenia: Telewizja publiczna potrzebuje nowych ram finansowych. Moim zdaniem, najlepszym sposobem na to byłoby zlikwidowanie abonamentu i wprowadzenie powszechnej opłaty audiowizualnej, a także rezygnacja z wiązania opłaty z posiadaniem odbiornika radiowego lub telewizyjnego, bo jest to kompletny anachronizm, tak jak konieczność ich rejestracji. Opłata audiowizualna powinna wynikać z określonej usługi, która jest na rynku powszechnie dostępna, również dzięki nowym, mobilnym mediom, takim jak smartfony czy komputery. Nie ma sensu pytać telewidzów i radiosłuchaczy, czy skoro telewizja publiczna potrzebuje nowych ram finansowych, to oni skorzy byliby za te ramy płacić, bo odpowiedź mogłaby być odmowna. Więc wprowadzi się kolejny haracz tyle, że sprawiedliwy i tani, bo powszechny i po krzyku. Niewykluczone, że owa opłata audiowizualna zostanie od razu podniesiona w celu uwzględnienia strat twórców. Ponieważ radiosłuchacz lub telewidz rozparty w fotelu, popijając piwo i spoglądając w ekran lub słuchając dźwięków naraża twórców na straty nie wnosząc dodatkowej opłaty.

Krowa, nawet najbardziej wydajna dojona zbyt intensywnie albo padnie, albo nie wytrzyma i zasadzi dojarce potężnego kopa. Społeczeństwo jednakowoż to nie krowa, tylko skarbonka, do której się sięga gdy tylko zachodzi potrzeba sfinansowania jakichś ram czy choćby tylko premii dla menadżera z nadania. Problem w tym, że bilionowa dziura ziejąca w „sektorze finansów publicznych” i dwubilionowa ziejąca w ZUS-ie nie pozostawia żadnych wątpliwości, że każde pieniądze zostaną zmarnowane, a ile by ich nie było, to zawsze będzie mało…


* Donald Tusk, premier, kwiecień 2008: — Abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi. Dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia. (…) Nie wyobrażam sobie jednak, aby w finale utrzymać ten niesprawiedliwy, a kosztowny system. (…) Mamy zbyt wiele informacji na temat nieracjonalnego wydawania pieniędzy publicznych, pieniędzy podatnika, jeśli chodzi o media publiczne.

Dodaj komentarz