To jest naprawdę dość proste.

Czasem myślę, że wręcz prostackie w swej prostocie. Z drugiej strony można na to patrzeć jak na jakieś zmaganie się biblijne czy kosmiczne dobra ze złem. Przy czym do końca nie wiadomo co jest tym dobrem a co jest tym złem.

Trwa walka – to jedno nie ulega wątpliwości. Świat jaki znamy , jaki jest wykreowany w naszej wyobraźni właśnie się kończy , to coś jak koniec Belle époque gdy ludzie nie wierzyli, że ich spokojny i cywilizowany świat może się skończyć, że postęp jaki towarzyszył ich życiu może ich doprowadzić do wojen światowych i obozów zagłady. Że cywilizacja może się tak upodlić.

Dziś wykreowaliśmy państwo islamskie, wojnę w Syrii, wojnę na Ukrainie i masy uchodźców z aksamitnych rewolucji z południowej strony basenu Morza Śródziemnego. I naprawdę jest mniej istotne czy zrobili to Amerykanie, Rosjanie czy Chińczycy, ważne jest że ci którzy to robią, robią to w imię władzy i dominacji nad innymi.

Nie wiem co jest przyczyną a co skutkiem , czy indywidualny egoizm grup trzymających władzę czy jakaś forma społecznego darwinizmu w którym zbyt szybki rozwój techniczny przypłaca się regresem wartości społecznych i kolejnym cywilizacyjnym upadkiem. A może to zwykłe lenistwo i egoizm rozprzestrzeniający się poprzez warstwy społeczne i poszczególne jednostki. Wygodnictwo każące dbać tylko o własna michę…

My dziś oglądamy tylko skutki codzienne wieczorne doniesienia ze świata , które zbliżają się do nas , do progu naszego domu szybkimi krokami. Większość z nas udaje, że nie rozumie. To taki rodzaj samoobrony organizmu – niewiara w prawdziwość informacji lub odsuwanie od siebie myśli o skutkach tych wydarzeń, jakoś to będzie tyle lat się udawało to tym razem też…..

Ropy nie zabraknie, Ameryka jest demokracją, Rosja nie chce wojny, Chiny dalej będą się rozwijać… Nie chcemy wierzyć w to, że państwo islamskie nie wzięło się z niczego, że destabilizacja bliskiego wschodu to zapowiedz światowego konfliktu o dominację polityczną w świecie, że to walka o resztki zasobów i że w swej masie jesteśmy nawet my tutaj na blogach „armatnim mięsem” hybrydowej wojny informacyjnej. Że nasze obywatelskie prawa nic nie znaczą dla decydentów tego konfliktu. Wolimy wierzyć że PRISM to tylko wypadek przy pracy amerykańskiego wywiadu i że Putin się opamięta. Wolimy odwrócić się od problemu i udawać że go nie ma. I nie przeszkadza nam w tym nawet lejąca się krew.

Świat w jakim żyliśmy – świat lat 90 – tych jest jeszcze tylko w naszych głowach i wyobrażeniach – jego już nie ma tylko my jeszcze bardzo nie chcemy z tego zdać sobie sprawy. Żyjemy jak hazardziści, na kredyt w urojonym świecie wyobrażeń o swej wielkości i wyjątkowości , nie licząc już nawet podpisanych weksli. W amoku konsumpcji gubimy wartości swej cywilizacji gubimy swe człowieczeństwo i stajemy się masą sterowaną modami, trendami religiami czy też ideami politycznymi… jesteśmy wygodni…

Zapłacimy za to lenistwo prawdopodobnie bardzo wysoka cenę.

 

13.09.2015
villk

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. To co nazywasz samolubstwem, to tylko dbałość o interesy państwa. Czy w domowym zarządzaniu najpierw płacisz własne rachunki, kupujesz żywność, odzież, odkładasz gdy masz takie możliwości. Odkładasz na urlop, rozrywki, książki, lekarstwa. Najpierw załatwia się własne potrzeby. Gdy możemy to pożyczamy znajomym (najlepiej za pokwitowaniem z datą i czytelnym podpisem), czasami dajemy na jakąś akcję charytatywną, czasami komuś pomagamy i na zwrot wydatków tych nie liczymy. Przecież to też planowanie, gdy składamy na remont, nowy mebel, bo stary już do niczego.

    Najpierw dbamy o siebie. Nie biegniemy do sąsiada by spytać czego potrzebuje i pomagamy, a potem dopiero myślimy o sobie. I to jest chyba normalne. W skali państwa takie priorytety także są normalne.

    Współczesnym Polakom darowano długi okres pokoju. Mimo zależności ekonomicznej i politycznej od ZSRR, czasowych trudności, strajków, mieliśmy czas bez wojen.Nie tylko my. Cała Europa (pamiętam o wojnie na Bałkanach) dostała czas bez wojny. Naszym celem jest dobry rozwój gospodarczy, schowanie katolicyzmu do kościołów, mądre wychowywanie młodzieży na światłych obywateli. A problemy świata? Nie zmienimy nikogo, na nic nie wpłyniemy. Nie da rady, bo to nie tylko sprawy poszczególnych krajów, ich dobrobytu, ale i próby ich zwierzchności materialnej nad innymi. Tak było zawsze. Nawet we wspomnianej epoce spokojnej i leniwej dla elit, a dla reszty był to czas udręczonej wielkim wysiłkiem walki o byt. I podbojów gdzieś na krańcu świata.Ten wysiłek przodków o lepszą codzienność jest teraz bezmyślnie marnowany.Chodzi o czas pracy, urlopy, emerytury. To marnowanie na naszym podwórku przychodzi zbyt łatwo.

    Dam przykład zdarzenia, które spowoduje chaos niewyobrażalny. Zniszczenie jednej lub kilku elektrowni. Znika możliwość ugotowania, uprania, ogrzania zimą mieszkań, upieczenia chleba, brak komunikacji telefonicznej i kolejowej. Auta nie pojadą – bo jak bez prądu zatankujesz? Czy my jako państwo jesteśmy na to przygotowani? Odpowiedzi brak. Za to w okresie wyborczym paplanina, głupoty, zachowania prostackie, brak realnych programów. Jak się skończy? Swoi pójdą dać lekkie życie tym lepszym, bo swoim. Czy na pewno swoim?

    1. Bolącym problem jest to, że ci co tworzą prawa potem je ignorują. Czy to nie anarchizowanie?Za takich uważam SLD, PIS, część PO, PSL – zasługuje na pierwsze miejsce. A prokuratorzy? A niektórzy sędziowie? Bo EPISKOPAT jest niewinny jak DZIEWICA po przejściach. Wszelkie skojarzenia na własną odpowiedzialność.