To nie jest SARS ani MERS

Borys Budka oznajmił, że dziś rolą odpowiedzialnych polityków jest zapewnienie bezpieczeństwa zdrowotnego i ekonomicznego wszystkim Polakom. Można zrozumieć okupanta zapewniającego ludność okupowanego kraju, że zadba o jej bezpieczeństwo. Dlaczego polscy politycy zachowują się jak okupanci, wyłączają się poza nawias wspólnoty, nie utożsamiają się ze swoimi rodakami? Dlaczego Budka nie apeluje o zapewnienie nam wszystkim, także i jemu, bezpieczeństwa? Nie jest Polakiem?

Wczoraj koronawirusa wykryto u rekordowej liczby… Polaków — aż u 545 osób testy dały wynik pozytywny. Co to oznacza? To według rzecznika Ministerstwa Zdrowia Wojciecha Andrusiewicza oznacza, że Nie odnotowaliśmy żadnej skali wzrostowej po świętach. Jak rzetelny i wiarygodny jest pan rzecznik najlepiej świadczą opowieści o nieodległej przeszłości. Pamiętajmy — rzecze rzecznikże w styczniu sama Światowa Organizacja Zdrowia, na co państwo też zwracają uwagę mówiła, że na chwilę obecną nie ma zagrożenia przeniesienia pilnego wirusa do Europy. Prawda jest taka, że już 21 stycznia WHO opublikowała pierwszy raport dotyczący koronawirusa (wszystkie kolejne można prześledzić tutaj), w raporcie datowanym na 24 stycznia odnotowano przypadek w Stanach Zjednoczonych, a 25 stycznia 3 przypadki we Francji.  W ósmym raporcie z 28 stycznia mowa jest o kolejnym kraju europejskim, Niemczech. Wtedy także WHO skorygowało wcześniejsze raporty i oceniło stopień ryzyka, uznając, że w Chinach jest bardzo wysokie, a poza Chinami wysokie. 30 stycznia dyrektor generalny WHO, dr Tedros Adhanom Ghebreyesus, ogłosił, że nowy koronawirus stanowi zagrożenie zdrowia publicznego o zasięgu globalnym. 31 stycznia kolejny, 11 raport niesie ostrzeżenie, że wirus może pojawić się w dowolnym kraju i w związku z tym zaleca się, by wszystkie kraje przygotowały się do powstrzymania rozprzestrzeniania się zarazy. Unia, która według premiera nie dała na walkę z koronawirusem ani eurocenta już 31 stycznia przeznaczyła 10 milionów euro na badania w ramach projektu Horyzont 2020.

Co wtedy robił resort zdrowia z Szumowskim na czele? Zapewniał solennie, że wirus w Polsce wkrótce się pojawi, a my Jesteśmy gotowi, wszystkie służby odpowiedzialne za życie i zdrowie są poinformowane, jaka jest procedura i co mają robić. Mamy zinwentaryzowane wszystkie możliwe łóżka w oddziałach zakaźnych, wdrożono procedury sanepidowskie. Poza tym To nie jest SARS, MERS, to wirus daleko mniej zakaźny niż grypa. Czy w związku ze zbliżającym się zagrożeniem rząd zarządził przygotowania? Zarezerwował środki, zaczął gromadzić zapasy maseczek, kombinezonów, środków odkażających? Zrobił przegląd kadry, rozpoczął typowanie szpitali, które będzie ewentualnie można przekształcić w szpitale zakaźne? Przygotował laboratoria i zatroszczył się o odczynniki? Rozpoczął szeroką akcję badania na obecność wirusa u wracających z Chin, Niemiec, Francji, a potem z Włoch i innych miejsc, albo odsyłał ich na kwarantannę? Skąd! Próbki krwi Polaków znajdujących się pod obserwacją wysyłano na badania do zagranicznych laboratoriów! Potem działały w Polsce zaledwie dwa laboratoria, kilka kolejnych było „w pogotowiu”, a do 25 lutego wykonano aż… 100 testów. Taki rząd był zwarty i gotowy.

Ponieważ państwo jest nieudolne i niewydolne, więc jak grzyby po deszczu wyrastają prywatne firmy, które za stosunkowo spore pieniądze komercyjnie wykonują testy na koronawirusa. Niektóre z nich informują wprost, że nie biorą żadnej odpowiedzialności za wynik. W tej sytuacji podstawowe pytanie brzmi: co ma zrobić osoba, której test komercyjny wypadł pozytywnie? Robiony „publicznie” jest raportowany do sanepidu. Sanepid jest obowiązany wysłać zakażonego na kwarantannę wraz ze wszystkimi osobami które kontaktowały się z nim. Za złamanie tych zasad grożą surowe kary. Problem w tym, że władza jakby zapomniała, że Polska ma gospodarkę rynkową i wolny rynek, więc nie przewidziała i nie wdrożyła żadnych procedur. Brak procedur oznacza, że osoba, która zapłaciła za test, który dał pozytywny wynik jest pozostawiona sama sobie. Mając pełną świadomość, że zagraża innym nie może nic zrobić. Czy można wygrać bój z epidemią prowadząc go w ten sposób? Dlaczego władza, która potrafi w kilka godzin zmienić obowiązujący od dziesięcioleci kodeks wyborczy, odmieniająca prawo przez wszystkie przypadki, nie jest w stanie włączyć prywatnych firm do sytemu jednocześnie eliminując nierzetelne i nieuczciwe? Przecież epidemia dopiero wtedy wygaśnie, gdy osoby chore zostaną odseparowane od zdrowych. Nie da się tego zrobić jeśli nie wiadomo kto jest zakażony, a kto nie.

Skoro o wolnym rynku mowa, to należy odnotować, że kandydat na prezydenta domaga się od władzy, by szybciej przejmowała spółki skarbu państwa i obsadzała swoimi, a może także i jego ludźmi. Oczekujemy —  oczekują Bosak żeby rząd zaproponował strategię obrony polskiej własności w sektorze strategicznym. Te sektory strategiczne muszą być w ramach takiej strategii wypisane, spółki o największym znaczeniu dla naszego państwa muszą być wytypowane. Dlaczego państwo powinno przejmować spółki? Ponieważ pryncypia rozwoju gospodarczego, opartego o dobrze działający rynek kapitałowy, musi iść w parze ze świadomością tego, że na arenie międzynarodowej, także w czasach kryzysu, a nawet szczególnie wtedy, toczy się brutalna rywalizacja i trwa cały czas trend do przejmowania spółek o strategicznym znaczeniu, szczególnie przejmowania ich po zaniżonych wartościach. Dlaczego wartości są zaniżone? Ponieważ traktowanie spółek skarbu państwa jak dojne krowy nie podoba się inwestorom i wartość akcji spada.

Orlen, w którym Skarb Państwa ma zaledwie 27 proc. udziałów, a resztę można kupić na wolnym rynku po cenie o 40 proc. niższej niż kosztowały w ub. roku. Mówił też o banku PKO BP, w którym – jak informował – SP ma 29 proc. udziałów, a resztę można kupić za połowę ubiegłorocznej wartości. Z kolei w PZU państwo ma 34 proc. udziałów, a reszta jest dostępna za 2/3 ceny ze stycznia 2020 r., bo ich cena spadła o 1/3 w ciągu kwartału.

Skoro już o kandydatach mowa, to podczas konferencji prasowej kandydatka na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej została zapytana przez dziennikarza telewizji publicznej Miłosza Kłeczka jaki jest stosunek pani marszałek do tych programów społecznych, które zostały wprowadzone przez Prawo i Sprawiedliwość i pod którymi podpisał się prezydent Andrzej Duda, czyli 500+, czyli 13. emerytura…? Pytanie przerosło kandydatkę, dlatego zmierzył się z nim Borys Budka. Gdy on perorował o „tego typu pytaniach” kandydatka na prezydenta uśmiechała się radośnie i kiwała cała. Gdy wreszcie podeszła do mikrofonu opowiedziała o spotkaniu w Piasecznie, gdzie rozmawiała z ludźmi, którzy bardzo ciężko pracują, podejmują wielkie wyzwania i rozmawiali o tym jak zrobić, żeby system w naszym kraju był sprawiedliwy. I tak dalej w tym duchu. Otwarte pozostaje pytanie czy Polakom potrzebny jest prezydent, za którego na konferencjach prasowych na pytania dziennikarzy będzie odpowiadał lider partii? Prezydent, który w każdym wystąpieniu Polki i Polaków odmienia przez wszystkie przypadki, a nie potrafi odpowiedzieć na najprostsze pytanie? Naprawdę tak trudno odpowiedzieć, że ten program oceniamy pozytywnie, bo to nasz program, bo to my proponowaliśmy 13. emeryturę i 500+ na każde dziecko i wiele, wiele więcej innych równie sensownych wydatków? G. Schetyna, który wiódł partię od klęski do klęski, doskonale przygotował grunt pod ostatnią, wieńczącą maraton wyborczy. Chapeau bas!

Cały czas aktualne pozostaje pytanie: dlaczego ciągle jesteśmy skazani na wybieranie ludzi, którzy nie posiadają kwalifikacji do pełnienia funkcji, o które się ubiegają?

Dodaj komentarz