To nie my toniemy…

Walka z hejtem wchodzi w nową fazę. Dla przypomnienia — hejt to to, co rani nasze uczucia, od krytyki po zniewagę. Obozowi postępowemu najlepiej z hejtem walczy się we własnych szeregach. Wystarczy powiedzieć cokolwiek by być wdeptanym w ziemię. Zdarza się jednak, że mimo czujności obóz ów coś przeoczy, przegapi, zlekceważy i uprzedzi go obóz konserwatywny zwany prawicowym. Wtedy natychmiast dołącza i wpada w histerię niczym pewien klient pewnego banku, który właśnie splajtował. Przypomnijmy sobie tę histerię.

Pod bankiem (który ogłosił upadłość) zebrał się spory tłum tych, którzy trzymali w nim oszczędności. Zdenerwowani i oburzeni stoją spokojnie chcąc się czegoś dowiedzieć, z nadzieją, że uda się odzyskać chociaż część oszczędności. Jeden mężczyzna zachowuje się zgoła odmiennie. Wyrywa sobie włosy z głowy, spazmuje, rzuca się na ziemię i w ogóle sprawia wrażenie oszalałego z rozpaczy.
— Pan to musiał tu stracić majątek… — zwraca się do niego ktoś ze współczuciem.
— Ja?! — wykrzyknął zagadnięty — Jak ja bym coś w tym banku stracił to znosiłbym to tak spokojnie?!

Dla obozu postępowego nie liczy się kontekst wypowiedzi, jej charakter, treść. Pojedyncze zdanie (lub jego fragment) jest analizowane pod odpowiednim kątem, po czym na autora sypią się gromy. To sprawia, że nacechowana emocjonalnie retoryka środowisk prawicowych przemawia do dużej części społeczeństwa, a nudny, teoretycznie poprawny politycznie, choć nie zawsze gramatycznie, przekaz opozycji nie trafia praktycznie do nikogo.

W tym miejscu nie od rzeczy będzie wspomnieć, że gdy prawicowe stacje radiowe i telewizyjne posługują się poprawną polszczyzną, to o mediach postępowych powiedzieć tego nie można. Jakby zatrudniały obcokrajowców na umowach śmieciowych. Ma to zapewne związek z polityką antydyskryminacyjną — nie można nikogo dyskwalifikować i nie dopuszczać do mikrofonu tylko dlatego, że jest niemy, nie umie mówić czy się jąka. Prawica częściowo podziela ten pogląd, ale w zmodyfikowanej wersji. Uważa mianowicie, że każdy może piastować każde stanowisko bez względu na wykształcenie i kompetencje.

Jeszcze kilka lat temu Polacy nie mieli nic przeciwko uchodźcom. Konsekwentna propaganda przeciwuchodźcza przyniosła efekty — już mają. Czy ktoś próbował przeciwstawić się antyuchodźczej histerii? Jeździł po Polsce z serią odczytów, organizował spotkania, pogadanki, wykłady? Wejdźmy na stronę Rzecznika Praw Obywatelskich. Szukana fraza „uchodźcy” wystąpiła 73 razy na stronie podczas gdy Szukana fraza „prawa kobiet” wystąpiła 303 razy na stronie. PiS powoli, acz konsekwentnie, prowadzi także agitację antyunijną. I już zaczyna na tym polu odnosić pierwsze sukcesy. Pytani, czy widzą Unię raczej w pozytywnym, czy negatywnym świetle, Polacy coraz częściej odpowiadają, że negatywnie (wzrost z 7% jesienią 2015 roku do 11% w najnowszych badaniach). Postępuje także podział w postrzeganiu Unii — wzrósł zarówno odsetek nieufności (44% teraz w porównaniu z 39% na jesieni 2015 roku), jak i ufności — także 44% teraz i 37% dwa lata temu (akurat ten wzrost napawa pewnym optymizmem).

Walka z hejtem nie ma najmniejszego sensu jeśli nie można hejterowi nic zrobić. Samo zmieszanie go z błotem jest bowiem mało satysfakcjonujące. Dlatego tak niechętnie środowiska postępowe zajmują się hejterami w nieswoim środowisku i tak ochoczo tępią wszelkie przejawy nieprawomyślnej mowy w swoim. Można domniemywać, że gdyby w sprawie Owsiaka nie zareagowała stanowczo Beata Mazurek zapowiadając kroki prawne, to doniesienie do prokuratury złożyłyby środowiska kobiece. Ich cechą charakterystyczną jest bowiem to, że piętnują głównie tych, których także nie lubią rządzący. Tutaj dobrym przykładem jest Łoziński, który powiedział choć nie powinien, Frasyniuk, Owsiak, Siedlecka, Wojewódzki.

Przy tym ostatnim zatrzymajmy się na chwilę. Jak wiadomo władza od jakiegoś czasu półgębkiem zapowiada, że weźmie się za media. Chodzi oczywiście o media niezależne, postępowe. Aby przyspieszyć i ułatwić ten proces środowiska kobiece doniosły do KRRiT (w 100% wybrana przez PiS) na stację telewizyjną zatrudniającą Wojewódzkiego, ponieważ Wojewódzki w swoim programie „propagował” przemoc domową i robił wiele innych nagannych rzeczy. Gdy dzięki gigantycznym karom i innym działaniom stacja telewizyjna zostanie zrepolonizowana, portal oko.pres także będzie mógł uznać się za ojca tego sukcesu. Oczywiście pod warunkiem, że sam wcześniej nie zostanie zrepolonizowany.

To nie przypadek, że środowiska nie mające na koncie żadnych osiągnięć pilnie baczą, by nikomu nic się nie udało, a każdego kto próbuje ściągają w dół i wdeptują w błoto. Partia kobiet nie zdołała zarejestrować list wyborczych, tak gigantycznym cieszyła się poparciem. Nawet próba przemycenia kandydatki na liście Nowoczesnej nie pomogła. Charakterystyczne jest udzielenie poparcia w wyborach prezydenckich Pawłowi Tanajno (konia z rzędem temu, kto wie kto zacz), który zdobył aż 29.785 głosów (0,2%), co dowodzi, że kandydata popieranego przez kobiety głównie kobiety nie poparły. Dla porównania Ewa Kopacz zdobyła w wyborach do sejmu, uwaga! 230.894 głosy.

Ponieważ czasy są trudne, a media jeszcze nie zrepolonizowane, trzeba mówić tak, by nie być okrzyknięty hejterem, mizoginem, szowinistą, faszystą, establishmentem i czym tam jeszcze. W tym celu należy posługiwać się polszczyzną wyszukaną, poprzetykaną gdzieniegdzie fachowymi terminami łacińskimi. Głosząc poglądy trzeba mieć na względzie, że to tylko im się wszystko kojarzy, nam nigdy. Na przykład (aż strach pomyśleć jaki podniósłby się rwetes, gdyby ktoś coś takiego śmiał powiedzieć o kobietach):

Tak, penis nie jest czarodziejską różdżką, a mityczne „mienie chłopa” lekarstwem na wszystkie kobiece problemy, czyli, zdaniem mizoginów: feminizm, emancypację, posiadanie własnych pieniędzy i poglądów, niezgodę na przemoc, chamstwo i odbieranie niezależności seksualnej. Podstarzałym panom (poglądy nieważne, bo takie wpadki zdarzają się i prawicowym i lewicowym, którzy dorastali w epoce słusznie minionej, przytrafiają się ciągle takie kwiatki jak Krzysztofowi Łozińskiemu z KOD („Gdybym był kobietą, tobym się popłakał” czy Jerzemu Owsiakowi, suponującemu, że seks wyleczy Pawłowicz z chamstwa. To niestety pokłosie wciąż jeszcze trzymającego się mocno patriarchatu, silnego nie autentycznie silnymi mężczyznami (to jest mądrymi, tolerancyjnymi, kompetentnymi i zrównoważonymi emocjonalnie), bo tych niestety jest jakby coraz mniej, ale wydumanymi mitami o męskiej wszechmocy, a raczej wszechmocy swojego penisa. Żyją tacy w swoich imaginariach nie bacząc, że z dawnych rycerzy zostały im (co najwyżej) mocno seksistowsko zakute łby.

Ta niesłychana przenikliwość z jednej strony i czujność z drugiej przypomina postawę rycerzy, którzy mówią ‚ni’, a którzy są strażnikami świętych słów ‚nijak’ i ‚nikomu’. Nikomu nie wolno niczego mówić o kobietach, bo inaczej rycerki będą zmuszone powiedzieć mi (lcz) mi (zoginie). Działa to jednakowoż tylko w jedną stronę i paniom wolno na temat mężczyzn wygadywać co tylko dusza zapragnie. Dobrze widziane jest także oskarżanie o czyny, a z braku takowych myśli niecne, bez względu na to, czy delikwent dopuścił się ich czy nie. Trzeba więc ostrzec telewizję Polsat, która promując kabarety jednocześnie promuje seksizm, przemoc domową, stereotypy płciowe i wszystko, co tylko feministkom przyjdzie do głowy. Według takiego kabareciarza, czyli męskiego seksisty-szowinisty, kobieta powinna być: zgrabna, wysportowana, taka 90, 60 na 90, blondynka, inteligentna, pomocna, zaradna i rozgarnięta. Dlaczego rozgarnięta? „Że jak po piwo pójdzie to wróci nie zabłądzi”.

PiS wyrzucił kabarety z telewizji. I miał rację. Są rzeczy, z których nie wolno żartować. PiS uważa, że nie może być przedmiotem kpin władza, politycy (nie dotyczy polityków opozycji) i Kościół, według feministek do obśmiewania nie nadaje się wszystko pozostałe.

Pewien Titanic zmierza sobie wprost na spotkanie góry lodowej. Panowie krytykują kapitana i organizują casting na sternika. Panie krytykują wszystko, najmniej załogę i nawigatora, i pilnują, by nikt nie ośmielił się złego słowa powiedzieć o makijażu i kreacji. Toniemy — krzyczy kapitan. My też nie — ripostuje opozycycja.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Podziałów w kraju jest więcej niż nam się wydaje.
    Wierzący –  a po drugiej stronie ci paskudni, straszni, w drodze do piekła niewierzący.

    Stojący gdzie należy – a po drugiej stronie wstręciuchy, którym należy zabierać wysłużone emerytury, nie dawać dostępu do ratowania zdrowia, lemingi (ostatnio rzadziej słowo używane) i wszelkie epitety jakimi obdarza niewłaściwych szanowny prezes i panna posłanka. Kler – a po drugiej stronie baby, „którym wątroba gnije, gdy się jej nie bije”. I nikt się tej aprobacie przemocy nie sprzeciwia. Miliardy za to otrzymują bez zwłoki.

    Wspominasz o lepszej i gorszej płci. Lepsza, doskonalsza, nie mająca sobie nic do zarzucenia, powinna być honorowana na zasadzie przywileju parytetów. Przypomnę, że tych gorszych facetów, stosujących przemoc wychowały w większości kobiety, które nie zezwalały, utrudniały swoim byłym, dostępu do wychowywania dzieci. Bo miałyby one  wzorzec nieodpowiedni. Jak to skutkuje? Dziewczyny nie potrafią z paskudą stosująca przemoc zawalczyć o swoje, bo wiadomo facet paskudny jest i nie ma możliwości by był lepszy. A synusiowie wychowani przez czułe mamusie? Toż to niezdary, ciągle w dorosłym życiu oczekujące, że kobieta ma sprzątać, gotować i zawsze nie dosięga wzorca – mamusi. TO KOBIETY tak tych facetów wychowały.

    Czy gdy urodzi się dziecko – chłopiec, to należy mu od małego wmawiać, że jest gorszym sortem? A może jego ojciec stał nie tam gdzie należy i powinien ponieść tego skutki?

    Rozumiem frustracje związane z nieudanymi związkami. Ale nie rozumiem egoizmu by sobie albo swojej płci podporządkować życie. Dodam „totalnego” egoizmu.

    Bo postawy jednej z partii i grupy lepszej płci, bywają do siebie bardzo podobne.

    A spraw, problemów kobiet jest masa. Na prowincji i na jeszcze głębszej prowincji małych, biednych miasteczek i biednych wsi. Nie widzę by działania feministek miały na uwadze poprawę losu swoich siostrzyc.

    1. Właśnie na tym polega problem — na podgarnianiu pod siebie. Parytety nie dla wszystkich, dla swoich. I niebywała wyrozumiałość. Feministki nie krytykują premier, posłanki, rzeczniczki, bo jakie by nie były beznadziejne, to są to kobiety i to się liczy. Moje ulubione oko.press wyliczało kiedyś ile kobiet jest w rządzie PiS-u. Bo dla wyzwolonych pań liczy się ilość nie jakość. A ilość jest zaiste imponująca. Wziąłem listę z portalu oko i posortowałem. Ciekawie wyszło:

      Codziennik Feministyczny
      EduKABE Fundacja Kreatywnych Rozwiązań
      Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny
      Fundacja Feminoteka
      Fundacja Perspektywy
      Fundacja Przestrzeń Kobiet
      Fundacja Trans-Fuzja
      Fundacja Wolontariat Równości/Parada Równość
      Fundację dla Wolności
      Gender Studies Uniwersytetu Warszawskiego
      Grupa Edukatorów Seksualnych Ponton
      Hollaback Polska
      Inicjatywa 8 Marca
      Inicjatywa Feministyczna
      Kampania HejtStop
      Krytyka Polityczna
      Lubelska Koalicja Na Rzecz Kobiet
      Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom
      Manifa Poznań
      Medical Students For Choice Warszawa
      Miłość Nie Wyklucza
      OKO.press
      Otwarta Rzeczpospolita
      Porozumienie Kobiet 8 Marca
      Prowincja Równości
      Redakcja „Wysokich Obcasów”
      Regionalne Centrum Wolontariatu w Kielcach
      Stowarzyszenie „NIGDY WIĘCEJ”
      Stowarzyszenie Fabryka Równości
      Stowarzyszenie Głosy Przeciw Przemocy
      Stowarzyszenie Inicjatyw Kobiecych
      Stowarzyszenie Kobieta na PLUS
      Stowarzyszenie Kultura Równości
      Stowarzyszenie Pro Femina
      Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii
      Stowarzyszenie Współpracy Kobiet, NEWW
      Trójmiejska Akcja Kobieca
      Trójmiejska Akcja Kobieca

      Jak widać niektóre organizacje dublują się, bo chodzi o skalę oburzenia. Ciekawe jaka jest liczebność poszczególnych organizacji. Bo poparcie kobiet dla inicjatyw kobiecych sugeruje, że  większość tych organizacji doskonale radzi sobie bez członków zadowalając się samym zarządem. Nawet mające inicjatywę nie doszły do porozumienia, dlatego te z inicjatywą utworzyły Inicjatywę 8 marca, a pozostałe porozumiały się w Porozumieniu Kobiet 8 Marca.

      Rozbroiło mnie Stowarzyszenie Fabryka Równości. Cóż za inwencja! Imponujące!